Bieżę już chyżo z wyjaśnieniami: oto mamy tytułowego Brunona Voltę, tak zwanego spin doktora, specjalistę od kreowania polityków, wybitnego znawcę mechanizmów, dzięki którym z immanentnego kretyna zrobić można posła, a nawet prezydenta, a przynajmniej mocnego kandydata na prezydenta. W tym przypadku jak z kandydata Partii Socjalistyczno-Narodowej Kazimierza Dolnego (w brawurowym wykonaniu Jacka Braciaka), człowieka pozbawionego zarówno prezencji, jak i śladowej inteligencji, ulepić przywódcę narodu. Ów Volta (zagrany z pełnym oddaniem przez Andrzeja Zielińskiego) żyje w niezłomnym przekonaniu o swej omnipotencji, nie ukrywa nawet specjalnie, że ma się za geniusza, posiada jednak i pewne słabości, osobliwie słabość do pieniędzy oraz atrakcyjnych blondynek, co w zasadzie zrozumiałe. Blondynka z kolei wchodzi w bliską znajomość z nie mniej atrakcyjną brunetką, która – cóż za fantastyczny przypadek – znajduje zaginioną koronę Kazimierza Wielkiego, ta zaś korona, ma się rozumieć, cieszy się wartością nie tylko mierzoną w milionach euro, ale i bezcenną wartością symboliczną, którą warto wykorzystać w walce politycznej.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze