On narzekał, że ona przeczytała zaledwie pierwszych 27 z 1000 stron "Ulissesa". Ona uważała, że wystarczającym wyzwaniem jest dzielenie z nim codziennego życia

Kiedy Nora Barnacles wsiadała na prom odpływający z rodzinnej Irlandii, wierzyła, że wyrusza w podróż z nieznanym, ale uzdolnionym pisarzem, który zapewni jej byt na kontynencie europejskim. Dwudziestodwuletni James Augustine Joyce nie zagwarantował jej jednak ani godziwych warunków życia, ani jako takiej stabilizacji materialnej. Co gorsza, miał ambiwalentny stosunek do swojej niepełnoletniej wybranki.

W liście do brata pisał, że Nora jest osobą prymitywną i naiwną, a w tym samym czasie wyznawał jej: „Nigdy żadna istota ludzka nie stała się tak bliska mej duszy”.
icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    "Ulissesa" każdy Polak
    chciał posiadać w bibliotece,
    nawet gdy potem nie zdołał
    pływać w tej powieści - rzece.

    A cóż rzec o "Finneganie",
    co zaczyna się, gdzie kończy,
    Joyce był pisać wszystko w stanie,
    jak nikt inny wszystko łączyć.
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    Firanki, nie firany! Firany wymyślili niedouczeni marketingowcy. Gazeto, litości! I co znaczy: dość mieszczański (tryb życia)? Niby drobiazgi, ale rzutują na całość.
    @agmag11
    No już, już dobrze. Poczułeś się lepiej?
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    @palibe
    Umieść sobie swój protekcjonalizm gdzie słońce nie dochodzi. Poczujesz się lepiej.
    już oceniałe(a)ś
    0
    7