52 na 100 Polaków deklaruje, że chciałoby wdrożyć w swoim życiu zasadę zero waste, czyli żyć bez generowania odpadów. Tak wynika z raportu "Naprawiacze świata".

Jeszcze pokolenie naszych dziadków było przyzwyczajone do naprawiania wszystkiego, co tylko się da. Oczywiście nie wynikało to z troski o planetę, z zainteresowania gospodarką o obiegu zamkniętym czy ideą zero waste. Zwykle po prostu nie mieli innego wyjścia, bo nowych urządzeń czy różnego rodzaju przedmiotów albo nie można było dostać od ręki w sklepie, albo były relatywnie drogie. Stąd pewnie wysyp tzw. złotych rączek i ogólnie gospodarność starszych pokoleń.

Masowa produkcja. Zakupowa pokusa

Teraz nawet nie trzeba wychodzić z domu, żeby kupić choćby nowy rower, bo na przykład ma już „archaiczny" napęd – czyli w dużym uproszczeniu zębatki, łańcuch i wszystko, co potrzebne, żeby działały. A teraz to są już przecież inne, w domyśle lepsze, komponenty i rozwiązania. Dodajmy dla porządku, że taniej jest jednak wymienić napęd niż cały rower. W czasach masowej produkcji i stałego unowocześniania sprzętów i przedmiotów trudno się jednak oprzeć różnym zakupowym pokusom.

Z drugiej strony, wydaje się, że coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że to jest ślepa ścieżka. W skali mikro, gdy spojrzeć tylko na swoje życie i na to, co konsumujemy, niekoniecznie to widać. Jednak gdy patrzymy w skali makro, staje się to oczywiste. Po prostu zużywamy za dużo zasobów i za dużo energii, wytwarzając przy okazji o wiele za dużo odpadów.

Tymczasem wiele rzeczy da się naprawić lub przywrócić je do dobrego stanu. Czy stare meble, pamiętające jeszcze czasy PRL, są do niczego? Na przykład legendarny fotel model 366, zaprojektowany przez Józefa Chierowskiego i produkowany od początku lat 60. XX w. w Świebodzicach. Kiedyś można go było spotkać niemal wszędzie w Polsce, ale przez ostatnie dekady najłatwiej na śmietnikach. To się jednak zmieniło. Dzisiaj znajduje fanów, a po renowacji zyskuje też niemałą wartość. Oczywiście odnowić i powtórnie wykorzystać można też i takie meble, które nigdy nie były legendami. Porzucony i odrestaurowany stołek też spełnia swoją funkcję, a na dodatek można mieć satysfakcję, że coś wyrzuconego wraca do obiegu.

Konsumpcja. To trzeba zmienić 

Zmiany klimatyczne przemawiają do wyobraźni i rośnie świadomość, że model szybkiej konsumpcji trzeba zmienić. To jeden z ważniejszych powodów, dla których w ostatnich latach ruch naprawiaczy zyskuje coraz więcej zwolenników. Tak jest w wielu miejscach na świecie. Dobrym przykładem może być organizacja Repair Café z Holandii. Przyciąga ludzi, którzy chcą coś naprawić, i takich, którzy umieją to robić. Wpisana jest w to więc również stała wymiana wiedzy i umiejętności. Lokalnie tworzą się też dzięki temu nowe więzi społeczne.

W tej formule kawiarenki Repair Café działają również w Belgii, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, nawet w Indiach i Japonii. W sumie jest ich na całym świecie już prawie 2,7 tys. Organizacja szacuje, że w naprawianie angażuje się ok. 40 tys. osób, a efekt tego to 47 952 naprawione sprzęty i różne przedmioty (stan na marzec 2023).

Warto zajrzeć na stronę internetową Repair Café (jest wersja angielska). Znajduje się tam sporo porad, jak naprawiać różnego rodzaju rzeczy – od rowerów, mebli i zabawek, przez elektronikę użytkową, po sprzęty kuchenne. Może to kogoś zainspiruje.

Niższe koszty. Naprawiacze w Polsce

Koncepcja Repair Café zainspirowała na pewno Fundację Veolia Polska, która od 2019 roku wspiera ruch kawiarek naprawczych w Polsce. W ubiegłym roku instytut badawczy SW Research przeprowadził na jej zlecenie badania. Chodziło o to, by przeanalizować, jak sprawdza się pomysł takich kawiarenek. Ale powstał też szerszy obraz. Wyniki badań zawiera raport „Naprawiacze świata". Co z niego wynika? Między innymi 52 proc. pytanych zadeklarowało, że chciałoby wprowadzić w swoim życiu zasadę zero waste. Jednocześnie 28 proc. dostrzega przeszkody w postaci braku wsparcia systemowego. Co czwarta osoba zwracała uwagę na wysoki koszt takiego życia oraz brak wystarczającej wiedzy na ten temat.

– Tym raportem odwracamy narrację – mówi Izabela Rakuć-Kochaniak, prezes zarządu Fundacji Veolia Polska, dyrektor ds. CSR Veolia Energia Polska. – Nie chcemy epatować zagrożeniami, które niekiedy wydają się zbyt abstrakcyjne, aby się im przeciwstawiać. Punktem wyjścia naszej refleksji był przykład wspaniałych ludzi, którzy angażują się w ruch kawiarenek naprawczych w ramach naszego programu: NaprawiaMY z Veolią. Nazwaliśmy ich „naprawiaczami świata", bo na co dzień starają się naprawić nie tylko przedmioty, ale także relacje międzyludzkie.

Jak informuje fundacja, celem programu NaprawiaMY z Veolią jest systemowe wsparcie innowacji społecznych opartych na idei zero waste. Ma charakter grantowy i dotychczas pomógł w utworzeniu 16 kawiarenek naprawczych w 9 miastach Polski. Powstały w ten sposób miejsca spotkań społeczności lokalnej, integrującej się wokół naprawiania niesprawnych sprzętów.

Takie kawiarenki pozwalają zreperować m.in. odzież, meble, rowery czy też sprzęty osób z niepełnosprawnościami lub też dawać rzeczom drugie życie w drodze upcyklingu, w którym chodzi o przerabianie zużytych czy niepotrzebnych przedmiotów tak, żeby zyskały nowe, przydatne funkcje.

Na stronie Fundacji Veolia można znaleźć poradnik, jak założyć kawiarenką naprawczą.

Komentarze