Nie mam zamiaru ukrywać, że w najnowszym filmie Juliusza Machulskiego "Volta" najbardziej ekscytuje mnie wątek polityczny nieco poboczny w stosunku do kryminalnego wątku podanego - trudno, żeby było inaczej - w stylistyce komediowej.

Bieżę już chyżo z wyjaśnieniami: oto mamy tytułowego Brunona Voltę, tak zwanego spin doktora, specjalistę od kreowania polityków, wybitnego znawcę mechanizmów, dzięki którym z immanentnego kretyna zrobić można posła, a nawet prezydenta, a przynajmniej mocnego kandydata na prezydenta. W tym przypadku jak z kandydata Partii Socjalistyczno-Narodowej Kazimierza Dolnego (w brawurowym wykonaniu Jacka Braciaka), człowieka pozbawionego zarówno prezencji, jak i śladowej inteligencji, ulepić przywódcę narodu. Ów Volta (zagrany z pełnym oddaniem przez Andrzeja Zielińskiego) żyje w niezłomnym przekonaniu o swej omnipotencji, nie ukrywa nawet specjalnie, że ma się za geniusza, posiada jednak i pewne słabości, osobliwie słabość do pieniędzy oraz atrakcyjnych blondynek, co w zasadzie zrozumiałe. Blondynka z kolei wchodzi w bliską znajomość z nie mniej atrakcyjną brunetką, która – cóż za fantastyczny przypadek – znajduje zaginioną koronę Kazimierza Wielkiego, ta zaś korona, ma się rozumieć, cieszy się wartością nie tylko mierzoną w milionach euro, ale i bezcenną wartością symboliczną, którą warto wykorzystać w walce politycznej.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Film jest super, inteligentny humor, fajna kryminalna fabuła, piękny Lublin- dziękuję Lublinianka
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Mistrz
    już oceniałe(a)ś
    1
    0