W– Kur… – zaklął pod nosem Maciej Nastaga, gdy poczuł zapach palonego sprzęgła. Od kilkunastu minut próbuje wyjechać z pola torfowego gdzieś pomiędzy Iwankowem i Żytomierzem. Do celu zostało mu 40 kilometrów. Ale samochód nie rusza się nawet na centymetr. Dwadzieścia metrów dzieli go od prowizorycznego mostu, który zbudowali mieszkańcy (resztę wysadziło wojsko, by opóźnić natarcie Rosjan). Wyładowany po dach darami bus wrocławskiej fundacji Potrafię Pomóc, którym jedzie do Czarnobyla, nie może przejechać, bo Nastaga kilka godzin wcześniej urwał resor na jednej z dziur. A przecież jechał tak ostrożnie, udało mu się wyminąć prawie wszystkie, a licznik nie wskazywał więcej niż 30 kilometrów na godzinę.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Żeby mieli czym zapić paszteciki od ukraińskiej babci :D