Głosy dochodzące z wnętrza głowy oskarżały go coraz bardziej. Nazywały go wielkim grzesznikiem i przekonywały, że trafi do piekła

W poniedziałek rano 27 lutego 1854 r. ulicami Düsseldorfu niepewnym krokiem szedł pewien dziwnie wyglądający mężczyzna - dzień był chłodny, a on miał na sobie tylko szlafrok i poranne pantofle. Przechodnie odwracali głowy - czy poznawali cieszącego się poważaniem szefa miejscowej orkiestry? Nie wiadomo.

Przechodzień dotarł do mostu na Renie, gdzie pobierano myto, i nagle przeskoczył przez barierkę, rzucając się w mroźną toń rzeki. Cudem odratowali go pływający w pobliżu rybacy. Mężczyzna nazywał się Robert Schumann. Był jednym z najwybitniejszych kompozytorów w dziejach.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    > Podziwiano go szczególnie za zdolność do improwizacji - choć nie miał słuchu absolutnego, w intrygujący sposób we własnych kompozycjach starał się ukazywać portrety muzyczne krewnych i przyjaciół. Co ma piernik do wiatraka? Czy autor w ogóle wie co oznacza termin "słuch absolutny"?
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    > Podziwiano go szczególnie za zdolność do improwizacji - choć nie miał słuchu absolutnego, w intrygujący sposób we własnych kompozycjach starał się ukazywać portrety muzyczne krewnych i przyjaciół. Co ma piernik do wiatraka? Słuch absolutny nie ma nic wspólnego z muzykalnością czy zdolnością do improwizacji. Czy autor w ogóle wie co oznacza ten termin?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0