Oto, co ostatnio usłyszałem, podsłuchałem, przeczytałem

 

''Nie wykluczam, że jestem wstrząśnięta tylko dlatego, że (zdaniem wielu) pochodzę z głębokiej prowincji, a Państwo tam w Warszawie takie rzeczy znają już od lat" - pisze do mnie czytelniczka M.M. Wstrząsnęła nią zawartość portalu Kulturanamiare.pl . "Jeśli i dla Pana jest to nowość - dodaje - polecam życzliwej uwadze zwłaszcza zakładkę >>doradztwo czytelnicze<<. Mój świat i moje życie od razu stały się o wiele prostsze, mam nadzieję, że Pańskie również".

"Droga Czytelniczko, ja też z głębokiej prowincji i mną też wstrząsnęła zawartość" . No bo poczytajmy: "Kultura na Miarę proponuje Państwu rozwiązanie tego problemu: nigdy więcej książek odłożonych na półkę po przeczytaniu pięciu stron, nigdy więcej kupowania bestsellerów, które okazują się nudne jak flaki z olejem. Zamiast tego: jednorazowe spotkanie, w czasie którego opracujemy Państwa indywidualny profil czytelniczy, a potem - sama przyjemność: będziemy Państwu dostarczać cyklicznie tylko takie lektury, które zapewnią Wam relaks, satysfakcję, będą gwarancją cudownie spędzonych chwil " - zachęca usługodawca. Gdyby nie to, że mam księgozbiór za duży i co roku usuwam z niego od 50 do 100 książek, tobym może i się zapisał do tej miary. Bo nie mam czasu szukać książek, które mi odpowiadają najbardziej. Czyli książek, w których zdania są różnej długości. Jeden mój kolega napisał na przykład bardzo popularną książkę, która zawiera wyłącznie zdania o 16 lub 18 słowach. I co? Nie pamiętam z niej nic! Po prostu te zdania nie trzymają mi się mózgu. A kiedy zapytam tych, którzy się tą książką zachwycają: co z niej pamiętasz? Jedną anegdotę choć! Odpowiadają: "To dziwne, ale nie pamiętam nic". A dla mnie to nie jest dziwne. Więc gdybym korzystał z usługi na miarę swą, tobym miał życzenie: wyszukać książki, których autor wie, jak działa psychika czytelnika.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    "Můj koníček je biják" - takhle nikdo nemluví, aspoň ne dnes. Nevím, v ČR nežiju nějakých už sedm let, ale takhle se mluvilo tak za první republiky. Dnes se říká "Rád chodím do kina", což už je pro polské čtenáře srozumitelnější :)
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    "Moje hobby to prztyczek" - tak podaje google translate.
    Niestety, źle podaje, bo zdanie jest nielogiczne. Interesuję się kinem - to jest prawidłowe znaczenie. Można też powiedzieć, choć brzmi sztucznie po polsku: Mój konik to kino. Ewentualnie: Moje hobby to kino. Ale tak nikt nie mówi...
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Tak więc kto wygrał?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0