W komunizmie odchody służyły do karania i torturowania

Przeklęci przez ustrój zostają sprowadzeni do poziomu ekskrementów, są jedynie odpadami nowej, rzekomo idącej naprzód ludzkości.

Istnieje związany z odchodami wymiar komunizmu, którego ohydy w pełni mieli okazję doświadczyć liczni skazańcy. W obozach i więzieniach totalitaryzm wyrażał się najlepiej, „fundując" w tych miejscach cierpienia esencję ludzkiego poddaństwa. Próby zredukowania człowieka do jego funkcji fizjologicznych świadczą o zamiarze animalizacji, mającej silny związek z negowaniem znaczenia jednostki, tak charakterystycznym dla społeczeństw dążących do kolektywizmu. Wykluczeni z systemu zawsze byli traktowani jako „nie-istoty".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Roman Imielski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Przy okazji tego tematu, zachowując odpowiednie proporcje, : więźniowie w Berezie kartuskiej za najgorszą torturę uważali ograniczenia możliwości oddawania stolca: można było tylko raz na dobę przez 4 i pół sekundy...także liderzy opozycji antysanacyjnej osadzeni w twierdzy w Brześciu mieli ograniczenia z papierem toaletowym:" wybieraj tyłek ręką, inteligencka kur..o"....
    @marekpoplawski
    Powinno być: wycieraj, przepraszam za literówkę .
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Wszechobecne GOOWNO - bardzo dobra alegoria owego systemu, którego kreatorzy - co zabawne(?) - mieli zwykle "gęby pełne humanizmu", czyli troski o "potrzeby, szczęście, godność i swobodny rozwój człowieka w jego środowiskach: społecznym i naturalnym".

    Wyzwolona (czyli zniewolona) ludzkość wybierała goowno gołymi rękami pod pięknym aforyzmem Gorkiego "człowiek - to brzmi dumnie"
    (potem naziole postanowili dorównać słynnym "Arbeit Macht Frei")

    Orwell fajnie to strawestował: jeśli sala tortur, to oczywiście w Ministerstwie Miłości - no bo gdzie...?
    już oceniałe(a)ś
    10
    1
    Rany Boskie, kto to tłumaczył???
    już oceniałe(a)ś
    2
    7