Powietrze było zimne i sine, wysoki mur rósł zgodnie z planem, kolczasty drut za kilka dni miał tułaczom zamknąć drogę, spieszyliśmy więc na granicę, by ich serdecznie powitać. Autostrada, zbudowana z pewnością za europejskie pieniądze, cięła prosto szeroką równinę. Rozmawialiśmy o braku empatii, że bierze się z lęku karmionego przez władzę, o ich Orbánie mówiliśmy, o naszym Dudzie, o Kaczyńskim, o Merkel. Nie było między nami żadnego napięcia, poglądy mieliśmy tak zgodne, że aż w naszym kulturalnym samochodzie powiało nudą. Ale gdzieś przed Szegedem nasz kolega zajrzał na Facebooka.
Wszystkie komentarze