Od redakcji. Od kilku lat trwa polsko-ukraiński spór o ekshumacje polskich ofiar rzezi wołyńskiej. 2 października na stronie internetowej Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej pojawił się komunikat, w którym strona ukraińska deklaruje, że w 2025 roku może dojść do ekshumacji w obwodzie rówieńskim. Jeśli rzeczywiście do nich by doszło, być może byłby to przełom w sprawie. Dzień po opublikowaniu komunikatu na łamach „Ukraińskiej Prawdy" ukazał się artykuł Antona Drobowycza, dyrektora Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, który tłumaczy punkt widzenia na tę sprawę strony ukraińskiej. Publikujemy go w całości.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Tragedia to i tak lepiej niż „wydarzenia” - tak właśnie w Wyborczej jeszcze w ubiegłym roku, w ferworze proukraińskiej propagandy, nazywano Rzeź Wołyńską. Wydarzenia Wołyńskie - coś tam się wydarzyło.
Czas się przyjrzeć na ile w rzezi uczestniczyli wasi z NKWD bo i takie głosy były.
NKWD jako UPA pojawiło się dopiero na przełomie 44-45 r. a więc już po największej fali mordów. Wiem, że Ukraińcy lubią mówić, że to przebrani enkawudziści mordowali Polaków, ale nie ma ani jednego takiego udokumentowanego przypadku udziału sowietów w rzezi.
Moja babcia ocalała z rzezi jako nastolatka, widziała śmierć swojego ukraińskiego dziadka, nawet rozpoznała imiennie sprawców, to byli ich sąsiedzi oraz ludność z okolicznych wiosek. Także niech szef ukraińskiego IPN nie wciska kitu ludziom, którzy potrafią odróżnić ukraiński od rosyjskiego, często od dziecka byli dwujęzyczni i przekazali rodzinom swoje relacje.
Zastanów się co i o czym piszesz.
...ć bzdury możesz na dowolny temat i kompromitować się, wolno ci.
Ale tu chodzi o pamięć tych ludzi.
Przecież to brednie co piszesz. Po pierwsze w tym stanowisku powtórzono istotę problemu: Polacy, chcecie ekshumacji i upamiętnienia - załatwcie wreszcie sprawę zdewastowanych mogił ukraińskich. Po drugie, z jakiej racji pie...sz, że szantaż w kwestii kajania się Ukraińców ma być warunkiem wstępnym porozumienia? Co, my też mamy najpierw pokajać się za łajdacką politykę sanacji? Co jest dla nas ważne? Załatwienie godnych pochówków czy poprzedzanie tej sprawy szantażem?
Widzisz różnicę między łajdacką (a od siebie dodam jeszcze, że bezdennie głupią i przeciwskuteczną) polityką II RP wobec Ukraińców a bezpośrednim kierowaniem przez wspomnianych przeze mnie „bohaterów” akcją mordowania Polaków na Wołyniu i we wschodniej Galicji? Może my też powinniśmy dla równowagi postawić parę pomników np. sprawcom zbrodni popełnionych na ukraińskich cywilach przez odziały AK w Sahryniu? Tylko kto na tym skorzysta? Nie chodzi o kajanie się, tylko o uszanowanie prawdy i w minimalnym przynajmniej stopniu uczuć drugiej strony. To raz. Dwa, do kompromisu potrzebna jest wola obu stron, a tej ewidentnie nie ma po żadnej. Każda ze stron może w dowolnym momencie powiedzieć „sprawdzam” i zrealizować wstępny warunek stawiany przed drugą, zwłaszcza że chodzi o sprawy tylko symboliczne: zmianę treści na tablicy na cmentarzu na Monastyrzu i wydanie zgód na prace poszukiwawcze w Ukrainie, których i tak nikt nie będzie na większą skalę prowadził podczas wojny. Po trzecie, obecny szef ukraińskiego IPN wprost zaprzecza słowom swojego poprzednika, co nie podnosi jego wiarygodności.
Ale pan Anton już by się pewnie oburzył gdyby Buczę nazwać tragedią, a nie zbrodnią wojenną dokonaną przez Rosjan?
ludobójstwo w 100%
Wydarzenia w Buczy.
Choć samo porównanie jest nadużyciem.
Drobowycz przekłamuje fakty zaprzeczając, że polskie „kości leżą na polach, rowach i studniach Wołynia i Galicji".
Drobowycz nazywa okrutną rzeź przeprowadzoną na przynajmniej 100 000 Polaków przez ich ukraińskich sąsiadów "tragedią". Zapewne powinien wzbogacić swoją wiedzę jak i słownik, bo to jest według kryteriów prawa międzynarodowego ludobójstwo, a także czystka etniczna.
