Przyjechałem na Węgry po raz pierwszy na dłużej w styczniu 1993 r. Przepełniony ideami o wspólnocie losów Europy Środkowej myślałem, że wiem coś o Węgrzech. Dziś widzę, że nie rozumiałem nic. Ciesząc się z reaktywacji w 1989 r. polskiego święta narodowego 11 listopada, myślałem, że dla wszystkich narodów naszego regionu 11 listopada 1918 r. jest dniem radości z odzyskanej swobody. Trudno o większą pomyłkę!
Na Węgrzech koniec pierwszej wojny światowej oznacza jedną z dwóch największych klęsk narodowych.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Otóż Rumunia w I Wojnie Światowej występowała po stronie Ententy. Po wyeliminowaniu przez Państwa Centralne Rosji z wojny i zawarciu z nią Traktatu Brzeskiego, wojska rosyjskie wspierające Rumunię zostały z niej wycofane, a Niemcy, Austro-Węgry i Bułgaria Rumunię całkowicie rozbiły. Rumunii narzucono Traktat Bukareszteński który bardzo znacząco ją okroił - Bułgaria zajęła południową Dobrudzę, pozostalę wybrzeże czarnomorskie od Rumunii odłączono i przekazano we wspólny zarząd Niemiec i Austro-Węgier, i ponadto Węgry anektowały liczne obszary przygraniczne wzdłuż łuku Karpat pod hasłem zajęcia lepszych pozycji strategicznych.
Efekt był prosty do przewidzenia - ten dyktat przetrwał tylko pół roku, ale wzbudził w Rumunach zrozumiałe oburzenie i chęć rewanżu, a że Rumunia formalnie należała do Ententy, jej postulaty znalazły posłuch u Francuzów rozdających karty w Trianon, ze skutkiem opisanym w artykule.
Pomijasz czemu Rumunia opowiedziała się po stronie Ententy.
Rumunia była neutralna ale przyglądała się sytuacji i grała na dwa fronty.
Kogo poprzeć?
Do działań wojennych przystąpiła dopiero po dwóch latach od wybuchu wojny.
Z prostych przyczyn. Ententa dawała Rumunii lepsze warunki w razie zwycięstwa.
Przede wszystkim dawała Rumunii Transylwanię gdzie w tamtych czasach podział narodowościowy był prawie blisko 50/50. Transylwanię można było podzielić, Rumunią żądała całej.
Rumunia postawiła na lepszego konia, wygrała i zgarnęła nagrodę.
Skandalem jest że na pograniczu z Austrią to Austria dostała węgierskie tereny bo zamieszkane były w większości przez austriaków. Na pograniczu Węgier i Jugosławii narodowość mieszkańców się nie liczyła. 100 lat po traktacie a Węgrzy na Wojewodinie dalej są większością.
Artykuł pomija fakt iż Siedmiogród już od grudnia 1918 był faktycznie w rękach Rumunów, więc na tym terenie pokój triannoński tylko przyklepał fakt dokonany. Pomija także dzieje krótkotrwałej Węgierskiej Republiki Rad z 1919, która przejściowo odzyskała dla Węgier część utraconych ziem lecz w końcu poniosła klęskę, która wydatnie pogorszyła sytuację Węgier w stosunku do tej z przełomu 1918/19
Mieczyslaw Orlowicz wspomina o tym, jak wedujac po 'Górnych Wegrzech' w przedzien I Wojny Swiatowej mial okazje czynic obserwacje lingwistyczne w slowackich wioskach. Gospodarze zwracali sie do niego (z wygladu 'pana') po wegiersku, ale zagadani po polsku przechodzili na slowacki; sedziwi rodzice gospodarzy wegierskiego nie znali; bawiace sie przed domem dzieci gadaly juz ze soba wylacznie po wegiersku.
W Bratysławie przewodnik grup turyst. opowiadal o tym, ze cala ta madziaryzacja zaczela się wlasnie w II polowie XIXw, - wcześniej była monarchia habsburska a nie jakies Austro-Węgry. Narody monarchii były przemieszane, nie można było ustanowić sprawiedliwych granic, a jednak to zrobiono - i Wegrzy zaczęli madziaryzowac mniejszości etniczne. Po Trianon sami z kolei znaleźli się za granicą, narażeni na represje ze strony nowych władz.
W Bratyslawie przewodnik grup....Oczywiście to był przewodnik slowacki. Czy powiedzial tez, że to była stolica Węgier i miasto koronacji królów węgierskich? Że nazwę Bratislawa wymyślili Słowacy dopiero po I WŚ? Sława braciom -Bratisława.
Była to stolica habsburskiej części Węgier, klęsce pod Mohaczem i rozbiorze kraju. Węgry miały wiele stolic w historii. Trudno, żeby słowacki przewodnik eksponował takie fakty.
Nieprawda. Rdzeń nazwy Bratislava wywodzi się od Braslavov (gród Brasława czyli Bratysława/Wratysława, tak samo jak w wypadku Wrocławia), jeszcze z czasów Wielkich Moraw. Obecna forma pochodzi z ok. połowy XIX w., wcześniej był to dla większości Słowaków Preszporok (niem. Pressburg)
Gdyby Rosjanie nie rozdawali kart, to i wschodnie granice byłyby inne. Nie ma co "gdybać" - jest jak jest. Jedyne co można zrobić to pogłębić integrację europejską, żeby rola granic malała.
Tak. Zachodnia byłaby jak przed wojną, a wschodnia jak w 1945.
Gdybyś miał chociażby trochę analityczny umysł, wiedziałbyś dlaczego Niemcom się udało.
Dlaczego?
Wykaz się swym analitycznym umysłem i oświec nas, o wielki.
Pominąwszy żywioł niemiecki w samym Poznaniu (bynajmniej nie dominujący) - okolice Poznania nie były w dobie I wojny światowej wcale mniej 'etnicznie polskie' niż przywołane Gniezno. Jeden z dowodów - to z okolic Poznania wychodziły kluczowe uderzenia wojsk powstania wielkopolskiego na północ i na wschód Wielkopolski. Zniemczony był bardziej pas na północy Wielkopolski - wzdłuż Noteci, Kanału Bydgoskiego aż do Bydgoszczy, wskutek akcji kolonizacyjnej prowadzonej od XVIII wieku, przy okazji budowy Kanału. Jeśli już na siłę szukać różnic między Wielkopolską Wschodnią i Zachodnią, to można pochylić się nad tym, że część wschodnia była w zaborze rosyjskim (m.in. Kalisz, Konin) i teoretycznie w Wersalu można było uważać, że tylko to należy się Polakom. Jednak Gniezno nie leżało w tej części - było, podobnie jak Bydgoszcz, w pruskiej części Wielkopolski. No i kluczowe jest przypomnieć: etnicznej polskości środkowej, zachodniej i południowej Wielkopolski dowiedli sami mieszkańcy tego terenu, chwytając za broń 27 grudnia 1918 i skutecznie utrzymując swoje miasta i wsie w polskich rękach aż do ostatecznego podpisania Traktatu Wersalskiego.
Jednak zawsze można wtedy sobie wyobrażać, że tak powinna wyglądać Polska, Węgry, Litwa, czy Serbia dzisiaj. Takie środkowo-europejskie nabzdycznie tzw. narodów historycznych. Jeszcze długo będzie się kładło cieniem na naszej terażniejszości i wszelkich podrygach modernizacyjnych...