Czy ten szary płaszczyk Armaniego, w którym policja zabrała Antosia z przedszkola, jest oryginalny. O to zapytała mnie przez telefon kobieta, która teraz się nim opiekuje. Z pogotowia opiekuńczego. Czy to jest ważne? Odebrali mi dziecko. Oczywiście, że jestem jego mamą. Jak nie ja, to kto? – opowiada Monika.
30 września byłam w sądzie na rozprawie. Wierzyłam, że to koniec naszej prawnej batalii o normalność. Byłam przekonana, że zostanie mi przyznana stała opieka nad Antosiem.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Podpowiadam: bo jakieś pińdzie, którym nie chciało się w szkole uczyć matematyki, za to spędzały czas na lekturze grafomańskich bzdur Sartre'a czy Witkacego, skończyły psychologię i udają, że wiedzą, co ludziom siedzi w głowach. A sądy i spora część ludzkości w to wierzy.
Pozornie tak. O ile wszystko co pani Monika mówi jest prawdą. Ale tego nie wiemy jeszcze prawda ? Proszę sobie wyobrazić, że coś się złego z Antosiem by stało. I wyszłoby na jaw, że pani Monika, mimo, że nie jest matką biologiczną utrudnia kontakt z kuratorami. Nie informuje sądu czy kuratora o miejscu zamieszkania dziecka ? Czy nie ma obawy porwania? Sąd dysponuje szerszym materiałem dowodowym, wie więcej niż my czytelnicy reportażu. Np. może weryfikować choćby te słowa o karmieniu. Normalne, że nikt nie ma na to dokumentu ale jeśli to prawda to ktoś mógłby to potwierdzić, choćby rodzina, położna, koleżanka. Jeśli dochodzą np. inne nieścisłości - to podważają wiarygodność pani Moniki. Niemniej jednak szkoda mi i pani Moniki i Antosia. Mam nadzieję, że uda się wszystko wyprostować.
Ależ Cie musiały te kobiety przestraszyć...
Matka Moniki: "Nękanie to jego jedyna szansa na uniknięcie więzienia. Chce, żeby moja córka nie wytrzymała psychicznie. On wtedy wybroni się ze sprawy karnej. Zamierza udowodnić, że córka jest niepoczytalna. Co wtedy będą warte jej oskarżenia przed sądem? Nic. Jego mecenas powiedziała Monice wprost pod salą rozpraw: „Spodziewałam się, że po tym wszystkim pani odpuści albo oszaleje”."
Niegodziwy człowiek ma wsparcie niegodziwej mecenas, która go wspiera w realizacji tych niegodziwości. Ale dla obojga to tylko strategia procesowa, a fakt, że mogą doprowadzić do psychicznego zniszczenia kobiety i dziecka, dla nich się nie liczy.
Pani mecenas, życzę podobnych ciekawych wrażeń w życiu osobistym.
Co tu się wyprawia do cholery?!
Pani M. co prawda kocha dziecko, ale za mało "kocha" kuratora sądowego? To jakaś paranoja!
Niech Pani się nie poddaje. Miłość synka wynagrodzi to Pani. O taki skarb warto walczyć.
Szanowna Pani Sędzio...
B R A W O !!!!