Dr n. med. Wojciech Marlicz - gastroenterolog (Katedra i Klinika Gastroenterologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie)
Nasze jelita wariują
Widzimy, że przybywa pacjentów, którzy skarżą się na dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego. To syndrom naszych czasów. Na szczęście medycyna podchodzi do nich coraz bardziej holistycznie, proponując coś więcej niż tylko stosowanie farmakologii.
Głównym tematem, na którym skupiają się dziś gastroenterolodzy, jest oś mózg – jelita. Przewód pokarmowy jest bardzo bogato unerwiony, obwodowy układ nerwowy jest wszędzie – w przełyku, żołądku, jelitach.
W jelitach znajduje się szczególnie skomplikowana struktura, tzw. bariera jelitowa, której składnikami są między innymi układ nerwowy, odpornościowy, hormonalny. Częścią tej bariery są też bakterie jelitowe – bardzo ważny narząd, który produkuje hormony, substancje oddziałujące z układem nerwowym czy odpornościowym.
Mikrobiota jelitowa czy inaczej mikrobiom jelitowy jest dyrygentem i jednocześnie łącznikiem między światem zewnętrznym i wewnętrznym. Dlatego właśnie dieta jest tak ważna w prewencji oraz leczeniu chorób przewodu pokarmowego.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Mikrobiom. Nasz nastrój zmienia się w jelitach
Produkty, które spożywamy, są w dużej części trawione i fermentowane przez bakterie, szczególnie błonnik, którego nie potrafimy strawić bez ich pomocy.
To, co jemy, warunkuje też skład tych bakterii, ich funkcje oraz to, jak one komunikują się z naszym układem nerwowym. Ale też vice versa. To, co odczuwamy, czego doświadczamy, co przeżywamy, nasze emocje, także wpływa na pracę przewodu pokarmowego. Stąd m.in. właśnie biorą się bóle brzucha czy różnego rodzaju problemy z przewodem pokarmowym spowodowane stresem.
We współczesnym świecie, szybkim i stresującym, wariujemy my i także nasze jelita.
Pojawiają się np. coraz częściej zaburzenia czynnościowe jelit, najczęściej w postaci zespołu jelita nadwrażliwego czy dyspepsji czynnościowej, choć jest ich dużo więcej. Pacjentów nękają objawy takie jak: wzdęcia, nadmierne oddawanie gazów, dyskomfort w okolicy brzucha, pieczenie, gniecenie czy odbijanie.
Eksperci z Fundacji Rzymskiej starają się zmienić podejście lekarzy do chorób czynnościowych. Stąd też aktualnie obowiązujące, opracowane przez nich nowe zalecenia diagnostyczne, tzw. kryteria rzymskie IV. Oczywiście, zaburzenia czynnościowe znane są lekarzom od wielu lat. Nowe kryteria jednak bardziej niż kiedyś skupiają się na zakłóceniach we wspomnianej interakcji mózg – jelito, a to ma duże przełożenie na praktykę lekarską. Skupiając się na tej osi, możemy te zaburzenia lepiej i szybciej leczyć albo im skuteczniej zapobiegać.
W przypadku zaburzeń czynnościowych przewodu pokarmowego nie polegamy już tylko jak dawniej na lekach. Kiedyś podawało się przede wszystkim leki rozkurczowe czy hamujące wydzielenie kwasu solnego, a w tej chwili takie leczenie stanowi tylko część całej kuracji.
W leczeniu i profilaktyce znaczenie ma także to, czy się wysypiamy, przeznaczamy odpowiedni czas na odpoczynek, aktywność fizyczną, dobre relacje z ludźmi. Jeśli żyjemy w rodzinie, w której codziennie są kłótnie, i cierpimy na zaburzenia czynnościowe ze strony układu pokarmowego, to same leki nam nie pomogą.
Coraz więcej mówi się też o naturalnych terapiach wspomagających leczenie, takich jak np. akupunktura, medytacja, joga.
Prace naukowe na ten temat pojawiają się w najlepszych renomowanych pismach, dowodząc skuteczności takiego postępowania.
Oczywiście to wszystko trzeba zestawić z osobowością pacjenta, bo są osoby, które popukają się w głowę, jak powiemy im o medytacji. Ale u takich pacjentów możemy np. zastosować leki, które działają przeciwdepresyjnie.
