Podczas procesu w sprawie ustalenia przyczyn katastrofy promu widownia podzieliła się na wrogie obozy. Emocje na sali kipiały.

Fragment książki „Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku", która miała premierę 13 listopada 2024 roku.

Sandały

12 maja 1978 roku niewielki frachtowiec Polskich Linii Oceanicznych m/s "Jelenia Góra" był na Atlantyku w drodze do Las Palmas, stolicy Wysp Kanaryjskich. Poprzedniego dnia część załogi hucznie obchodziła urodziny jednego z marynarzy. Przegrywali szpulowe taśmy z muzyką Abby i Bee Gees, pili alkohol i śpiewali. Rano steward zobaczył otwarte drzwi do kabiny kapitana Juliana Kowalika. Nie było go w środku. Nie zastał go także w pokoju radiotelegrafisty, na mostku ani w kabinie starszego mechanika, do którego zachodził na pogaduchy. Gdy zaczęła go szukać cała załoga, okazało się, że dowódca zniknął. Pozostały po nim tylko sandały, które znaleźli na pokładzie. Znajdowały się tuż przy relingu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych bez aprobaty UB nie można było być kapitanem, ani chifem mechanikiem - to oczywiste fakty.
    Przemyt nawet w skali niewielkiej ilościowo przynosił kolosalne zyski: rękawice robocze -w Polsce po 10 zł w portach Włoch czy Hiszpanii sprzedawane bez żadnego ryzyka po 1 USD - USD w PL 100 złotych - przebicie 1000%. Potem te uzyskane dolary w drodze powrotnej kawa i jeansy, kurtki ze skóry- przebicie 500 % - razem przebicie z 10 zł na 500 zł czyli 5000 %.
    1000 par rękawic dawało 500 000,- (dom kosztował 600 tys). No ale żeby to robić trzeba było być w mafii UB (nie byłeś mafii a widziałeś to za burtę) - tak powstawały fortuny aktualne do dzisiaj.
    @ph7
    No i jaki to ma związek z katastrofą? Tak czy inaczej kapitan nie powinien wypłynąć z portu wiedząc o usterkach promu.
    już oceniałe(a)ś
    12
    5
    @ph7
    Tak, a kto ma zasady moralne jest niebezpieczny i trzeba go zneutralizować, byle szybko, zanim zrobi coś niemądrego. K...., pora umierać.
    już oceniałe(a)ś
    8
    0
    @JarekNiewielki
    Ma związek z artykułem w którym podane są niewyjasnione przypadki śmierci kapitanów. Najpierw czytaj więcej niż tytuł a potem krytykuj
    już oceniałe(a)ś
    20
    0
    @ph7
    Bzdury. Znam to środowisko dobrze - kapitanów, oficerów i zwykłych marynarzy. Z tego co piszesz to po dwóch rejsach marynarz budował by dom co jest totalną bzdurą. Mieli ładne mieszkania, często domy, działki na Kaszubach, auto w dieslu i byli elitą finansową ale to po kilkunastu latach pływania i nie byli jakimiś niewiadomo jakimi krezusami. A UBecja miała ich na oku ale przydatność ich była niewielka - co facet 90% czasu na statku miał im pomóc? Raczej wywiad wojskowy i ciche transporty broni do III Świata to tak ale jak ktoś pływał w PLO czy na masowcach w PŻM to sporadyczne rzeczy były. A tak naprawdę to dobra kasa dla marynarzy to była dopiero jak odchodzili z PLO i przez Polservice kontraktowali się u cypryjskich albo greckich armatorów.
    już oceniałe(a)ś
    9
    2
