Początek maja 1787 r. Na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych przyroda budzi się do życia po ostrej zimie. W Filadelfii w stanie Pensylwania dawno stopniały śniegi, ale z powodu deszczowej wiosny drogi oraz ulice są błotniste i trudno przejezdne. To ważne, bo do miasta z odległych zakątków kraju ściągają delegaci na rozpoczynającą się lada chwila konwencję, która ma usprawnić system rządów w młodym państwie. Z powodu trudności z dotarciem na miejsce przedstawicieli odległych stanów (Massachusetts na północy od Filadelfii dzieli ponad 500 km, a Georgię na południu – ponad 1000) obrady rozpoczynają się z opóźnieniem, gdy tylko zostaje osiągnięte kworum.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Jednak trzeba rozróżnić wybory do senatu od sejmowych/prezydenckich. Jak rozumiem z artykułu (bardzo fajnego zresztą i "na czasie") w USA i o ile wiem tak jest w Polsce również - Senat jest drugą izbą, ze świadomie wybraną zasadą jednomandatowych (różnolicznych) okręgów wyborczych, po to by równoważyć ew. dominację wielkich okręgów. Ale wybory powszechne do sejmu i prezydenckie są już powszechne 1 człowiek = 1głos. I w obecnych czasach zasada wyboru przez elektorów (ze wspomnianymi w art. zaszłościami i liczebnością) to aberracja.
To, że reguły są znane, nie zmienia faktu, że są niesprawiedliwe, skoro głosy wyborców z różnych stanów mają różną wagę.
W tym roku może pojawić się największa aberracja jeśli chodzi o głosy elektorskie do głosów powszechnych. Nie zdziwię się, jeśli Biden wygra wybory powszechne o 10 punktów procentowych, a reelekcję uzyska Trump. To jest USA. JEBAĆ PiS i KK!
Wszystko to prawda, ale jedno jest pewne: od 200 lat są te same reguły dla wszystkich kandydatów, więc niech wygra lepszy.
tak jak niesprawiedliwe są wybory w Polsce do Senatu a nawet do Sejmu, bo są progi wyborcze prawda?
Mimo wszystko, w wyborach do sejmu mandaty poselskie nie sa rozdzielone proporcjonalnie do ilosci glosow w wyborach. Zjednoczona prawica ma wiekszosc mandatow poselskich nie majac wiekszosci glosow wyborcow.
W punkt!
Tak samo jak wcześniej SLD, AWS, PO itd... bez d’Hondta były permanentny chaos.
Liczba kadencji nie została ograniczona w konstytucji w czasie konwencji konstytucyjnej. Waszyngton rezygnując po drugiej kadencji wprowadził normę zwyczajową, złamaną dopiero przez F. D. Roosevelta.
Dopiero w 22 poprawce do konstytucji w 1951 r. wprowadzono formalne ograniczenie do dwóch kadencji.
jakoś tak to szło? "demokracja to rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości" Dlaczego zatem interiorowa mniejszość ma być nadreprezentowana kosztem mieszkańców choćby Kalifornii? Bo sto lat temu jacyś biali faceci z cygarami tak uchwalili? Dlaczego to ma być lepsze niż prosta proporcjonalność? Proszę o merytoryczną argumentację, a nie, że "bo tak" ;)
Nie wspominając o tym że obywatele wewnętrznych stanów takich jak Kentucky, od dekad zabierają więcej z kasy federalnej niż do niej wpłacają. Są na garnuszku Nowojorczyków i Kalifornijczyków - do czasu.
Osobiście optowałbym za systemem wyboru prezydenta za pośrednictwem elektorów-senatorów uprawnionych do wyboru Prezydenta, dzięki czemu mniej wyrobieni politycznie obywatele, nie mogliby wpływać na wybór Prezydenta, przy wprowadzeniu równocześnie systemu prezydenckiego z większymi niż dzisiaj uprawnieniami.
A wręcz odwrotnie! Prezydent powinien być tylko funkcją symboliczną, tak jak w Niemczech, bez jakiejkolwiek władzy ustawodawczej.
chociaż nie cierpię budynia, to jestem zdania, że akurat wybory prezydenckie są swoistym plebiscytem popularności i przyciągają o wiele więcej luda niż jakiekolwiek inne, właśnie dlatego, że są bezpośrednie. Nie wiem, czy jacyśtam senatorowie byliby rzeczywiście mądrzejsi od statystyk ;) sądząc po ostatnich głosowaniach w sprawie ustawy o ochronie zwierząt - śmiem wątpić.
Więcej, jego rolę mogłoby pełnić całe społeczeństwo. W dobie internetu to nie problem - każda przyjmowana ustawa pod referendum. No, z wyjątkiem budżetowej.
d... y reisentasche - jak mawiał klasyk
Związek Sowiecki -to był piękny eksperyment .
I komu to przeszkadzało ?