Maj 1984. Przyjaciel z KUL-u zaprosił na juwenalia. Patrzę na eleganckie wydanie poezji. Dwujęzyczne: po polsku i francusku. – Co za wrażliwość – znajomy Grzegorza oddaje pożyczony zbiór. Nazwisko poety znane. Nie zgadza się imię. Inicjały jakieś do tego.
Jakiś rok później. Seminarium magisterskie z literatury emigracyjnej u Janusza Kryszaka w Toruniu. Ze szpulowego magnetofonu słuchamy Czesława Miłosza. Opowiada o krewnym, którego w Paryżu poznał. Na przykład, że drugą wojnę światową przewidział już w latach 20. „Ty przeżyjesz" – cytuje Czesław kuzyna. Z taką pewnością, że aż profesor się uśmiecha.
Wszystkie komentarze
A kogo widzi kebab?
Ostro było tańczone, co?
Kebab jest bardzo dobry w porównaniu z tym, co Francuzi oferowali sportowcom uczestniczącym w olimpiadzie.
Miłosze też widzieli, dlatego emigrowali.
Ch...
Tak mało ludzi rozumie dziś poezję i mowę ptaków!
znam takich, którzy czytają, choć nie są związani zawodowo z literaturą
Książkę wydano na całym świecie, w tym co nie jest przypadkiem w językach narodów najbliżej związanych z nami od stuleci. Lekcja rozumienia naszego losu jest tu na wagę złota.
Niestety, taka postawa nie mieści sie w głowach rządzących. Zeszliśmy na psy jako społeczeństwo!
Tymczasem min Kosiniak-Armisz domaga się jeszcze więcej patriotyzmu w szkole.
Młodzież wytrzyma!
Najśmieszniejsze, że co najmniej 90% tej litewskiej Polonii to też potomkowie Litwinów. A Litwini mają i za to do nas pretensje, że spolonizowaliśmy im elity i Litwa litewskich nie miała przez większą część swojej historii.
PS. Jeśli ktoś miałby zdziwienie w sprawie polonizacji litewskich elit to przypomnę, że aż do XV w. Polska polskich elit intelektualnych też nie miała. Potrzebowaliśmy 500 lat żeby pierwsze takowe sobie wypracować. Litwa potrzebowała ok. 350.
Przez intelektualne elity narodowe rozumiem takie, które piszą, tworzą i zapewne nawet myślą w swoim narodowym języku. Niektóre kraje i stworzone przez nie narody potrzebują na to setek lat. Co ciekawe we wczesnym średniowieczu część naszych słowiańskich sąsiadów potrzebowała na to dużo mniej czasu: Morawianie od Wielkiej Morawy, Bułgarzy, Rusini (ci od Kijowa i Nowogrodu, bynajmniej nie Moskale, czyli dzisiejsi Rosjanie, którzy literaturą narodową zaistnieli dopiero w XVIII w.) ale co ciekawe nie Czesi, ci nas nie wyprzedzili nawet o 100 lat. Taki Kosmas pisał po łacinie jak u nas Gall Anonim. A Rusini czyli przodkowie dzisiejszych Ukraińców o 300. Uwaga! na myślenie w jęz. narodowym największy wpływ ma POWSZECHNA edukacja w takowym języku. Dlatego w dzisiejszych czasach tak szybko zanikają jęz. lokalne z pogardą nazywane od szkoły podstawowej gwarami wsioków i prymitywnych nieuków.
PS. Litwa potrzebowała ok. 350 lat na wypracowanie sobie własnych narodowych elit z czego ponad 200 to było we współistnieniu z Polską w ramach I RP a blisko 100 pod zaborami.
Może wyprostuję kilka bzdur.
To nie Polacy uniemożliwili koronację Witolda, lecz Jagiełło, który był czystej krwi Litwinem i z jego punktu widzenia wyniesienie Witolda byłoby bezprawiem bo to Jagiełło był najwyższym księciem Litwy. W dodatku większe prawa do tronu miałby od Witolda Świdrygiełło.
Kolejna ważna rzecz to jeśli doszło do polonizacji na Wileńszczyznie to nastąpiła ona na Buałorusinach a nie Litwinach. Wystarczy spojrzeć na spisy i mapy ludności sprzed 1905 roku.