Drobowycz też kilka razy w swojej wypowiedzi uprawia symetryzm win. Przypomnijmy – II RP miała władanie nad Wołyniem i Małopolską Wschodnią. Ukraińcy niestety nie mieli w pełni równych praw z Polakami, i nie mieli własnego państwa. Z tego powodu w latach międzywojennych wykonali kilka set do małych kilku tysięcy aktów sabotażu i dywersji, aktów terrorystycznych na polskie urzędy, linie telefoniczne, palili składy zboża itd., grozili, bili lub zabijali Polaków (w tym posła Hołówkę, ministra Pierackiego, był też nieudany zamach na J. Piłsudskiego) ale i sprzyjającym pojednaniu polsko – ukraińskiemu Ukraińców. W latach II wojny światowej współpracowali z Niemcami i byli nacją preferowaną ponad Polakami na terenach wschodnich byłej II RP – m.in. byli zatrudniani w urzędach, w Ukrainische Hilfpolizei, z czasem powołano dla nich Dywizję SS „Galizien”. Uczestniczyli w mordowaniu ok. 200 tys. polskich Żydów. W 1943 r. dezerterowali z urzedów i Ukr. Hilfpolizei i wstępowali masowo do UPA. Od 1943 do 1945 wymordowali jako UPA i jako zwykli rolnicy ok. 100 tys. Polaków. W odwecie Polacy, zwł. w granicach obecnej Polski zamordowali ok. 10-15 tys. Ukraińców. Ale Drobowycz uprawia symetryzm i zrównuje przyczynę – nacjonalizm ukraiński – ze skutkiem – odwetem polskim.
Akcja Wisła przeprowadzona w 1947 r. na terenach południowo – wschodnich obecnej Polski była także skutkiem ludobójstwa wołyńskiego. To powinni zrozumieć zarówno Ukraińcy jak i Polacy. Na terenach Bieszczad, Beskidów, Lubelszczyzny mniejszość ukraińska była liczna, działały też bandy UPA, które w latach wojennych i zwłaszcza powojennych dokonywały napadów. Władze PRL po prostu chciały skończyć z tym procederem i przesiedliły Ukraińców, Łemków, Hucułów, Bojków na tzw. Ziemie Odzyskane. W jej trakcie nie było zaplanowanych mordów. Owszem zmarło ponad 100 osób, w wyniku wychłodzenia, bijatyk, dziecko przy porodzie etc. ale nie w sposób z góry zaplanowany.
W Polsce nieznani sprawcy (a może Ukraińcy, a może Rosjanie, może polscy narodowcy) zniszczyli jeden pomnik w Monasterzu. Drobowycz jednak niezgodnie z prawdą uparcie mówi w liczbie mnogiej o zniszczonych pomnikach.
Fakt, że z powodu pomnik w Monasterzu zablokowana de facto jest możliwość poszukiwania i ekshumacji blisko 100 tys. zamordowanych jest tylko i wyłącznie wybiegiem strony ukraińskiej. Ukraińcom po prostu nie jest na rękę zezwolenie na wydobycie na światło dzienne porąbanych szkieletów z ich pól, studni.
Należy pochwalić natomiast to, że w końcu A. Drobowycz proponuje konstruktywnie by historycy obu stron usiedli do tematu i oferuje jak rozumiem odblokowanie poszukiwań i ekshumacji. Deklaruje, że „ci, którzy brali udział w mordach na ludności cywilnej, nie mogą być uznani bez zastrzeżeń za bohaterów. Nie mogą unikać osądu, nawet jeśli chodzi o weteranów walk o niepodległość Ukrainy.” – wielkie brawa, w takim razie Szuchewycz i Klaczkiwskij, Dywizja Waffen SS być może zostaną odbrązowieni.
doskonały wywód. Ukraińcy nie wiedzą co to honor.
@kk2020
"Władze PRL po prostu chciały skończyć z tym procederem i przesiedliły Ukraińców, Łemków, Hucułów, Bojków na tzw. Ziemie Odzyskane".
To władze PRL przesiedliły w ramach akcji Wisła Hucułów? Ciekawe skąd?
Drugie: "W Polsce nieznani sprawcy (a może Ukraińcy, a może Rosjanie, może polscy narodowcy) zniszczyli jeden pomnik w Monasterzu ". Szanowny Panie/ Szanowna Pani, uprzejmie informuję, że zniszczono kilkanaście, i że wiadomo kto (te osoby same się tym chwaliły w sieci).
