Jak się słyszy te dzwonki, zawsze radość jest. Redyk to uciecha

Najpierw na drodze pojawia się niewielki żółty punkt. To odblaskowa kamizelka juhasa Roberta. Idzie jako pierwszy i ostrzega nadjeżdżające samochody, aby zwolniły. Za nim długo nie widać nic. Mgła ciężko wisi nad szosą. Gdzieś w oddali słychać jednak coraz wyraźniejszy dźwięk dziesiątków dzwonków, szczekanie psów i nawoływania. Nagle z gęstej mgły wynurza się baca Józef Klimowski z juhasami, dumnie idą na przedzie, a za nimi prawie 2000 owiec. Zostało im jeszcze kilkanaście kilometrów drogi. Tego dnia kończą w Nowym Targu jesienny redyk, czyli osod.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Szkoda, że ten artykuł jest taki krótki, jest to raczej notatka prasowa, ale zdjęcia są świetne. Redyk - taka piękna tradycja!
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Też żałuję, że tekst taki krótki, aż się prosi dłuższy reportaż i rozmowy z bacami i juhasami. Zdjęcia wspaniałe, gratuluję, Bartku! Pamiętam twoją wystawę zdjęć w szkole:)
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Ostatni Baca w Beskidzie Niskim.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Na 3 focie to Popeye ?
    już oceniałe(a)ś
    1
    1