Maciej Janowski – historyk, zajmuje się dziejami Polski i Europy w XIX w.
Próbowałem się uczyć różnych języków; często na dobrych chęciach się kończyło, czasem zdołałem opanować podstawy na tyle, by czytać ze słownikiem. Ale największą klęską językową była łacina. Cztery lata w liceum, dwa lata lektoratu na studiach i wciąż nie mogłem nic zrozumieć z prostych podobno pamiętników Cezara, o autorach trudniejszych nie wspominając.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nauka greki i łaciny średnio funkcjonowała gdy do szkoły średniej - na poziomie dzisiejszej podstawówki uczęszczało może 10% rocznika. Dziś jest za dużo innych rzecz, dryf kontynentów, cząstki elementarne, i historii też doszło sporo.
A tłumaczenie ówczesnych grekow jako pogan dzisiaj jest właściwe bo dzisiejszy Grecy są chrześcijanami i tekst byłby niezrozumiały.
"ta ignorancja przełożyła się w Polsce nawet na tłumaczenie listów św. Pawła w Biblii Tysiąclecia, gdzie wykształceni ignoranci Greków, tłumaczą jako pogan, nie znając widać, ani terminu pochodzenia nazwy poganie, ani różnicy znaczeniowej."
To ty jesteś ignorantem, z zadęciem perorującym o rzeczach, o których nie masz pojęcia. W ustach wielu starożytnych Żydów i chrześcijan "Hellenes" to właśnie "poganie", to jest ogólnie ci, którzy nie wierzą w Boga Jedynego. I w takim sensie Paweł pisze, że "nie ma już Greka ani Żyda", tj. że chrześcijaństwo jest otwarte zarówno dla Żydów, jak i dla tych, którzy dotąd w Boga Jedynego nie wierzyli. Przecież jeśli Jan Chryzostom napisał traktat "Przeciw Hellenom", to nie miał na myśli Greków z języka i kultury - sam był znakomitym mistrzem słowa w języku greckim - a właśnie pogan.
Popracuj trochę nad interpunkcją, naucz się stawiać właściwie przecinki, zanim zaczniesz mądrzyć się o elegancji językowej i adekwatności przekładu...
Dawno temu byłem też szkolnie uczony łaciny i jest to też moje wielkie marzenie, powrót do nauki tego języka. I właśnie te słynne łacińskie zdania, te okresy warunkowe. Można biegle znać deklinacje i koniugacje i nawet mnóstwo "słówek" ale to wymaga dużej praktyki, to połapanie się w kilkunastu czasem warunkowych podzdaniach....wielkie słowa uznania dla kogoś kto był szkolnie uczony łaciny, powrócił do tego po latach i dukając po stronie dziennie, miał tyle samozaparcia że przeszedł już 200 stron.
Brawo!
W starej łacinie nie było również Ó, Ą ani Ę, jeśli już o ten napis chodzi.
No i, pisząc kapitałą, nie stosowało się spacji :)
Daruje Pan, ale to po prostu niepoważne porównanie. Tak, w języku ojczystym możemy wypowiadać się poprawnie nie znając w ogóle reguł gramatycznych, ale dzieje się tak dlatego, że od pierwszych słów tym przede wszystkim językiem się posługujemy, jest on nam wpojony. W języku obcym podobna sytuacja jest możliwa tylko wtedy, gdy nauka rozpocznie się bardzo wcześnie (najlepiej jeszcze przed szkołą) i będzie polegała w ogromnej mierze na codziennej konwersacji. W innym przypadku uczenie się reguł gramatycznych i fleksji jest nieuniknione. Pan prostu nie potrafił tych reguł wykorzystać w tłumaczeniu tekstów. Żaden wstyd, wielu na tym poległo...ale trochę żenujące jest z kolei robić z tego cnotę.
Bardzo mocnym narzędziem jest też tranformowanie wroga wewnętrznego, na zewnętrznego. Tak jak robi to Kaczyński z mitem polaków, z którego wyklucza coraz to nowe grupy ludzi. W przypadku Rzymian skuteczne było odmalowywanie wrogów wewnętrznych, jako wrogów republiki. Pomimo, że Marek Antoniusz był jedynie wewnętrzną opozycją, a to Oktawian miał zapędy dyktatorskie, udało się wmówić ludziom, że przez kontakty z obcymi (Kleopatra), to właśnie Anotniusz jest wrogiem zewnętrznym. Kolejna lekcja, której nikt nie odrobił. Dalej nie odróżniamy mitów od faktów.
Historia ma nam tyle do zaoferowania, lecz nasza szkoła skupia się na tłoczeniu w młode umysły romantycznej wizji narodu (która nota bene ma góra 200 lat i jest równie adekwatna do 2020 roku jak lokomotywa parowa), zamiast na unikaniu błędów które od wieków są takie same.
Merytorycznie pełna zgoda, co do rozumienia i terminologii Greków pojmowaniu przez Żydów jako pogan. Tyle tylko, że w tamtym czasie tego terminu nie było, a w ustach św. Pawła, który sam był obywatelem Rzymu, termin Grecy został użyty zgoła nieprzypadkowo. Zresztą dalsze rozwinięcie tekstu wskazuje, że używał pojęć uniwersalnych w kategoriach społecznych., tłumacząc, czym jest równość. Nie jestem naiwny, aby w dobie powszechnej dominacji języka angielskiego wracać do żmudnej egzegezy tekstów klasyków w oryginale, mając pod ręką dostępne przekłady. Myślę jednak, że zajęcia fakultatywne w szkołach średnich i na studiach z greki, czy łaciny to dobre wzmocnienia kultury każdego, nie tylko polskiego społeczeństwa .Unowocześnianie tekstów historycznych dla łatwego zrozumienia przez maluczkich to błędna droga, Wystarczy przypis. . Za uwagi dziękuję