Co łączy amerykańską armię, branżę wellness i katolickich rekolekcjonistów? Wszyscy stosują dość nowe pojęcie „duchowy fitness". Chodzi o praktyki i przekonania, które wzmacniają poczucie sensu i celu w życiu. Możemy medytować, kontemplować przyrodę, albo modlić się. To różne sposoby na obniżanie stresu i poprawę samopoczucia.
Większość z nas kojarzy przewlekły stres z ryzykiem zawału serca. Ale następstwem stresu może być też choroba Alzheimera - przypomina przegląd badań opublikowany w „Journal of Alzheimer’s Disease". Autorzy tej publikacji też używają określenia „duchowy fitness". Przekonują, że dbanie o psychoduchowy dobrostan ma wpływ na kondycję mózgu - może zapobiegać chorobie i poprawiać funkcje poznawcze u chorych.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
"Wyborcza" powiesiła kiedyś na swojej stronie artykuł o tym, że Alzheimer dotyka coraz młodszych ludzi, nawet takich koło 40. roku życia... Wtedy apelu do 20-latków, żeby zgłaszali się profilaktycznie na badania, nie było....:) Zapewne inne źródła medyczne (po)legły u podstaw tamtej publikacji.
Zasadniczo nie mam nic przeciwko temu, żeby o Alzheimerze pisać, informować, ostrzegać i odczarowywać. Ale rzetelnie, a nie na zasadzie przytaczania nie za mądrych pseudo-newsów, które do sytuacji chorych i ich rodzin nie wnoszą nic, oprócz fałszywej nadziei.
Zaprawdę byłby to przełom w profilaktyce Alzheimera...
Jaki jest sens upowszechniania oderwanych od rzeczywistości zaleceń, niezastosowywalnych w praktyce...? W przypadku chorób neurodegradacyjnych medycyna niestety jeszcze niewiele potrafi. Zamiast dawać fałszywą nadzieję, trzeba się skupić na badaniach, a doraźnie - na pomocy, która zapewni godny ostatni etap życia chorym i ich rodzinom.