3 października mija 75 lat od chwili, gdy do Szczytna dotarł ostatni transport z ludnością będącą ofiarą akcji „Wisła". Czwartą część sił grupy operacyjnej prowadzącej wysiedlenia stanowili żołnierze specjalnej dywizji Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ich zadaniem było „oczyszczenie" samego serca Bieszczadów.
Jednostka KBW, licząca ponad 4,5 tys. ludzi „przesyconych nienawiścią do band UPA", pojawiła się w Bieszczadach w połowie kwietnia. Po rozpoznaniu terenu oceniono, że miejscowa ludność z powodu biedy stoi na „niskim poziomie kulturalnym i umysłowym", lecz mimo „ciężkich warunków egzystencji jest mocno przywiązana do swego miejsca zamieszkania". Wysiedlenia rozpoczęto 28 kwietnia o czwartej rano. Wsie otaczano, mieszkańcom oznajmiano, iż mają kilka godzin na spakowanie najbardziej potrzebnych rzeczy, po czym nakazywano im wymarsz do punktów załadowczych w Łukawicy i Łupkowie. Po wyjściu konwoju niektóre wsie podpalano, by uniemożliwić korzystanie z nich przez partyzantów UPA. Los ten spotkał np. Wetlinę.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
możliwe że i pisdowcy przejmą takie same metody wychowawcze,
tylko kogo będą wysiedlać i z jakich rejonów?
Czarnek jest już pierwszym kandydatem na wysiedlania z polskich szkół.
Akcja Wisła była koniecznością. Po rzezi wołyńskiej mieliśmy prawo podjąć jeszcze bardziej radykalne działania, a skończyło się tylko na wywózkach.
Z Warszawy do Zamościa a z Zamościa do Szczecina. Albo - jak Sasin każe.
Wy - czyli kto, sieroto po Stalinie?
Chciałbym się nie zgodzić, jednak fakty to fakty...
Każdy ma swój cień. Polak też. I trzeba o tym pisać i uczyć w szkołach. Żeby się nie powtórzyło.
Nie wszyscy Polacy (jednak wielką literą), podobnie jak nie wszyscy Niemcy czy Rosjanie. W każdym narodzie znajdziesz i ludzi i swołocz.
ale tu mówimy o "narodach" i tych, którzy w ich imieniu działali; a jak czujesz się przynależny do "narodu", to niestety chyba musisz się pogodzić z konsekwencjami działań wodzów "narodu".
w Wietnamie to wygrała raczej armia Północy; czy w Afganistanie wygrała partyzantka? można dyskutować, w Afganistanie wygrał Afganistan - to kompromisowa propozycja; aczkolwiek, czy wygrał, to też do dyskusji, bo szczęśliwości powszechnej tam nie widać - tak tam widać musi być, genius loci; złudzenie zwycięstwa dało im pośpieszne wycofanie się Amerykanów, którzy tam utknęli bez sensu i w końcu się ocknęli;
Z partyzantkami bywa różnie - np. nasi "wyklęci" wytrwali jakoś do końca Stalina a potem po prostu przestali chodzić po nocach i "strzelać" wrogów (czyli sąsiadów); z UPA byłoby podobnie, bo ta partyzantka działała głównie po drugiej stronie granicy.
Dokładnie
Wyciągnąłeś krańcowo błędne wnioski. Akurat Afganistan i Wietnam dobitnie pokazały, że walka z partyzantką przez represjonowanie i zrażanie do siebie ludności cywilnej prowadzą do porażki. Wystarczy porównać skutki maleńkich operacji brytyjskiej na Borneo czy w Afryce Północnej których celem było pozyskanie miejscowej ludności ze skutkami miliardowych kosztów wojny wietnamskiej nastwionej na zniszczenie wszystkiego, co się rusza (na "przyjaznym" terytorium!).
Auto-komentarz do poprzedniego postu, bo można go źle zrozumieć - po stronie Brytyjczyków w Malezji ostatecznie też zwycięzyła koncepcja masowych przesiedleń (pomysły Briggsa i Templera), która skończyła się podobnie jak Afganistan czy Wietnam. Miałem na myśli ograniczone działania np. SAS, oparte na zjednywaniu sobie ludności, pomocy medycznej i wsparciu infrastruktury. Takie podjście połaczone z ochroną przed rabunkami ze strony partyzantów dawało diametralnie lepsze efekty.
W ramach akcji "Wisła" przesiedlono 140 tysięcy osób z terenów Bieszczadów i Beskidów. Taką liczbę podaje większość publikacji.
Swoje rodzinne ziemie opuściło od zakończenia wojny, jak podają przewodnicy w Muzeum Kultury Łemkowskiej w Zyndranowej, łącznie ponad 600 tysięcy osób, zarówno Bojków, jak i Łemków. Z tej liczby na ojcowiznę po 1956 r. powróciło 6 tysięcy (niektórzy piszą o mniejszej liczbie).