Kilkuset Polaków mieszka tuż za polską granicą z obwodem kaliningradzkim. Przyjechali z Kazachstanu, niektórzy wiele lat temu, mając nadzieję, że stąd łatwiej przedostaną się jako repatrianci do Polski. Każdy, kto miał kiedyś paszport ZSRR, mógł otrzymać rosyjskie obywatelstwo. Bez egzaminów, stresu i wyczekiwania

Była połowa lat 90., gdy szwagier Walentyny Świncickiej jako jeden z pierwszych dotarł do Ozierska. Wyszedł na balkon na piątym piętrze bloku i od razu zadzwonił do Jasnej Polany:

– Dziewczyny, przyjeżdżajcie, przez lornetkę widać Polskę!

Przekazywały tę wiadomość po wsi, jakby odkrył co najmniej drugą Amerykę.

Z miasteczka do granicy w prostej linii jest około dziesięciu kilometrów, do polskiej Gołdapi dwadzieścia. Nie mogły tego sprawdzić w internecie, gdyż nikt jeszcze o nim we wsi nie słyszał. Dzisiaj nawet jasnopolańskie babcie potrafią uruchomić Skype’a, żeby porozmawiać z wnukiem, który wyemigrował do Niemiec lub Rosji. Ale wtedy dziewczyny musiały mu uwierzyć na słowo.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    To smutne, że Polska tak traktuje rodaków. 20 lat siedzą tuż przy polskiej granicy i co? I nic. Z drugiej strony jest w tym jakiś paradoks, przeprowadzić się tysiące kilometrów z Kazachstanu do Ozierska potrafili, ale 20 km do Polski już nie zrobią. Widać że w posowieckiej rzeczywistości umieją się poruszać, ale w polskiej już nie bardzo. Czekają aż Polska da im papiery, pracę, mieszkania.. Ukraińcy nie czekają tylko tłumem przyjeżdżają i sami sobie umieją zorganizować pracę, zamieszkanie. A może tym Polakom tak wygodnie - mieszkają w znajomej sobie Rosji, dorabiają przemytem, a do Polski owszem wzdychają, ale żyć tam jakoś nie chcą.
    już oceniałe(a)ś
    9
    1
    Ten artykul opiera sie na klamstwie. To sa Rosjanie albo jak kto woli "ludzie (po-)radzieccy", naogol juz w 3-4. pokoleniu, w ktorych zylach czesciowo plynie polska krew. Chocby autor stawal na glowie, to nie sa i nie beda rodacy. I dzisijesza Polska nie ma wobec zadnych dlugow. Ich zainteresowanie Polska jest podyktowane glownie wzgledami ekonomicznymi. Tak jak liczni zyjacy na Slasku, na Pomorzu czy w Wielkopolsce Polacy przed laty szukali w rodowodzie niemieckiego przodka, aby moc sie osiedlic w Niemczech i polepszyc sobie zycie, tak "Rojsanie z polskimi korzeniami" szukaja dzis sposobu na lepsze zycie. W tym nie ma nic zlego. W Polsce cierpimy na brak rak do pracy i chetni do przyjazdu powinni byc i w zasadzie sa mile widziani. Ale polityka wobec osob z polskim pochodzeniem powinna byc nastawiona przede wszystkim na emigracje do polski ludzi mlodych i wyksztalconych. Takich, ktorzy beda latami wplacac skladki do ZUS. Sciaganie do Polski tabunow kazachskich czy rosyjskich emerytow z (czesciowo) polskimi korzeniami i fundowanie im emerytur czy rent ze srodkow zebranych od polskich podatnikow (dotacja do ZUS) jest piramidalna glupota i gleboka niesprawiedliwoscia...
    @mini1407011366540konto
    Skoro czują się Polakami, to nimi są. Myślę, że po tym artykule znajdzie się gmina, która ich sprowadzi.
    Nie liczę, że ten z Żoliborza wpuścić ich do willi obok. A taki patriotyczny jest.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0