    W 1982 r. gdy pracowałem w Porcie Pólnocnym ,w czasie remontu zbiornika wód balastowych pracownik przyniósł w worku znalezisko-ludzką czaszkę. Ja mu mówię, że to zapewne niemiecka ( wszak to teren Westerplatte)-a on na to ,że nie, bo się mózg chlupocze. Natychmiast powiadomiłem milicję, przyjechał prokurator i ze zbiornika wydobyto resztki zwłok .Ponieważ zbiornik był podgrzewany -ciało było rozczłonkowane. Jednak gazeta ze Szczecina ,klucz do mieszkania pozwoliły ustalić zarówno tożsamość jak i datę śmierci. W tym dniu miał się zamustrować na statek stojący w Porcie Pólnocnym. Wieczorem jeszcze był gościem pobliskiego baru „Fregata” na Westerplatte. Była to zapewne ofiara morderstwa, a sprawców kilku , bo zbiornik miał tylko włazy o średnicy 60 cm na dachu ,na wysokości ok.15 m. Wąskimi schodkami na płaszczu zbiornika zwłoki przemieszczono na dach i wciśnięto przez właz do zbiornika. Zbrodnia doskonała, zbiorniki takie otwiera się raz na 10 lat, tylko ,że nam trafiła się awaria.
    Byłem przesłuchiwany na tę okoliczność, oficer MO pokazał mi sztangę , którą obciążone były znalezione wcześniej w pobliskim basenie portowym zwłoki kapitana.
    Był to już stan wojenny i bardziej interesowały go donosy składane na mój temat. Jeden z kierowców złapany na kradzieży cytrusów w porcie został zwolniony pod warunkiem donoszenia na mnie, o czym mnie lojalnie powiadomił.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Proszę zwrócić uwagę na fakt kim był ojciec (kapitanem statku) Adama Zadwornego.
    Ludzie znający to środowisko oraz zależności, twierdzą, że to nie przypadek, że właśnie Zadworny o tym, w taki sposób pisze.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Najkorzystniejszy był ponoć barter. W Polsce kupowano spirytus czy inne alkohole, wymieniane w Szwecji na "świerszczyki", które w Afryce zamieniano na inny towar. Każda wymiana generowała wysokie "przebicie" Ile było w tym prawdy nie wiem. Zaś kapitanowie jednostek, którzy nie stosowali się do zasady "żyj i daj żyć innym" lądowali za burtą.
    @ogulec2020
    Gdyby tak było, to połowa, albo i więcej kapitanów by wyginęła. Pływałem w tamtych czasach jako II i II oficer, potem (1970 pracowałem w eksploatacji West Africa (UWAS), dwóch kapitanów, zaginionych znałem. Ostatni, który zaginął na "Jelenia Góra" - nawet z nim pływałem i fakt - nazywano go "harcerzyk" bo nie tolerował przemytu. Z tym, że J.G. w tamtym czasie pływała na tzw "Mlecznej Drodze" - wozili mleko skondensowane z Rotterdamu (lub Amsterdamu, nie pamiętam dokładnie) do Afryki zach. do Lagos i nie zawijali do Polski. Tam długo stali na redzie, więc czasem musieli zawinąć do Lome (albo Kotonu, też nie pamiętam dokładnie) po wodę i tam sprzedawano część kradzionego z ładunku mleka. Wiem, że celowo spuszczali wodę z kranów, aby to przyspieszyć. Czy też odpady z rozerwanych kartonów, tzw. "zmiotki". O tym wiem z dwóch źródeł - list od żony zaginionego kapitana (do żony), która odwiedziła nas w biurze zaraz po tragedii, oraz jednego z członków załogi, z którym wcześniej pływałem
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Pamiętam słowa Al Pacino w filmie Rekrut. " Pamiętaj, nic nie jest takie, na jakie wygląda"
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Nad Polaka nie ma bata, gdy chodzi o kombinacje, mataczenie i cwaniactwo! Caly swiat o tym wie.
    @swietylolekdrugi
    Należy z odpowiednim skupieniem obejrzeć np. film " Jak rozpętałem II wojnę światową?"
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Ta katastrofa to haniebna karta w dziejach polskiej marynaki handlowej uratowała się tylko załoga a nikt nie pomyślał o pasażerach
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Materiał promocyjny. Powinniscie dodać że wkrótce film to przygotowujecie grunt promocyjny
    @radecki
    Witaminy D ewidentnie Ci brakuje
    już oceniałe(a)ś
    0
    0