Zęby pokryte są z zewnątrz szkliwem będącym najtwardszą tkanką naszego organizmu. W ich wnętrzu znajduje się tzw. miazga zawierająca nerwy i naczynia krwionośne, dzięki którym ząb jest żywy.
W ciągu dnia na powierzchni zębów tworzy się jednak żółtawy nalot – płytka nazębna – zawierający bakterie z jamy ustnej. Resztki pokarmu, które zalegają między zębami, a zwłaszcza cukry, są pożywką dla tych bakterii, które podczas swoich przemian metabolicznych wytwarzają z nich kwasy organiczne. Efektem działania tych kwasów na szkliwo zębów są ubytki w zębach, czyli próchnica.
Sposobem na to, by jej uniknąć, jest oczywiście odpowiednia dieta – uboga w cukry proste – ale też regularne szczotkowanie zębów. Najlepiej pastą z fluorem.
Patenty na bormaszyny. Jak leczono próchnicę przed wiekami?
Dziś jednak nie brakuje głosów, że fluor jest szkodliwy. Rośnie moda na pasty ziołowe bez zawartości fluoru.
Stomatolodzy jednak przekonują, że fluoru w pastach bać się nie trzeba, co więcej, jest on jednym z niezbędnych mikroelementów, którego działanie jest ściśle związane z prawidłowym rozwojem zębów.
W tej chwili odchodzi się już rzeczywiście od profilaktyki fluorkowej podawanej doustnie w postaci tabletek lub kropli. Okazuje się, że nie zmniejsza ona na stałe ryzyka rozwoju choroby próchnicowej u dzieci, za to nadmierne dostarczenie fluoru może być przyczyną fluorozy zębów. To choroba objawiająca się charakterystycznymi kredowymi lub brązowawymi pasmami z przodu zębów i nadżerkami szkliwa, które może kruszeć.
Stomatolodzy skupiają się więc na zewnętrznym dostarczaniu fluoru, czyli odpowiedniej profilaktyce już po wyrżnięciu się zębów.
Fluor zwiększa odporność zębów na próchnicę, ponieważ nasila ich mineralizację i wzmacnia szkliwo, dzięki czemu zęby stają się bardziej odporne na działanie kwasów organicznych.
Fluor z pasty do zębów lub płukanki fluorowej dostaje się do śliny i osadza na zębach oraz na błonie śluzowej jamy ustnej. Część fluoru, oczywiście, wypluwamy, płucząc zęby, i nieco połykamy, ale ta ilość nam nie szkodzi. Badania dowodzą, że jony fluoru osadzone na błonie śluzowej „przechowują się" na niej i są ważnym rezerwuarem fluoru.
– Stąd zalecenia, by po umyciu zębów nie płukać ust obsesyjnie wodą. Wystarczy usunąć tylko nadmiar piany, która wytworzyła się z pasty. To powoduje, że część fluoru pozostaje na zębach i w ustach, co sprzyja ich ochronie – tłumaczy lekarz stomatologii Magdalena Gujska.
Ochrona ta polega na tym, że fluor ogranicza wpływ bakterii próchnicotwórczych, zmniejszając produkcję kwasów i odkładanie się płytki bakteryjnej na powierzchni zębów. Hamuje też przemiany metaboliczne cukrów w komórce bakterii.
– Fluor hamuje demineralizację zębów. Co więcej, wspomaga ich remineralizację! Czyli wbudowuje się w szkliwo zębów. Może zatem powstrzymać rozwój niewielkich plam próchnicowych – krótko mówiąc, zahamuje ich rozwój na pewnym etapie i nie powstanie dziura w zębie – tłumaczy Magdalena Gujska.
Jeśli stężenie związków fluoru w szkliwie jest za niskie, staje się ono cieńsze, podatne na pęknięcia i mniej odporne na kwaśne środowisko jamy ustnej. Porcja fluoru z zewnątrz, np. w postaci pasty, jest niezbędna do utrzymania zębów w dobrej kondycji.
Zbyt niski poziom fluoru prowadzi nie tylko do zmniejszenia twardości szkliwa zębów, lecz także do obniżenia ich wytrzymałości.
Z nowych wieloletnich badań wynika, że borowanie i plomby często są niepotrzebne
Na rynku oprócz past do zębów z fluorem dostępne są także płukanki, pianki, żele i lakiery, które zawierają różne stężenia związków fluoru. Mogą być one stosowane w domu lub w gabinecie stomatologicznym.
Zawsze jednak powinniśmy skonsultować stosowane preparaty ze stomatologiem, szczególnie w przypadku dzieci, ponieważ to, jaką metodę wybrać, zależy m.in. od ekspozycji na związki fluoru pochodzące z różnych źródeł (np. wody, preparatów doustnych z fluorem), wieku dziecka i jego stanu zdrowia, poziomu ryzyka próchnicy.
Przy niskim ryzyku próchnicy podstawowa profilaktyka fluorkowa ogranicza się do szczotkowania zębów pastą z fluorem. Natomiast wysokie i umiarkowane ryzyko próchnicy może być wskazaniem do wzmocnienia profilaktyki fluorkowej – domowej lub profesjonalnej.
Szczotkujemy zęby pastą z fluorem dwa razy dziennie: rano i wieczorem po ostatnim posiłku.
Mycie zębów zaczynamy u maluchów od momentu pojawienia się pierwszego zęba w jamie ustnej.
