Gdyby komunistyczne Chiny trzymały się zapisów podpisanej 70 lat temu siedemnastopunktowej ugody, Dalajlama, zamiast patronować rządowi na wygnaniu, mógłby zasiadać w chińskim parlamencie

Tybet i jego – wedle chińskiej nomenklatury – „pokojowe wyzwolenie" jest pełne paradoksów, których kumulację można dostrzec w siedemnastopunktowej ugodzie i jej późniejszych losach. Narzucony podstępem dokument był aktem kapitulacji Lhasy, jednak zakładał utrzymanie przy (okrojonej) władzy dotychczasowych niepodległościowych elit. Tymczasem to te elity – a nie ich poddani „niewolnicy", dla których komunistyczne porządki oznaczałyby awans społeczny – w końcu się zbuntowały.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    kiedys mao i tybet, dzis pution i krym
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    Kaczynski jak Mao.
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    Podobnie Polska szybko zmierza do ponownego złączenia się z Wszechsłowiańską Macierzą.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Byłem w chińskim Tybecie w 2006 i 2007 roku. Jakoś "zwykli ludzie" chowają (zabronione) zdjęcia Dalajlamy, nawet ci - rzekomo zasymilowani - w kontaktach z obcokrajowcami nie są chętni władzy Chin. Tybetańskie robotnik dostaje około połowę tego, co chiński, a jakąkolwiek karierę można zrobić jedynie po chińskiej szkole, gdzie Tybetańczycy są zwyczajnie wynarodowiani.
    Później była kolejna rewolucja, co jest tam teraz - nie wiem.
    Tybet to trudna do pojęcia dla Europejczyka kraina. Ich religii nie potrafiłbym praktykować, choć ma niezaprzeczalny urok.
    Faktem jest (czy raczej było), że po chińskiej stronie Tybetu nie było wolności, ale nie było widać głodu. W indyjskim Tybecie byłem w 2009. I zobaczyłem prawdziwą nędzę i głód. Ale nie widziałem zaszczucia.
    Tybetańczycy łatwo przyzwyczajają się do bardzo trudnych warunków - to zapewne kwestia religii i klimatu.
    To wszystko nie jest takie proste.
    Dalajlama próbował przez lata nie dopuścić do eksterminacji swojego narodu. Teraz jest już bardzo stary, po nim Tybetu już nie będzie.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Taki jest los narodów uparcie tkwiących w zacofaniu. Mogą przetrwać tylko modernizując się, lub z litości najeźdźców, jeżeli ci zechcą ich trzymać w jakichś rezerwatach.
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    Jak na standardy komunistów ugoda z 1951 była dla Tybetańczyków korzystna. Do załagadzania wynikłych z niej zadrażnień niezbędna była chęć kompromisu i dobra wola obu stron - i z artykułu odnoszę wrażenie, że zabrakło jej raczej po stronie tybetańskiej. Oczywiście, to słynne zaproszenie "na spektakl i herbatę" z marca 1959 organizowane było dwuznacznie, ale też pamiętajmy, że poza dwuznaczne gesty Chińczycy się nie posunęli a okazji do aresztowania albo wręcz zabójstwa Dalajlamy mieli wcześniej aż nadto.

    "Podczas rozmów w 1982 r. Tybetańczycy odżegnywali się od siedemnastopunktowej ugody, a Chińczycy ciągle się na nią powoływali."

    Odrzucenie jej to był wielki błąd Tybetańczyków. Chinom zależało wtedy na uregulowaniu stosunków w Tybecie i uniknięciu krytyki Zachodu, a ugoda dawała autonomię kulturalną i szeroką wewnętrzną Tybetańczykom. Chiny nigdy już na takie warunki się nie zgodzą.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Na podstawie czego autor pisze, że w ówczesnych Chinach była większa bieda niż w średniowiecznym co do struktur społecznych Tybecie?
    @RadicalCritic
    Autor tak nie pisze, tylko mówi, że tak "doniesiono Dalajlamie".
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Tybet to był najbardziej zacofany kraj na świecie. 90 procentowy analfabetyzm. Kastowość społeczeństwa, niewolnictwo. Kobieta nie była traktowana jak człowiek. Każdy, kto krzyczy Uwolnić Tybet powinien najpierw uwolnić orkę w toalecie a potem nieco się dokształcić. Sam Dalajlama gorzej zakłamany od naszego jedynego prawdziwego papieża.
    już oceniałe(a)ś
    0
    3