To nie jest merytoryczna dyskusja, a piana na ustach. I dopóki to się nie zmienia, raczej z tych "debat" nic nie wyniknie. Ogarnijcie się, Państwo. I dokształcie. I spójrzcie na siebie z boku, i szerzej na pprzyczyny swojej piany.
Dobrze radzę nie mówić w tym kontekście o żadnym symetryzmie, bardzo, bardzo delikatnie wspominać o ewentualnych przyczynach po stronie polskiej a najlepiej wcale i nigdy, w żadnym kontekście. Nie znam drugiej tak naładowanej emocjami sprawy.
Przeprosić kilka razy i głośno, mówić o przekazaniu sprawy historykom a zapytany zawsze sie wykręcać przekazaniem sprawy historykom. Im szybciej ten temat zostanie załatwiony i zniknie tym lepiej dla stosunków pomiędzy Polską a Ukrainą. Nie rozumiecie emocji jakie ten temat wywołuje, kompletnie.
Pan Czech popełnił kilka dni temu głupi artykuł, bardzo, bardzo głupi, niszczący nasze relacje. Mogę zrozumieć waszą niecierpliwość i niezrozumienie sytuacji więc wyjaśniam: receptą na piane i furie jest: głośno przeprosić i oddać sprawę komisji historycznej, zgodzić się na ekshumacje. I sprawa załatwiona. Inaczej to nie odejdzie i błyskawicznie zatruje nasze stosunki. I wykorzysta to Rosja.
Na podstawie badań historyków będą wyjaśnienia polityczne i przeprosiny z obu stron i zamkniemy sprawę.
Tylko, że ktorykolwiek z ukraińskich polityków się na to porwie, pewnie może liczyć się z końcem kariery. Ich scena polityczna jest chyba jeszcze bardziej przygnębiająca od naszej.
Nie znam tematu sceny politycznej w Ukrainie. Tu zadanie dla pana Czecha ze związku Ukraińców, żeby się zrehabilitował i wyjaśniał politykom, że w Polsce nie ma na ten temat myślenia i nic nie wskazuje że będzie.
Zostawić sprawę historykom, nawet nie mówić, że to było 80 lat temu, wykręcać się.
Ukraina potrzebuje sojuszników na wejście musi się zgodzić z 40 lokalnych parlamentów, Ukraina potrzebuje kogoś kto ją poprze.
A właśnie pan Czech uderzył w rząd Tuska, pana który dwukrotnie był prezydentem Unii i mógł być takim sojusznikiem. Kto wie czy teraz będzie chciał, pewnie nie.
Z mojej perspektywy przyjaznej Ukrainie widzę, ze te sprawę rozgrywacie państwo z Ukrainy jak dzieci na podwórku nie mając pojęcia o tym co się dzieje wokół Wołynia w Polsce.
Po pierwsze: zawsze należy rozpoznać sytuację, tego nie zrobiliście i macie problem. On będzie panie Czech jeszcze większy.
No i bardzo dobrze pan Czech napisał - już wiemy, co naprawdę myślą o nas Ukraińcy.
O was nic nie myślą, do was strzelają :)
To nie takie proste.
ricardo1945
01.11.2024, 17:47
Kwestia ekshumacji ofiar zbrodni wołyńskiej jest złożona i ma charakter głównie polityczny, historyczny oraz społeczny. Strona ukraińska wstrzymuje ekshumacje z kilku powodów:
Historyczne napięcia: Dla Ukrainy, szczególnie w obecnym kontekście geopolitycznym, pamięć historyczna jest częścią budowania tożsamości narodowej. Wiele ugrupowań, zwłaszcza związanych z ukraińskim nacjonalizmem, nadal postrzega działania UPA (Ukraińska Powstańcza Armia) w kontekście walki o niepodległość Ukrainy. Ekshumacje mogłyby odsłonić skalę i brutalność wydarzeń, które dla Ukrainy są problematyczne, szczególnie w obliczu próby przedstawienia UPA jako bohaterów narodowych.
Obawy o zmiany liczby ofiar: Wstrzymywanie ekshumacji może być związane z obawą, że liczba ofiar mogłaby przewyższyć szacunki lub pokazać skalę przemocy w jeszcze bardziej dramatycznym świetle. Polska strona szacuje liczbę ofiar na około 100 tysięcy, jednak brak pełnych badań terenowych utrudnia precyzyjne ustalenie rzeczywistej skali mordów.
