Jadę do Tarnopola, na festiwal poezji, przez Lwów. Wylatuję dzień wcześniej, żeby poszukać domu, w którym podczas wojny zamieszkała Zuzanna Ginczanka. Poetka.
Lot do Lwowa ma trwać godzinę, trwa 40 minut. Chcę szybko się dostać do centrum, popołudnie jest krótkie, a rano muszę zdążyć na pociąg. Podchodzi taksówkarz, w ustach pełno złota. Mówi, że do hotelu George może mnie zawieźć za 300 hrywien. Uprzedzano mnie, że kurs powinien kosztować ok. 100. Odwracam się, woła za mną, że pojedzie za 250, za 200, za 150... Wracam do hali lotniska, pytam o autobus. Pani z informacji odpowiada, że zaraz odjeżdża 48. Kosztuje 4 hrywny. "Gdzie kupię bilet?". "Zapłaci pan u kierowcy".
Wszystkie komentarze