W gastrologii nie nazywamy ich jednak lekami przeciwdepresyjnymi, bo po pierwsze, nazwa ta może wywołać negatywne skojarzenia, a po drugie, ich mechanizm wykracza poza działanie przeciwdepresyjne. Pacjenci zaś się denerwują: „Dlaczego, jak brzuch mnie boli, to pan daje mi leki na depresję?”. Nazywamy je więc neuromodulatorami. Tłumaczymy, że przepisujemy je, bo modulują układ nerwowy w przewodzie pokarmowym, przez co jest on mniej podrażniony. Co jest prawdą.
Potem rola diety. Tu sprawdza się m.in. tzw. dieta FODMAP. Okazuje się, że wykluczenie z diety niektórych pokarmów, jak np. cebula, czosnek czy szparagi, i ograniczenie nabiału niektórym pacjentom bardzo pomaga.
Można też wpływać na skład mikrobioty jelitowej, podając probiotyki, prebiotyki, a czasami nawet niewchłanialne z przewodu pokarmowego antybiotyki. Tu często pojawia się temat zespołu SIBO – przerostu bakterii w jelicie cienkim, czyli tam, gdzie nie powinno ich być aż tyle.
Zespół jest jeszcze dość kontrowersyjny, a szczególnie jego diagnostyka. Zaburzenia bariery jelitowej, a także SIBO faktycznie stwierdza się u wielu pacjentów skarżących się na problemy z układem pokarmowym, co nie znaczy, że jak zlikwidujemy np. SIBO, to dolegliwości miną. Czasem objawy utrzymują się dalej. Moim zdaniem jednak zespół SIBO lub zwiększona przepuszczalność jelit mogą stanowić u części osób realny problem.
W zaburzeniach czynnościowych jelit także probiotyki mają bardzo dobre rekomendacje.
Są zalecane przez Światową Organizację Gastroenterologii, dużo prac wskazuje na ich skuteczność. Ale muszą to być konkretne szczepy, a nie jakiekolwiek dostępne na rynku, bo działanie probiotyków jest szczepozależne.
Od kilku lat są nowe wytyczne, w których eksperci określają, co można nazwać probiotykiem, a czego nie. Probiotyk to ściśle zdefiniowany szczep bakterii, który jest bezpieczny, ma udowodnione korzystne działanie na organizm ludzki potwierdzone, najlepiej w tzw. randomizowanych, kontrolowanych placebo badaniach, u pacjentów z danymi schorzeniami. Taki szczep ma określoną nazwę oraz znane są jego funkcje. Według tej definicji zwykłe jogurty nie są probiotykami. Niektóre z nich zawierają probiotyczne szczepy bakterii, a inne mają po prostu zwykłe bakterie kwasu mlekowego, w przypadku których nie udowodniono korzystnego działania. Oczywiście nie obserwowano też działania niekorzystnego tych bakterii.
Światowa Organizacja Gastroenterologii wydała rekomendacje dotyczące stosowania probiotyków w różnych zaburzeniach przewodu pokarmowego – od chorób zapalnych, przez zakażenia Helicobacter pylori, aż po zespół jelita nadwrażliwego. Zalecanymi szczepami bakterii probiotycznych są m.in. Bifidobacterium infantis 35624, Saccharomyces boulardii CNCM I-745 i Lactobacillus plantarum 299v. Z probiotyków wieloszczepowych wymieniono m.in. Bifidobacterium lactis DN-173 010, szczep zawarty w niektórych jogurtach.
Z jogurtami trzeba jednak być ostrożnym, bo zawierają najczęściej sporo cukru, a z kolei mało tych dobroczynnych bakterii. Jeśli więc chcielibyśmy dostarczać rekomendowane dawki, to musielibyśmy zjeść bardzo dużo jogurtów, co może dać skutek odwrotny do zamierzonego.
Idziemy też coraz bardziej w stronę medycyny spersonalizowanej, w której traktuje się pacjenta indywidualnie, z uwzględnieniem jego stylu życia oraz środowiska, w którym żyje. Podejście, że jedna, a nawet dwie tabletki załatwią wszystko, przestaje funkcjonować.
Oczywiście to nadal funkcjonuje w świadomości pacjentów i lekarzy, bo jest łatwe i proste, ale w wielu przypadkach nie działa. Dziś zmiana stylu życia i diety nie jest tylko dodatkiem do leczenia farmakologicznego, często bywa odwrotnie!
Widzimy ogromny powrót do badań nad dietą, dietetyka przeżywa wręcz swój renesans. Zmiana sposobu żywienia to nie są łatwe tematy do poruszania z pacjentem, nie zawsze też przebija się to w sposobie myślenia lekarzy czy podczas edukacji na uczelniach medycznych. Na szczęście tematyka ta coraz częściej pojawia się na kongresach gastroenterologicznych i coraz więcej się o tym mówi.
