Czekamy na wasze opowieści o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale także o innych ludziach, którzy byli dla was inspiracją na całe życie.
Regulamin akcji jest dostępny TUTAJ. Teksty najlepiej przysyłać za pośrednictwem naszej FORMATKI. Najciekawsze będą publikowane na łamach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach grupy Wyborcza.pl.
Nadesłane prace wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców.
ZWYCIĘZCY DOSTANĄ NAGRODY PIENIĘŻNE:
za pierwsze miejsce w wysokości 5556 zł brutto,
za drugie miejsce – 3333 zł brutto,
za trzecie miejsce – 2000 zł brutto.
Wszyscy wiedzieliśmy, kim są. W tamtych czasach były w Polsce tylko dwa magazyny o modzie: „Świat Mody” i „Moda” i zaledwie kilku fotografów, którzy się w tym świecie liczyli.
Zaczęłam z nimi pracować. Nie tylko jako modelka. Robiłam wszystko, co było do zrobienia. Pomagałam w sesjach, stylizowałam modelki, organizowałam studio. Często jeździliśmy na poszukiwania dodatków do zdjęć. To było nie lada zadanie. Modelki przychodziły ze swoimi butami, rajstopami, same robiły makijaż. Pamiętam nasze wyprawy np. po ciekawe, kolorowe buty do Rembertowa.
Szybko się zaprzyjaźniliśmy. Często wpadałam do domu Marka Czudowskiego, który miał wtedy małe dziecko. Uwielbiałam tę rodzinną atmosferę. Uczyliśmy się nawzajem swojej muzyki. Słuchałam ich ukochanego jazzu, oni moich The Police, Davida Bowiego czy Roxy Music.
Wyławialiśmy też razem modelki, spośród znajomych, na ulicy. Podczas jednej z wypraw „na ciuchy” do Rembertowa dostrzegliśmy fajną dziewczynę. Młodziutka, ze świetną figurą, chętna do współpracy – Bogna Sworowska. Marek i Harry robili jej zdjęcia. Podczas jednej z sesji dołączyłam do nich. Zdjęcie z mojej pierwszej kliszy trafiło na plakat firmy kosmetycznej. Tak zaczęłam fotografować.
Kiedy wzięłam pierwszy raz aparat do ręki, Marek wypisał mi króciutką instrukcję, dotyczącą ustawień. Przez wiele lat nosiłam przy sobie tę karteczkę. Zaopatrzył mnie też w zestaw starych gazet, magazynów „Fotografia”. Z nich miałam się nauczyć całej reszty. Oni nie wchodzili w rolę nauczycieli, mentorów. Nie stawiali granic. Byli zawsze bardzo pomocni, ale to wychodziło naturalnie, po koleżeńsku. Chciałam robić zdjęcia, to mi w tym pomogli.
Spędzałam z nimi dużo czasu. Obserwowałam, jak ustawiali światło, pracowali z modelkami, jakich materiałów używali.
Dziś sama pomagam studentom i nie ma takiej rzeczy, której nie mogłabym im powiedzieć. Sama nie konsultowałam swoich prac, bo nie wiedziałam chyba wtedy, jakie to ważne. Namawiam wszystkich początkujących do konsultacji, pokazywania i analizy tego, co usłyszeli. Kiedyś większość rzeczy odkrywało się samemu.
Po drodze spotkałam wielu wybitnych fotografów, sama tworzyłam swój świat. Ale to Marek i Harry nauczyli mnie podejścia do ludzi i sposobu pracy. Zawsze przyjacielskiego i nastawionego na osobę fotografowaną. I staranności, której trzeba się trzymać. Byli profesjonalistami, starali się w tym wtedy trudnym świecie dla fotografów wykonywać swój zawód najlepiej, jak potrafili. Staram się to kontynuować.
Nigdy nie potrzebowałam mistrzów i mentorów. Na pewno tak o nich nie myślałam, po prostu byli wartościowymi ludźmi, których warto było obserwować i się nimi inspirować.
Lidia Popiel - fotografią zajmuje się od 1985 roku, robi zdjęcia m.in. dla „Zwierciadła”, „Pani”, „Sukcesu”. Wykłada na wydziale fotografii w Warszawskiej Szkole Filmowej. Jest redaktorką naczelną magazynu Fine Life. Działa w fundacji Polska jest kobietą. Jest przewodniczącą rady sygnatariuszy w Partii Kobiet. Jest także dziennikarką Polsat Café.
Pomimo że karierę modelki zakończyła w latach 80., do dzisiaj można ją zobaczyć okazjonalnie na wybiegach. W 2007 prezydent miasta Gdańsk nadał Lidii Popiel tytuł Ambasadora Bursztynu 2008/2009.
Wszystkie komentarze