Polityka wewnętrzna i międzynarodowa: W obliczu trwającej wojny z Rosją Ukraina nie chce zrażać potencjalnych sojuszników, w tym Polski, ale też nie chce narażać się na wewnętrzne konflikty społeczne, szczególnie w rejonach, gdzie UPA jest wciąż pozytywnie postrzegana. Władze ukraińskie obawiają się, że podjęcie ekshumacji mogłoby prowadzić do napięć społecznych lub protestów.
Relacje polsko-ukraińskie: Polska od lat zabiega o prawo do ekshumacji i godnego upamiętnienia ofiar, jednak Ukraina, z różnych względów, odkłada te działania. Dla Polski kwestia Wołynia pozostaje bolesnym rozdziałem historii, a dla Ukrainy dotykanie tych wydarzeń wywołuje niechęć części społeczeństwa i polityków, którzy nie chcą pogłębiać trudnych tematów.
W rezultacie Ukraina powstrzymuje ekshumacje, próbując unikać problematycznych tematów, które mogłyby zaszkodzić jej wewnętrznej stabilności i stosunkom z Polską.
Ekshumacja mogłaby potwierdzić skalę brutalności i liczby ofiar zbrodni wołyńskiej, które często są opisywane jako niezwykle okrutne. W relacjach świadków oraz dokumentach historycznych pojawiają się szczegółowe opisy przerażających metod mordu, co wskazuje na ogromne cierpienie ofiar. Jeśli przeprowadzono by ekshumacje, wyniki mogłyby wykazać jeszcze bardziej dramatyczny obraz tej tragedii, ujawniając nowe fakty dotyczące liczby ofiar oraz ich losów.
Ekshumacje mogłyby dostarczyć nowych dowodów i szczegółów, np. śladów tortur czy użytych metod mordu, co mogłoby wpłynąć na postrzeganie tych wydarzeń zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie. Mogłoby to także zmienić szacunkowe liczby ofiar, które obecnie wynoszą około 100 tysięcy, ale są jedynie orientacyjne, ze względu na brak możliwości pełnych badań terenowych.
To potencjalne pogłębienie i uzupełnienie wiedzy historycznej mogłoby mieć wpływ na politykę pamięci historycznej obu krajów, co budzi obawy niektórych środowisk ukraińskich, zwłaszcza tych, które pielęgnują tradycję UPA jako ruchu narodowowyzwoleńczego.
Ja też nie…
To że macie swoje 5 minut i mikrofon w ręku nie znaczy, że macie mandat do opluwania Polski.
PS
Czaputowicz na sztandarach to conajmniej lekka aberracja.
Errata: *Panie
W którym konkretnie miejscu Drobowycz „opluł” Polaków? Ukraińcy są w obronie swoich interesów asertywni do granic bezczelności, ale to oznacza jedynie, że po prostu powinniśmy postępować tak samo.
zostań już na tej kanapie i nie kompromituj się.
"asertywni do granic bezczelności" i jeśli tak rzeczywiście jest i to sie nie zmieni to nie wejdą do Unii.
Nie chcemy ludzi którzy grają na siebie, nie chcemy takich, którzy rozrabiają.
W Unii trzeba się umie dogadywać i z wieloma rzeczami po prostu czekać na sprzyjającą chwilę. Jeśli ktoś tego nie rozumie po prostu nie nadaje się do Unii.
Nikt w Unii nie potrzebuje nowego Orbana.
Podoba Ci się akapit otwierający
“Ci, którzy brali udział w mordach na ludności cywilnej, nie mogą być uznani bez zastrzeżeń za bohaterów”?
A może fakt, że autor na siłę próbuje znaleźć symetrię?
Albo określenie “polityka hieny”, które od kilu miesięcy zarzuca nam druga strona?
W obecnej sytuacji to jest gruby nietakt i plucie w twarz tym, którzy im pomagają.
Stać Cię na więcej.
Zabierz głos w ważnej dyskusji.
Tak, podoba mi się akapit otwierający artykuł, zgadzam się z nim w 100% i czekam, aż strona ukraińska wskaże chociaż jednego dowódcę oddziału UPA, który przestanie być uznawany za bohatera z powodu swojego udziału w mordach na ludności cywilnej. To byłby prawdziwy przełom. A o „polityce hieny” pisał jako pierwszy Czaputowicz, a nie Ukraińcy.
To, czy taka polityka sprawdzi się na dłuższą metę, to decyzja i ryzyko Ukraińców, a nie nasza. W polityce zagranicznej nie powinno być sentymentów, tylko interesy - raz zbieżne z interesami partnerów, raz z nimi sprzeczne.
Bo chwilowo polskim i ukraińskim politykom bardziej opłaca się grabię tą sprawą, niż jej rozwiązanie.
…granie…