Prace domowe mogą wywołać ból brzucha, bezsenność i zaburzenia apetytu, ale mogą też pomóc w nauce. Nie są złem samym w sobie. Trzeba tylko umieć je zadawać.

Zadawać prace domowe? Czy lepiej, żeby dzieciaki miały ten czas na wypoczynek albo nawet zwykłą nudę? Ten temat jak mantra wraca zawsze od września. Mam do niego potrójnie osobisty stosunek: jako rodzic 10-latka, czynny nauczyciel oraz jako dziennikarz naukowy popularyzujący wiedzę o mózgu. To, co powiem, na pewno oburzy sporą część osób – otóż prace domowe działają pozytywnie na efekty uczenia się. Ale – uwaga – dzieje się tak tylko pod pewnymi warunkami.

Tak, są badania – jak np. takie, które przeprowadziła Denis Pope, badaczka ze Stanford Graduate School of Education – z których wynika, że zadania domowe przyczyniają się do wyższego poziomu stresu u uczniów, są powodem kłopotów ze snem, wywołują problemy somatyczne jak bóle brzucha, głowy czy brak apetytu (tak wypowiedziało się w jej badaniach 56 proc. ankietowanych).

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    W takim razie czym zajmowaloby sie dziecko po szkole, w domu, kiedy nie ma pracy domowej? Przeciez dzieci nie wychodza na podworko, nie maja zadnych obowiazkow, nie czytaja, nie bawia sie z innymi, chyba, ze spotykaja sie na wypasionych urodzinach kolegow...dzisiejsze dzieci oduczone sa samodzielnosci, decyzyjnosci, odpowiedzialnosci, praktyki jakiejkolwiek w domu. Nie ma pracy domowej, to w to miejsce jest tablet i telefon...nie ma integracji z rowiesnikami, nie ma zabaw na powietrzu w otoczeniu przyrody. Jakie wiec dzieci rozwijaja zmysly poza wzrokiem i sluchem - gry i seriale....degeneracja permanentna. Sa wozone i przewozone jak pakunki z miejsca na miejsce, ze szkoly na milion zajec, by zredukowac mamusiom ich defiycyty rozwojowe nie do nadrobienia....moim zdaniem prace domowe nie sa ani zle, ani glupie. Daja dziecku poczucie jakiegokolwiek obowiazku w swiecie bez obowiazkow jakichkolwiek. Rosnie nam pokolenie leniwych, roszczeniowych, nieogarnietych dzieciakow, ktore w koncu dorosna i co poczna z nimi wspolczesni fejsbukowi rodzice? Beda robic selfie 50x dziennie do 80 roku zycia?
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    Prace domowe odrabiają rodzice jeśli mają maturę. Ale tylko do "V" klasy, bo dalej już nie dają rady bo nic nie pamiętają.
    Po za tym połowa prac domowych jest niepotrzebnie zadawana, bo nauczyciel musi coś napisać w sprawozdaniach miesięcznych...
    I to kretyńskie noszenie książek do szkoły świadczy o fatalnych nauczycielach.
    @inkwizytorstarszy
    Masz najwyraźniej szkolną traumę i o wszystko obwiniasz nauczycieli.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Polska szkoła stał się miejscem nienawistnym dla ucznia. Nawet szkoła z syzyfowych prac była lepsza bo przynajmniej u części rozbudzała uczucia patriotyczne i wykształciła ludzi którzy po kilkudziecięciu lata potrafili odtworzyc w krótkim czasie państwo polskie.
    @zasz1234
    Oczywiście, pani Anna "Żydów w Jedwabnem zabiły różne okoliczności historyczne" Zalewska już zadbała o to, żeby beznadziejną szkołę uczynić jeszcze bardziej beznadziejną. Setki godzin zakłamanej propagandy pseudohistorycznej oraz intelektualny holokaust w postaci tzw. "lekcji religii" robi swoje. Dzieci mają naturalną tendencję do poznawania świata, ale szkoła - a zwłaszcza ta w pisowskim wydaniu - skutecznie im to obrzydza. Mają słuchać, nie dyskutować i ładnie składać rączki do modlitwy do bozi. A zmiana 6+3+3 na 8+4 w automagiczny sposób rozwiąże wszystkie bolączki polskiej edukacji szkolnej (zapewne dzięki modłom uczniów do bozi na pierdylionach "lekcji" tzw. religii).

    Zero nauki krytycznego myślenia. Zero zachęcania do intelektualnej odwagi, zadawania trudnych pytań. Zero nauki prowadzenia merytorycznej dyskusji. Zero nauki LOGIKI (nie ma jej nawet w żadnych w podstawach programowych matematyki!!!) oraz umiejętności wyłapywania błędów w rozumowaniu. Zero zaciekawienia światem i jego różnorodnością. Świat szkolno-pisowski jest czarno-biały i postawiony na głowie dzięki goebbelssowskiej propagandzie: my dobrzy, Niemcy złe, Kaczyński pokonał komunę, Wałęsa był agentem.

    A wszystko przez to, że zideologizowani fanatycy religianccy spod pisowskich sztandarów po prostu BOJĄ SIĘ świata, którego nawet nie znają. Żeby reformować szkolnictwo, trzeba ten świat ROZUMIEĆ. Ani Kaczyński, który nigdy nosa nie wyściubił za granicę (pomijając jakieś wycieczki do krajów demoludu jak był dzieckiem), ani Zalewska, która jest wzorcowym przykładem antyintelektualizmu, nie rozumieją nie tylko świata i logiki, ale niczego.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    @aVerbisAdVerbera
    Wyrazy uznania za wyjątkowo trafny i obrazowy opis aktualnego "kształcenia" dzieci metodami z przed 50 lat.
    ( nauczyciele zapominają że bachory momentalnie na swoich smartfonach połączonych z Internetem sprawdzą każdy błąd "pani nauczycielki" i wyśmieją ...)
    już oceniałe(a)ś
    1
    0