W Polsce tworzeniu polskojęzycznych elit sprzyjała Reformacja, którą niestety polska szlachta zdradziła z jezuickim szkolnictwem. Stąd do dziś bohaterem takie byle co jak Skarga. Wyjątkowy prymityw.
A jak to było z Litwą?
Co ty mi tak naprawdę zarzucasz?
1) Zgoda na Jagiełłę który nie chciał zbytniego urośnięcia Witolda ale już powoływanie się na pierwszeństwo Świdrygiełły na Litwie, gdzie każdy książę zmieniał się wtedy co kilka lat w pierwszeństwie do tronu to już czyste SF. Żaden prawnik by tego nie rozwiązał inaczej niż za pomocą brutalnej siły i/lub układów.
2) Urwał nać - my tu mówimy o roku 1410 a ty nagle przeskakujesz do 1905? Ja przynajmniej przekazywałem te kilkusetletnie różnice.
3) Byłaś przygłupem z którego koleżanki śmiały się w szkole?
Wyjątkowo prostacka chociaż zgodna ze szkolną linią nauczania wypowiedź. Np. Skarga był jednym z największych intelektualistów wśród polskich teologów. Co więcej obdarzonym wyjątkową charyzmą. I początkowo wcale nie był ultrakatolikiem wrogim prawosławiu. Wtedy wszystko się wahało i nic nie było takie proste, proste i prostackie stało się po przechyleniu wahadła. Najśmieszniejsze, że jego najczęściej cytowane wypowiedzi stały się proroczym czarnowidztwem po tym jak sam przeszedł na czarną stronę mocy. Ale na to już on sam nie miał wpływu, nastroje społeczeństwa się odmieniły pod wpływem zdarzeń politycznych. To, wbrew tradycji, ni on był sprawcą polskiego kołtuństwa. Ale skąd ma o tym wiedzieć przeciętny Polak?
Był kiedyś w Wyborczej wspaniały, piękny tekst Tomasa Venclowy o relacjach polsko - litewskich na przestrzeni wieków. Tyle że tych pięknych postulatów braterstwa i zrozumienia nie da się chyba przełożyć na relacje między dwoma krajami. Tak jak nie może być państwa, które stosować się będzie do chrześcijańskiej zasady nastawiania drugiego policzka.
Litewska narracja o Wielkim Księstwie Litewskim jest równie pokrzywiona jak polska narracja… Generalnie, to dominującą - do czasu dominacji wpływów polskich - liczebnie oraz i kulturowo nacją "Litwy" byli Rusini (dziś byśmy powiedzieli Białorusini). Było ich więcej, przyjęli chrześcijaństwo wcześniej a wraz z nim dobrodziejstwa Europejskiej cywilizacji wschodniej jak cyrylicę i bardziej cywilizowane obyczaje. Spora część "kadr" dworu litewskiego to byli rusińscy bojarzy. Lokalne dokumenty w Wielk. Ks. Litewskim były tworzone w starobiałoruskim.
A szlachta - ta "żmudzińska" (jak kiedyś określano Litwinów etnicznych) jak i rusińska - sama się spolonizowała (zarówno na Litwie jak i na Ukrainie). Bo bycie "polskim" szlachcicem (język, religia katolicka) się społecznie opłacało. Jak parę stuleci później czeskiej szlachcie opłacało się zostać niemieckimi junkrami.
wiesz, Litwini pamiętają, że gdy ogłaszali niepodległość po rozpadzie ZSRR (a rosyjskie czołgi strzelały w Wilnie) - przeciwko głosowali polscy posłowie....
dużo faktów, ale warto skomentować przedwojenne roszczenia Litwy do Wilna, w którym Litwinów mówiących po litewsku było 5%. Procentowo Polaków wyznania katolickiego było więcej w Wilnie niż w przedwojennej Warszawie. Wielkie Księstwo Litewskie jeszcze przed unią personalną było tyglem narodowościowym (o ile możemy mówić o narodach w XV wieku) i dzisiejsza Litwa uczestniczy w jego spuściźnie na takich samych prawach jak Polacy i Białorusini, a nie na wyłączność.
pavelekok4 nie pisał o faktach historycznych, lecz o ich interpretacji w świadomości Litwinów.