Ostatnio np. pojawiło się duże badanie w piśmie „Nature”, w którym testowano ponad 1000 leków, i okazało się, że co czwarty z nich wpływa na zmianę mikrobioty jelitowej, np. eliminuje z niej niektóre korzystne bakterie! Te i podobne wyniki będzie trzeba uwzględniać, stosując u pacjenta przewlekle leki, skoro „zdrowa” i różnorodna mikrobiota ma tak duże znaczenie dla zachowania naszego zdrowia.
Wiele osób nadużywa leków przeciwbólowych lub hamujących kwas solny w żołądku, popularnie zwanych lekami na zgagę (tzw. inhibitory pompy protonowej). Są one uznawane za leki bezpieczne, ale trzeba pamiętać, że objawy, które skłaniają ludzi do ich stosowania np. w chorobie refluksowej, często są mylone z dyspepsją, czyli niestrawnością. A tam te inhibitory nie zawsze działają lub mogą nawet nasilać objawy.
Pacjent łyka leki bez recepty, a one tylko maskują jego problem. Wytworzyło się wręcz w naszym społeczeństwie przekonanie, że to są leki osłonowe, które trzeba brać jako osłonę do innych leków!
W przypadku stosowania tzw. niesteroidowych leków przeciwbólowych u osób zagrożonych wrzodem żołądka czy dwunastnicy ma to sens, jednak w przypadku wielu innych leków już nie.
Nie ma sensu branie nawet uznanych za bezpieczne leków bez bardzo konkretnych wskazań medycznych. Nic nie jest obojętne dla naszego mikrobiomu jelitowego. Leki bierzmy, jeśli to jest naprawdę potrzebne, i nie nadużywajmy ich.
Nasz układ pokarmowy nie tylko nie lubi nadmiaru leków, złego jedzenia, ale też tego, w jaki sposób jemy. Kardynalnym błędem jest niejedzenie śniadań!
Pierwszy posiłek z rana jest bardzo ważny, a my pijemy kawę na czczo, potem jemy byle co i w pośpiechu, nie pijamy wody, nie koncentrujemy się na posiłku, ale np. na oglądaniu telewizji. Tymczasem to, w jaki sposób – szybko czy wolno, w jakim otoczeniu: w spokoju czy w hałasie - jemy, ma ogromne znaczenie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Bakterie decydują o tym, co jemy?
Nie służy nam też jedzenie w napięciu czy w złości. Stres i pośpiech w połączeniu ze złą dietą to obecnie jedne z głównych przyczyn dolegliwości pokarmowych.
Oczywiście są też różnice związane z wiekiem pacjenta, co ma znaczenie w ustalaniu pochodzenia jego kłopotów.
Inaczej możemy podchodzić do objawów choroby ze strony przewodu pokarmowego u osób młodych, a inaczej u starszych. U 20-30-latków ryzyko rozwoju nowotworów jest mimo wszystko nadal niskie, u osoby 50-60-letniej – znacznie wyższe.
Po pierwsze, w rozmowie z pacjentem trzeba koniecznie wyłapać tzw. objawy alarmowe, takie jak krew w kale, gorączka, niezamierzone chudnięcie, bóle, które występują w nocy i budzą pacjenta ze snu.
Niepokój powinny budzić także wszelkie nieprawidłowości w badaniach laboratoryjnych, np. niedokrwistość, które mogłyby świadczyć o poważnej chorobie organicznej.
Obecnie w medycynie dominuje podejście, by choroby czynnościowe układu pokarmowego diagnozować na podstawie dobrze zebranego wywiadu i badania pacjenta, stawiając tzw. rozpoznanie pozytywne, a nie negatywne.
Co to znaczy? Jeszcze nie tak dawno zespół jelita nadwrażliwego rozpoznawano po wykonaniu bardzo wielu badań, łącznie z tomografią komputerową, i wykluczeniu licznych chorób. Niemniej jednak oprócz wywiadu podstawowe badania krwi, USG jamy brzusznej oraz kolonoskopia – w przypadku gdy osoba skończyła 50 lat lub też lat 40, gdy ktoś z krewnych pierwszego stopnia miał nowotwory przewodu pokarmowego – mają ogromne znaczenie.
U osób młodych, bez obciążeń genetycznych, kolonoskopia nie zawsze jest konieczna.
