Fragment książki „Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku", która miała premierę 13 listopada 2024 roku.
12 maja 1978 roku niewielki frachtowiec Polskich Linii Oceanicznych m/s "Jelenia Góra" był na Atlantyku w drodze do Las Palmas, stolicy Wysp Kanaryjskich. Poprzedniego dnia część załogi hucznie obchodziła urodziny jednego z marynarzy. Przegrywali szpulowe taśmy z muzyką Abby i Bee Gees, pili alkohol i śpiewali. Rano steward zobaczył otwarte drzwi do kabiny kapitana Juliana Kowalika. Nie było go w środku. Nie zastał go także w pokoju radiotelegrafisty, na mostku ani w kabinie starszego mechanika, do którego zachodził na pogaduchy. Gdy zaczęła go szukać cała załoga, okazało się, że dowódca zniknął. Pozostały po nim tylko sandały, które znaleźli na pokładzie. Znajdowały się tuż przy relingu.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Przemyt nawet w skali niewielkiej ilościowo przynosił kolosalne zyski: rękawice robocze -w Polsce po 10 zł w portach Włoch czy Hiszpanii sprzedawane bez żadnego ryzyka po 1 USD - USD w PL 100 złotych - przebicie 1000%. Potem te uzyskane dolary w drodze powrotnej kawa i jeansy, kurtki ze skóry- przebicie 500 % - razem przebicie z 10 zł na 500 zł czyli 5000 %.
1000 par rękawic dawało 500 000,- (dom kosztował 600 tys). No ale żeby to robić trzeba było być w mafii UB (nie byłeś mafii a widziałeś to za burtę) - tak powstawały fortuny aktualne do dzisiaj.
No i jaki to ma związek z katastrofą? Tak czy inaczej kapitan nie powinien wypłynąć z portu wiedząc o usterkach promu.
Tak, a kto ma zasady moralne jest niebezpieczny i trzeba go zneutralizować, byle szybko, zanim zrobi coś niemądrego. K...., pora umierać.
Ma związek z artykułem w którym podane są niewyjasnione przypadki śmierci kapitanów. Najpierw czytaj więcej niż tytuł a potem krytykuj
Bzdury. Znam to środowisko dobrze - kapitanów, oficerów i zwykłych marynarzy. Z tego co piszesz to po dwóch rejsach marynarz budował by dom co jest totalną bzdurą. Mieli ładne mieszkania, często domy, działki na Kaszubach, auto w dieslu i byli elitą finansową ale to po kilkunastu latach pływania i nie byli jakimiś niewiadomo jakimi krezusami. A UBecja miała ich na oku ale przydatność ich była niewielka - co facet 90% czasu na statku miał im pomóc? Raczej wywiad wojskowy i ciche transporty broni do III Świata to tak ale jak ktoś pływał w PLO czy na masowcach w PŻM to sporadyczne rzeczy były. A tak naprawdę to dobra kasa dla marynarzy to była dopiero jak odchodzili z PLO i przez Polservice kontraktowali się u cypryjskich albo greckich armatorów.
Byłem przesłuchiwany na tę okoliczność, oficer MO pokazał mi sztangę , którą obciążone były znalezione wcześniej w pobliskim basenie portowym zwłoki kapitana.
Był to już stan wojenny i bardziej interesowały go donosy składane na mój temat. Jeden z kierowców złapany na kradzieży cytrusów w porcie został zwolniony pod warunkiem donoszenia na mnie, o czym mnie lojalnie powiadomił.
Ludzie znający to środowisko oraz zależności, twierdzą, że to nie przypadek, że właśnie Zadworny o tym, w taki sposób pisze.
Gdyby tak było, to połowa, albo i więcej kapitanów by wyginęła. Pływałem w tamtych czasach jako II i II oficer, potem (1970 pracowałem w eksploatacji West Africa (UWAS), dwóch kapitanów, zaginionych znałem. Ostatni, który zaginął na "Jelenia Góra" - nawet z nim pływałem i fakt - nazywano go "harcerzyk" bo nie tolerował przemytu. Z tym, że J.G. w tamtym czasie pływała na tzw "Mlecznej Drodze" - wozili mleko skondensowane z Rotterdamu (lub Amsterdamu, nie pamiętam dokładnie) do Afryki zach. do Lagos i nie zawijali do Polski. Tam długo stali na redzie, więc czasem musieli zawinąć do Lome (albo Kotonu, też nie pamiętam dokładnie) po wodę i tam sprzedawano część kradzionego z ładunku mleka. Wiem, że celowo spuszczali wodę z kranów, aby to przyspieszyć. Czy też odpady z rozerwanych kartonów, tzw. "zmiotki". O tym wiem z dwóch źródeł - list od żony zaginionego kapitana (do żony), która odwiedziła nas w biurze zaraz po tragedii, oraz jednego z członków załogi, z którym wcześniej pływałem
Należy z odpowiednim skupieniem obejrzeć np. film " Jak rozpętałem II wojnę światową?"
Witaminy D ewidentnie Ci brakuje