tu też błądzisz, bo Czesi mieli już rozwinięte piśmiennictwo w 2. poł. XIV w. w języku, czeskim; także już w tym wieku przetłumaczyli sobie Biblię (zresztą, od razu na czeski i na niemiecki); u nas zaś przełożono Biblię tylko na potrzeby królowej Zofii (a i to są spory, czy jej język jest polski, czy raczej czeski) a długi czas później jedyne teksty w polskim języku to były tłumaczenia modlitw i tekstów biblijnych; dopiero w XVI zaczyna się literatura po polsku;
ponadto czeski był też językiem urzędowym już w wiekach średnich (tam, gdzie mówiono po czesku) a polski (w Polsce) stał się takim bardzo późno.
rzecz pewnie jest bardziej skomplikowana i najwięcej tu namieszał rozwój nacjonalizmów w 2 poł. XIX w.;
Litwa od początku była niechętna wiązaniu się z Królestwem Polskim, nawet ostateczną unię (w 1569) zawarła niechętnie i także później nie odnosiła się specjalnie entuzjastycznie do tego związku; głównym powodem uni była obawa przed agresją Iwana Groźnego (i Rosji w ogóle); Litwa była wielka terytorialnie ale słaba jako państwo, stąd jej problemy;
zatem niechęć litewsko-polska jest w zasadzie tradycyjna.
Dokładnie. Niestety, komentujący tego nie dostrzegli.
Czesi też mają takie zdanie o polakach. Pan pana Panem pogania
Nawet najwięksi Litwini kilkadziesiąt lat po zyskaniu niepodległości doskonale posługiwali się jęz. polskim. W tym najwięksi antypolacy. Dlatego, że jęz. litewski potrzebował czasu by się rozwinąć i być mniej prymitywnym od polskiego, nawiasem mówiąc pozostał takim po dziś dzień, ale 500 lat historii nie da się z dnia na dzień ominąć. Mimo najnacjonalistyczniejszych przekonań. I ja nie demonstruję tym ani swojej nacjonalistycznej wyższości jęz. polskiego ani pogardy do litewskiego - takie są fakty. Litewski potrzebuje jeszcze dużo czasu. I tym bardziej nie dziwi nieznajomość prymitywnego jeszcze wtedy litewskiego ze strony kogoś kto od lat nie miał okazji obserwować jego rozwoju. On demonstrował swój litewski patriotyzm w jęz. który umiał najlepiej. Przypomnijcie sobie nagle objawionych patriotów śląskich, mazurskich, pomorskich którzy demonstrowali swoją polskość bardzo kulawym polskim językiem a dziś uczymy się o nich w podręcznikach.
PS. Jak podejrzewam litewski będzie teraz rozwijał swój język głównie na zapożyczeniach z tzw. jęz. zachodniego, zresztą podobnie jak polski w ostatnich latach.
Nic z tego nie rozumiem, a zwłaszcza tego, co znaczą "antypolacy". Czy można - równoważnie - mówić o "antylitwinach" albo "antyniemcach"? Nie wiem, jakim językiem jest litewski, bo go nie znam. Polskiego używam, ale nie jestem jego znawczynią - nie będę więc snuć domniemań, czy to język subtelny, czy niekoniecznie; i od kiedy tej subtelności nabył. Sądząc po literaturze oraz dokonaniach intelektualnych w dziedzinie nauk humanistycznych, raczej do końca XIX. wieku nie było zbyt świetnie.
A Oskar Milosz - cóż... jest wybitnym francuskim pisarzem (bo nie tylko poetą) i wielkim promotorem litewskości w Europie.
Pewien hindus, po koncercie Rammstein, powiedział mi, że z języków europejskich, to właśnie litewski najbardziej przypomina sanskryt. To był ciekawy człowiek. Wiedział na przykład, że na Litwie zachowały się wpływy rdzennych plemion pruskich (tak tych wycinanych przez krzyżaków). Taka ciekawostka na temat czasu, ludzi, języków i spotkań.
Nie dożyłeś Wielce Szanowny Czesławie -dzisiaj wiedziałbyś, że takim jest Pissman!
Lud Polski też w głupocie nie ustępuje. I to nie jest jak zwykło się mówić sól polskiej ziemii. W Polsce z powodu zaborów , nie wykształciło się mieszczaństwo czyli coś pośredniego pomiędzy szlachtą a chłopstwem.
nie sądzę ,ta dzika prymitywna głupota spłynęła na masy ludowe
Popatrz sobie na współczesne polskie elity, przemyśl co właśnie napisałem i odpowiedz czy podtrzymujesz swoją opinię.
Przesada