Do ósmego roku życia zęby dziecka powinni szczotkować rodzice! A potem także nadzorować mycie. Chodzi nie tylko o to, że dzieci zębów nie domywają, ale też nakładają na szczoteczkę zbyt dużo pasty i ją połykają.
Odpowiednia ilość pasty na szczoteczce dotyczy także dorosłych.
Jaka powinna ona być?
Polskie Towarzystwo Stomatologii Dziecięcej zaleca, by maluchom ograniczać ilości używanej pasty do zębów zawierającej 500-1000 ppm F. Do trzeciego roku życia można nakładać na szczoteczkę śladowe ilości pasty (jest to dosłownie muśnięcie szczoteczki preparatem). Od trzeciego do szóstego roku życia stosuje się pastę o zawartości 1000 ppm F wielkości ziarna groszku. Dla osób powyżej sześciu lat zawartość fluoru w paście rośnie do 1450 ppm. Nakładamy jej 1-2 cm. I na tym w wieku dorosłym możemy poprzestać.
Jeśli jednak ktoś ma wysokie ryzyko rozwoju próchnicy (ocenia to stomatolog), wtedy można stosować pasty o zawartości fluoru 5000 ppm (powyżej 16. roku życia). Nakładamy także 1-2 cm pasty.
– Takie pasty lub żele stosuje się np. u pacjentów leczonych za pomocą stałych aparatów ortodontycznych, gdy dbałość o higienę jamy ustnej jest kluczowa. U osób, które mają nadwrażliwość szyjek zębowych, u pacjentów ze wzrostem ryzyka próchnicy, gdy dotychczasowe sposoby higieny jamy ustnej okazują się niewystarczające, w przypadku początkowych zmian próchnicowych w obrębie korony i korzenia zębów pomimo codziennego, regularnego używania standardowych past fluorkowych, przy odsłonięciu zębiny po zabiegach zdejmowania kamienia czy zabiegu piaskowania zębów. Większej zawartości fluoru w pastach czy żelach mogą też wymagać osoby mające zaburzoną produkcję czy skład śliny w przebiegu innych chorób, np. zespołu Sjögrena – mówi lek. Gujska.
Pasty te powinny być używane codziennie, dwu- lub trzykrotnie w ciągu dnia, co najmniej przez okres trzech-sześciu miesięcy zamiast konwencjonalnej pasty fluorkowej.
By wzmocnić profilaktykę fluorkową, można też sięgnąć po specjalne płukanki zawierające fluorki. Są one dla osób powyżej szóstego roku życia, zwłaszcza u tych noszących aparaty ortodontyczne, mających uzupełnienia protetyczne oraz w przypadku zmniejszonego wydzielania śliny. Płukanki umożliwiają utrzymanie odpowiedniego stężenia jonów fluorkowych w ślinie i płytce nazębnej, które dostały się tam z pasty do zębów z fluorem.
– Płukanki wnikają np. w miejsca na powierzchniach stycznych zębów, czyli w miejsca, których pacjent sam nie widzi, a co za tym idzie, nie zauważa rozwoju zmiany próchnicowej. Zwiększają więc skuteczność oczyszczania powierzchni międzyzębowych – wyjaśnia lek. Gujska.
Jednorazowo używamy nie więcej niż około 10 ml płukanki, w tym te zawierające około 100 ppm F – dwa razy dziennie, około 225 ppm F – jeden raz dziennie, około 900 ppm F – jeden raz w tygodniu.
Prawda czy mit: wybielanie zębów szkodzi
Żele i pianki można stosować wyłącznie u dzieci od szóstego roku życia, ale lakiery fluorkowe – bez ograniczeń wiekowych. Przy umiarkowanym ryzyku próchnicy środki te powinny być stosowane co pół roku, przy wysokim – cztery razy w roku.
Pianki podaje stomatolog na łyżce. Pacjent ma założony ślinociąg i musi mieć pochyloną do przodu głowę oraz wypluwać ślinę przez 30 sekund po aplikacji. Pacjent nie powinien jeść i pić przez 30 minut po zabiegu.
Aplikacja lakieru jest łatwiejsza i bardzo szybka, bez potrzeby odsysania śliny – wystarczy osuszenie zęba kuleczką waty. Po aplikacji nie należy płukać jamy ustnej, nie ma konieczności suszenia zębów, gdyż lakier twardnieje w kontakcie ze śliną, a pacjent może natychmiast zamknąć usta i opuścić gabinet. Przez dwie godziny po nałożeniu lakieru nie powinien jednak jeść twardego pożywienia i szczotkować zębów. W dniu aplikacji nie należy też stosować innych preparatów fluorkowych. Lakier utrzymuje wysokie stężenie fluoru w kontakcie ze szkliwem przez okres od jednego do siedmiu dni.
– Próchnica wśród dzieci, a zatem także wśród dorosłych Polaków, jest tragiczna. Rodzice skupiają się – jeśli w ogóle – na ograniczeniu słodkich produktów typu cukierki, a to produkty oblepiające zęby są najgorsze. I wcale nie muszą to być słodycze, to także np. chipsy czy chrupki. Nie pilnują dzieci podczas mycia zębów i niestety, sami również tego nie robią.
Pamiętajmy też, by nie myć zębów bezpośrednio po jedzeniu – wtedy są one osłabione działaniem kwasów. Takie mycie powoduje, że dosłownie wcieramy je w szkliwo. Nie myjemy też zębów bezpośrednio po zjedzeniu owoców, wypiciu soków – radzi stomatolog Magdalena Gujska.
Wszystkie komentarze