W przypadku dyspepsji, czyli objawów związanych z nadbrzuszem, żołądkiem, można wykonać gastroskopię, ale nie zawsze od razu. Niektóre objawy u starszych osób rzeczywiście mogą wskazywać na pilną potrzebę takiego badania, u młodszych często wystarczy leczenie i obserwacja.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Jelito drażliwe. Dlaczego po jedzeniu boli cię brzuch
Można podać, i tu jest to zasadne, np. inhibitor pompy protonowej. I jeśli w ciągu miesiąca nie pomoże, zmienić leczenie lub pomyśleć o zaburzeniach czynnościowych, namawiając do modyfikacji diety i stylu życia.
Nie powinniśmy też bagatelizować objawów ze strony układu pokarmowego – jeśli coś nas niepokoi, warto pokazać się u lekarza. Zwłaszcza jeśli to nowy objaw, np. mamy 55 lat, do tej pory nie mieliśmy kłopotów z brzuchem i jelitami, a tu nagle pojawia się niepokojący ból brzucha, gniecenie lub dyskomfort w dołku sercowym czy klatce piersiowej lub widzimy, że zaczynamy szybko chudnąć, mimo że nie mamy takiej intencji.
Albo nagle zmienia się rytm wypróżnień – całe życie chodziliśmy do toalety raz dziennie, a od niedawna mamy zaparcia lub chodzimy zbyt często. Na takie niezwykłe dla nas objawy, nawet jeśli nic nas nie boli, powinniśmy reagować szybko.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Niedawno odkrylem doskonaly probiotyk w postaci kiszonej kapusty ale kiszonej domowym sposobem bez konserwantow i pasteryzacji.
Podobne dzialanie maja rowniez ogorki kiszone.
Od kiedy regularnie zaczalem jesc kiszona kapuste jako dodatek do potraw przestalem miewac zgage,odzyskalem sily witalne a nawet wyleczylem grzybka pod paznokciami u nog.
Oczywiscie polecam kazdemu sprobowac.Uprawiam tez joge regularnie od 20 lat.
Mam tez ciekawe spostrzezenia w tej materii.
Czasami ide na joge niedlugo po zjedzeniu obiadu (czego sie nie powinno robic) i czuje sie jakby troche napompowany. Po pierwszych kilku cwiczeniach ten stan ustepuje co jest dowodem na to ze joga przyspiesza proces trawienia.
Cwiczenia powodujace uciskanie niektorych narzadow wewnetrzych jak zoladek,watrobe,tarczyce powoduja szybsze przemieszczanie sie zjedzonego pokarmu w jelitach. Wysilek fizyczny i glebokie oddechy sprawiaja szysze krazenie krwi co ogolnie mowiac poprawia dzialanie wszystkich komorek ciala a tym samym sprawniejsze funkcjonowanie poszczegolnych organow.
kiszenie bierze się z wykorzystania bakterii plantarum.. stąd "probiotyk"..
Dziekuje za te informacje. Nie znam sie na bakteriach,wiem,ze w moim rodzinnym domu mielismy ogramna beczke w ktorej co roku kisilo sie duzo kapusty.
Ja na potrzeby domowe kisze kaspuste w sloikach. To bardzo prosta techologia.Wystarczy pociac kapuste,dodac troche soli (lyzeczka do herbaty) ubic ciasno w sloiku litrowym i po kilku dniach jest gotowa do jedzenia.Dodaje tez troche utartej grubo marchwi.
Kiedy sie skonczy fermentacja zwlaszcza gdy jest cieplo trzeba sloik wstawic do lodowki,zeby zatrzymac proces kiszenia.
Język polski bardzo trudna jest.
nie z rzeczownikami pisze się razem, nawet odczasownikowymi. Uprasza się o niepoprawianie
więc radziłbym z nich nie rezygnować.
Niestety nie ma pan racji, proszę nie wprowadzać ludzi w błąd. Cebula i czosnek mają wiele silnie uczulających i ciężkostrawnych substancji takich jak poli i oligosacharydy czy fruktany, często niestrawione przedostają się do jelita grubego powodując gazy i niestrawność nawet u zdrowych osób.
Jedno nie przeczy drugiemu. każdy może wybrać co woli: gazy lub nowotwór.
W tym przypadku będą to gazy ORAZ nowotwór, ponieważ notoryczne biegunki powodowane niestrawnymi resztami pokarmów w jelitach również przyczyniają się do rozwoju nowotworów m.in. jelita grubego. Oczywiście można stosować terapię cebulą i sokiem z pomarańczy, nikt nikomu nie zabroni, pozdrawiam :)