Bo też coraz w większe ludzie wojskowi wdawali się pijaństwo, z której konsekwencyjej trudno się było spodziewać statku i powagi, co się w krótkim czasie weryfikowało, kiedy swego marszałka rozsiekali, człowieka wielce zacnego, Kazimierza Żeromskiego, starostę czeczerskiego, a potem i Gosiewskiego, hetmana polnego i podskarbiego litewskiego (...) rozstrzelali z jednego tylko małego podobieństwa i fałszywego udania (...) - tak Jan Chryzostom Pasek opisał śmierć hetmana Wincentego Korwina Gosiewskiego. Ten zasłużony dowódca z czasów potopu szwedzkiego pojechał rozwiązywać Związek Braterski - konfederację nieopłacanych żołnierzy litewskich, którzy królowi Janowi Kazimierzowi wypowiedzieli posłuszeństwo i oskarżali go o knowania przeciw wolnościom szlacheckim. Gosiewski został zamordowany w Ostrynie niedaleko Grodna.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
albo Lech... latwo mozna sie pomylic...
ale już bez prawa powrotu do NRD. Powrót musiał się odbyć bezpośrednio do Polski. Fajne, pokręcone czasy.
Nie wiem o jakich czasach mówisz, ale byłem w Berlinie Zachodnim po stanie wojennym i granicę Berlina Zachodniego tam i z powrotem przekroczyłem na dworcu Friedrichstrasse. Jak chciałeś wrócić bezpośrednio do Polski z tej "wyspy na morzu czerwonym".
Dobrze, że tysiące Polakow o tym nie wiedziało i bez problemu przekraczała granicę w obie strony.
Piszesz bzdury. Na dworcu Frierdrichstrasse przechodziło się w obydwie strony. Przykre były jedynie zapach szczurów, las kamer monitoringu i menele kupujące alkohol w kioskach wolnocłowych po stronie zachodniej.
Nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi? Jeździłem wiele razy do Berlina Zachodniego przez Wschodni (1988-1991). System wyglądał tak: bana z Poznania lub Wrocławia do Berlin Hauptbanhof (teraz Ostbanhof), potem przejście na dworcu Friedrichstrasse na stację metra geograficznie po wschodniej stronie, ale obsługującą linię zachodnioberlińską i jazda dalej do Zachodniego. Powrót wyglądał podobnie. Przerąbane mieli emeryci wschodnioniemieccy, którym wolno było do rodzin w BZ. Byli dosłownie mieleni przez tłum Polaków, który przekraczał granicę 24/7.
Poprawka: nie 24/7, bo przejście otwierano dopiero rano, ale reszta się zgadza.
Polacy mogli przejechać do Berlina Zach, Niemcy nie.
Czeska milicja drogowa była wyjątkowo wredna dla Polaków. Łapała za co się dało. Jako że zdarzało mi się wtedy jeździć przez CSRS do Bawarii, miałem z nimi kilka razy do czynienia. Zabawna sytuacja zdarzyła się w 1989 i 1990. Dwa razy w tym samym miejscu zatrzymał nas ten sam patrol. Za pierwszym razem, gdy na tronie siedział jeszcze Husak, zafundowali studentom solidną kontrolę wszystkiego i mandat za coś tam. Byli przy tym b. nieprzyjemni. Za drugim razem, już po upadku reżimu, zatrzymali nas, bo jedno światło słabiej świeciło. Ale jakby ich totalnie odmieniło. Patrzyli w oczy, uśmiechali się i puścili z machaniem na pożegnanie. Jak system zmienia ludzi, widać po naszej policji i wojsku przed i po 2015.
Hupka i Czaja byli najgorszymi wrogami-samograjami PRL. Coś jak Balcerowicz pod nierządem PiS.
Na próżno Czaja się przyczaja, nie będzie z Hupki tej krzesiwa!
(to z owych pięknych czasów :-)
Ale myśmy im wtedy czyścili sklepy i wszystko wyżerali. Sam to robiłem, nie chwaląc się :)
To oczywiście nie fair i w ogóle grzech, chyba że w prowadzeniu sklepu chodzi o sprzedawanie...
W artykule mowa o kilku procentach Niemców zamknietych przez pół wieku w więzieniu zwanym NRD.
Masz opisany w artykule klasyczny przykład ksenofobii i szowinizmu narodowego. Nie wiem jaki fikołek umysłowy zrobiłeś żeby napisać coś tak głupiego, ale uważaj żebyś sobie przy tym karku nie złamał. Wiesz jakiej grupie ludzi przeszkadzają antyfaszyści Hans?
Nie w tzw "realnym socjalizmie" :)
W normalnym kraju tak. Enerde do 1990 r. takim nie było.
Racja, tylko by w tamtych czasach chodziło o sprzedawanie, należało mieć odpowiednią masę towarów. Po za tym przypomnij sobie nasze zachowania w stosunku do nich na ich terenie, myśmy tam mieli większe prawa jak oni i tradycyjnie korzystaliśmy z tych " praw ".
W 1989r spędziliśmy wspaniały czas urlopowy nad jeziorem w NRD. Kilka razy musiałam zwrócić dość ostro uwagę polskim chamom, którzy zachowywali się obrzydliwie. Takie współczesne Janusze lub 500 plusy. Zwracałam uwagę, bo było mi wstyd jako Polce.
Takie samo chamstwo w takim samym wykonaniu widać i dzisiaj, choćby na niemieckich parkingach.