W głębi Azji jest strasznie - pisała z warszawskiego getta do swojej córki Marysi malarka Zofia Vorzimmer. Adresatka, która tuż przed wojną wyjechała do Szwajcarii, sama musiała sobie to rozszyfrować.

Tom listów z getta warszawskiego z natury swojej musi być przygnębiającą lekturą; a jednak czytając go, nie można nie poddać się urokowi osobowości ich autorki. Zanim poznamy ją bezpośrednio z listów, poznajemy ją ze szkicu zatytułowanego „W oku mikrohistorii” pióra wydawczyni listów Elżbiety Orman. Ze wstępami, jak wiadomo, bywa różnie – ten jest doskonały. Barwny i zarazem erudycyjny esej, świetnie napisany, z głębokim szacunkiem, sentymentem i zrozumieniem dla wyborów i postaw jego bohaterów, a zarazem z dystansem niezbędnym dla badacza, mógłby być osobną niewielką książką. Wraz z tekstem listów tom jest więc podwójny – obie części uzupełniają się, pokazują rozmaite perspektywy. Perspektywy na ludzi niezwykłych – bo autorka listów pochodziła z niezwykłej rodziny.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Jak widać losy wojenne pełne są historii. których nie wymyśliłby żaden scenarzysta. Zastanawia mnie jak Henryk przetrwał oflag będąc według hitlerowskich standartów Żydem i utrzymując na dodatek kontakt z siostrą w getcie
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    <<<Nie jest to łatwe: II Rzeczpospolita nie spieszyła się z przyjmowaniem Żydów – polskich obywateli, którzy chcieli uciekać z Rzeszy.>>> Żydzi z obywatelstwem polskim którzy chcieli wyjechać z Rzeszy do Polski, nie mieli absolutnie żadnych powodów obawiać się o "przyjmowanie" czy "nie przyjmowanie", gdyż jako posiadacze polskich paszportów mogli po prostu wjechać sobie do Polski kiedy chcieli i zamieszkać choćby na całe życie, a władze nie miały tu nic do gadania, bo i niby dlaczego. Z tym że ogromna większość ludzi z tej grupy bynajmniej nie planowała emigracji do Polski, gdyż na ogół absolutnie nic ich z nią nie łączyło, a paszporty RP mieli tylko z tego powodu, że przed I wojną światowa urodzili się i/lub przez jakiś czas mieszkali na terytoriach ówczesnych Niemiec, które po 1918 przypadły odrodzonej Polsce. Sytuację zmieniły dopiero przymusowe deportacje Żydów z Niemiec jesienią 1938. Pozdrawiam
    @kapitan.kirk ??????????? Doprawdy? 26 października 1938 roku szef służby bezpieczeństwa Rzeszy, Reinhard Heydrich, ogłosił rozporządzenie o natychmiastowym wydaleniu z Niemiec wszystkich polskich Żydów. Rozporządzenie to obejmowało także tych Żydów, którzy nie utrzymywali z Polską już żadnych kontaktów. Polenaktion przebiegała w następujący sposób: funkcjonariusze nazistowskiej policji dostarczali Żydom nakaz deportacji, po czym (nie pozwalając im wziąć ze sobą nawet najpotrzebniejszych rzeczy) dostarczali na stacje kolejowe. Stamtąd w zaplombowanych pociągach przewożono ich do granicy z Polską. W nocy z 27 na 28 października na granicznych stacjach w Zbąszynku, Bytomiu, pod Chojnicami i Wschową znalazło się kilka tysięcy Żydów, których Niemcy „przepchnęły” siłą przez granicę. Z kolei strona polska, która w marcu 1938 r. wprowadziła ustawę pozbawiającą z końcem października obywatelstwa polskiego osoby, które przez okres dłuższy niż pięć lat stale przebywały poza krajem (dotyczyło to ok. 70 tys. polskich Żydów, mieszkających w Niemczech i Austrii), nie zezwoliła na ich wjazd na teren kraju.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @mia2002 Cytat z wikipedii, bo nie zaznaczyłam.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @mia2002 kapitan.kirk ma rację. Ci których NIE pozbawiono obywatelstwa mieli prawo powrotu. Pozbawienie paszportu osób na stałe przebywających za granicą to inna rzecz. Można tu dyskutować jak państwo chciało uregulować obywatelstwo osób, które znalazły się z automatu w jego granicach 20 lat wcześniej a nie czuły się z nim związane
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @uhocca Aaaaa, ci których Polska łaskawie NIE pozbawiła obywatelstwa..... Przypominam: strona polska, która w marcu 1938 r. wprowadziła ustawę pozbawiającą z końcem października obywatelstwa polskiego osoby, które przez okres dłuższy niż pięć lat stale przebywały poza krajem." Dlatego nasz rozmówca nie pozstaje w zgodzie z faktami twierdząc, iż "Żydzi z obywatelstwem polskim którzy chcieli wyjechać z Rzeszy do Polski, nie mieli absolutnie żadnych powodów obawiać się o "przyjmowanie" czy "nie przyjmowanie", gdyż jako posiadacze polskich paszportów mogli po prostu wjechać sobie do Polski kiedy chcieli i zamieszkać choćby na całe życie, a władze nie miały tu nic do gadania, bo i niby dlaczego. " Bo władze po postu sobie uznały, że paszporty tracą po pięciu latach ważność, jak powiedzmy aspiryna albo inna guma arabska. Nie dlatego, że ich posiadacze mają takie czy inne chęci, taki czy inny stosunek do RP....
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @mia2002 Jeszcze raz, ci co obywatelstwa NIE stracili. I nie chodziło tu tylko o Żydów. Również Niemcy czy Rosjanie którzy pozostali w granicach RP mogli mieć polskie paszporty. Dla wielu z nich, a także dla wielu Żydów Polska była "dziwnym tworem Traktatu Wersalskiego" z którym się nie identyfikowali. Sami do Polski nie wracali choć od dojścia Hitlera do władzy do 1938 mogli bez problemów. Notabene pięcioletnia ważność paszportu to nic szczególnego w odróżnieniu od trwałości gumy arabskiej.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @uhocca Jeszcze raz. <Nie jest to łatwe: II Rzeczpospolita nie spieszyła się z przyjmowaniem Żydów – polskich obywateli, którzy chcieli uciekać z Rzeszy. Jeżeli odebranie obywatelstwa uważasz za drobiazg, który nie ma nic, ale to zupełnie nic wspólnego z tekstem powyżej - to pas. Widocznie w zupełnie inny sposób rozumiemy ten świat.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @mia2002 widocznie....
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Z tego co pamiętam z liceum, powinno być: "... drżąc I GRAJĄC, krąg się zaciska...", to ważny cytat, można by zacytować bardziej uważnie...
    Recenzja p. prof. Janowskiego nie tylko zachęciła mnie do lektury książki, ale również wzruszyła. Bardzo dziękuję.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0