Podczas rozmowy towarzyszącej czytaniu sztuki Augusta Strindberga „Panna Julie” w nowym tłumaczeniu Mariusza Kalinowskiego i w reżyserii Jarosława Tumidajskiego postanowiłam radykalnie zmienić nastawienie. Jako jedyna niewiasta wśród dyskutantów orzekłam, że sztuka może skończyć się dobrze. Samą siebie zaskoczyłam, ponieważ jeśli tylko znajduję taką możliwość, oczekuję wszystkiego, co najgorsze.
Nie dałam się uwieść ideologii wydolności, „weź sprawy w swoje ręce”, „ciesz się życiem”, ponieważ ani chemia mózgu, ani doświadczenie życiowe nie wiodły mnie w tę stronę, a potem nastąpiły rządy PiS-u, po nich zaś COVID i wszystko ciemne.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Trochę więcej fun'u każdego dnia! Szybko się nie wymydli.