Nie ma na tych fotografiach ani krzty kpiny lub bolesnego żartu, nie mówiąc już o poczuciu wyższości. Spróbujmy się przed takimi uczuciami ochronić w sytuacji Chrisa Niedenthala, a więc co najmniej szczególnej.
Urodził się w Londynie w 1950 r. w rodzinie polskich wojennych emigrantów, więc niby Polak, ale paszport brytyjski; znaczy się – Anglik z angielskimi możliwościami (kilka funtów to był majątek, Pewex itp.). Przyjechał do ojczyzny rodziców w latach 70., zaskakując znajomych, bo kto by chciał dobrowolnie mieszkać po drugiej stronie żelaznej kurtyny? Niemal od razu zaczął robić zdjęcia, publikowane następnie w „Sternie", „Newsweeku", „Time".
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
- Poproszę wodę sodową,
- Z sokiem, czy bez soku?
- Bez soku,
- A bez jakiego soku?
- Może być bez malinowego...
- Poproszę wodę z sokiem
- Jakim? Malinowym czy owocowym?
- Owocowym
- Nie ma
- To z malinowym
- Tez nie ma!
- Nie może być bez malinowego, bo malinowego nie mam...
- A jaki pani ma?
- Pomarańczowy.
- To bez pomarańczowego.
I to nie tyle dowcip, co jeden z absurdalnych dialogów autorstwa Marii Czubaszek.
Albo nie jeździł.
Niektórzy żyją dziwacznym mitem usług publicznych wysokiej jakości w PRL. A tak nie było.
Drogi były podłe, tory często zapuszczone (zwijanie PKP wcale nie zaczęło się po 1989), przewozy upodlające, ludzie jeździli jak się dało.
Miejscowo może było lepiej (bo 40 lat temu ludzie mieszkali i coś biednie ale zwykle jechało a teraz nie), ale często było znacznie gorzej (wolniej, podlej a z transportu prywatnego niektórzy to mieli najwyżej furmankę). O podróżach dalszych w ogóle szkoda gadać i dlatego mało kto podróżował daleko.
Nieprzypadkowo Polacy się rzucili na samochody i tanie loty.
pamiętam pamiętam, siedzenia w autobusach PKS śmierdziały, szczególnie te z tyłu ...
Jeżdzić jeżdził tylko nie zatrzymywał się na przystankach.
Zależy gdzie. Były PKSy, które świetnie działały, bo prowadzili je kompetentni ludzie.
Ale w większości komuchy to były podłe partacze.
Jeździł tam, gdzie była utwardzona droga. Do moich dziadków (jednych i drugich) nie było.
Schowaj kredki I idz spac
> nie zatrzymywał się na przystankach
To zależy o której godzinie i w którą stronę. Zwykle w jedną strone miał nadkomplet nawet na miejscach stojących i turysta z garbem nie miał szans, za to w przeciwną stronę jechał pusty.
Spokojnie, właśnie wraca :P
: P
Jeszcze dekadę temu byłem wielkim miłośnikiem znanej polskiej komedii "Miś" w reżyserii Stanisława Barei. Jak tylko gdzieś leciała w tv przełączałem i bez względu na moment oglądałem do końca. PRL (lata 80te) to był czas mojego dzieciństwa, które rodzice starali się uczynić jak najszczęśliwszym. Dlatego romantycznie nastrojony myślałem sobie: jakby to było wspaniale na miesiąc lub dwa przenieść się do tych czasów odmalowanych w "Misiu", zakosztować sześciennego absurdu, zagłębić się znów w tej egzotyce.
No i proszę, uważaj o czym marzysz, bo możesz pożałować. Od lat tkwię w beznadziei schyłkowego PRLu, tylko zamiast pochodów pierwszomajowych, saturatorów, oranżady w proszku, kolejek, kolonii nad Pilicą, Ametysta i "Sondy" mam to co najgorsze z tamtych czasów: prześladowania opozycji, propagandowy ściek na jedynce i dwójce, milicję "obywatelską", strach przed wyrażaniem własnych poglądów w miejscu pracy, okresowe problemy z drutem do snopowiązałek, partyjniactwo opływające w dostatki, spekulacje na cukrze i benzynie, nowe samochody na które stać nielicznych i perspektywę powrotu kolejek na granicach, jeśli marzenie jeden z rządzących frakcyjek o wyjściu z UE się spełni. Jest jak było: szarość, paździerz, nieufność, my i oni, propaganda sukcesu i leśne dziadki które stoją ponad prawem.
Już nie oglądam "Misia", ten film przestał być dla mnie komedią. Mam nadzieję, że to przejściowe.
I jeszcze discopolo!
Do snopowiązałek był sznurek. Poza tym - pełna zgoda.
Za to masz pełne półki w sklepach i możliwość wyjazdu stąd w pizdu w każdej chwili, więc może nie egzaltuj się tak. A większość tego, co wymieniasz, jest wypadkową obecnego systemu gospodarczego i mentalności Polaków.
Nie to co teraz:)
Up...codziennością to mamy teraz , wtedy ludzie mimo wszystko żyli
a teraz nie żyją?
Nie, teraz przede wszystkim funkcjonują, zap...ją, zaliczają, gromadzą.
A wtedy żyli ci, co umieli sobie "załatwić". Czyli po dzisiejszemu 'skołować'.
potrzeba fizjologiczna jest niezależna od ustroju :)
tylko ceny były niższe. Dziś WC w Zakopanym za 10 zł
Kobiety zwłaszcza bardzo się starały żeby nie wchodzić do publicznego kibla w PRL. Faceci zresztą też. Pamiętam, za komuny jak ktoś był wysłany służbowo za granicę (tę niesłuszną) to po powrocie miał obowiązek wypełnienia sążnistej ankiety i jedno z pytań brzmiało "spostrzeżenia, które warto by wprowadzić u nas". Kolega wpisał raz "czyste toalety".
Ja na początku lat '90 mieszkałem w Niemczech. Kiedy unałem, że w Polsce naprawdę się coś zmienia? Kiedy podczas jednej z wycieczek do kraju musiałem skorzystać z toalety na stacji benzynowej i mogłem to zrobić bez obrzydzenia...
Kobiety chodzą do ubikacji parami lub trójkami dla bezpieczeństwa.
nie tyle chodzi o bezpieczenstwo co koniecznosc blizszego kontaktu fizycznego z ta toaleta
facet moze przynajmniej mala potrzebe zalatwic z "pewnej odleglosci"
> ceny były niższe.
To zależy kiedy i które. Teraz jest tak, że jeszcze trochę PiSinflacji i znów będzie aktualne powiedzenie "Nie ma lekko, chleb po osiem".
...a Waryński znowu będzie się krzywił na wódkę za 103 zł.
Oj, chyba jednak nie ma takich miejsc.
Nie ma takich miejsc. Nawet pieszczoszki PZPRu z górnikami na czele mają lepiej niż wtedy, stracili tylko relatywnie, bo już nie patrzą na nas z góry z aż takiej wysokości.
Jemu chyba chodzi o to, że na prowincji są wciąż ludzie, którzy tęsknią.
Tak się żyło na serio.