Niemieckie życie. Byłam sekretarką Goebbelsa
Brunhilde Pomsel, Thore D. Hansen
Tłum. Ewa Ziegler-Brodnicka Bellona, Warszawa 2018
Nic dziwnego, że panna Pomsel – stenotypistka w Ministerstwie Oświecenia Narodowego i Propagandy Rzeszy – została zatrudniona w kluczowym resorcie reżimu. Taki pracownik to skarb każdego urzędu czy firmy: obowiązkowa, dyskretna, dobrze wychowana. Była jednym z wielu dobrych ludzi, bez których talentów i zaangażowania niemożliwe byłoby utrzymanie hitlerowskiej dyktatury. Czy była fanatyczką? Wcale. Do NSDAP wstąpiła, bo dzięki legitymacji mogła się zaczepić w radiu, a później w resorcie propagandy.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Naturalnie, zwykły obywatel nie miał tam nic do gadania (opisane chociażby w "Każdy umiera w samotności" Fallady)
Oczywiście; jednak pamiętaj zarazem, że zwykły obywatel nie miał wszak żadnego obowiązku bycia sekretarką Goebbelsa czy Hitlera, a takie bycie nie mogło nie wiązać się z jak najbardziej bezpośrednim wsparciem nazistowskiego reżimu na najwyższym szczeblu. Raczej w tej sytuacji wierzę po prostu w szczerze wyznany przez bohaterkę tekstu brak większej głębi umysłowej, w związku z którym po prostu jej to nie obchodziło, czy może wręcz sobie tego nie uświadamiała.
Pozdrawiam
Czy to odwagi brakło generałom? Może oni po prostu popierali Hitlera.
Wszystko zaczyna się od bierności mas w czasie pełzającej faszyzacji. Gdy jest za póżno, potrzeba heroizmu. Taką bierność obserwujemy dzisiaj, przecież mnie nikt nie dotyka, nikt nie prześladuje, jakieś sądy, TK, Konstytucja? - to mnie nie dotyczy, mi jest MIŁO.