Jacek Kaczmarski ocalił mnie jako człowieka - mówił prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak we wtorek w Bibliotece Raczyńskich. Spotkanie odbyło się w ramach Akademii Opowieści "Gazety Wyborczej"

* O co chodzi w Akademii Opowieści?

* Wyślij zgłoszenie konkursowe

* Zapoznaj się z REGULAMINEM

– Mamy taką intuicję, że Polska jest nie dość opowiedziana. Co chwilę jesteśmy zdziwieni, że wielu ludzi myśli inaczej niż my, że się nie rozumiemy, że Polska popada w kłopoty sama ze sobą – mówił prowadzący spotkanie reporter Włodzimierz Nowak, tłumacząc sens Akademii Opowieści. W ramach Akademii zachęcamy Czytelników, by spisali swoje opowieści o ludziach, którzy są dla nich ważni. „Najważniejszy człowiek w moim życiu” – tak sformułowaliśmy temat. Najlepsze teksty zostaną opublikowane w „Dużym Formacie” i nagrodzone. W ramach Akademii organizujemy też spotkania w całej Polsce, podczas których znani ludzie opowiadają o ważnych dla siebie postaciach. We wtorek w Poznaniu opowiadał prezydent miasta Jacek Jaśkowiak.

Jaśkowiak w konfesjonale

Kto jest najważniejszym człowiekiem w życiu prezydenta Poznania?

– To jest bardzo trudna odpowiedź i bardzo trudny wybór. W jaki sposób porównać rodziców, rodzeństwo, przyjaciół? Pewnie najważniejszą osobą mojego życia był mój ojciec. Ale nie wiem, czy umiałbym o nim opowiedzieć. Ojciec umarł, gdy miałem 6 lat – odpowiadał prezydent. – Dlatego zdecydowałem się dziś opowiedzieć o kimś, kto pomógł mi dużo zrozumieć w dorosłym życiu. O najciekawszej postaci, jaką w moim życiu spotkałem. O Jacku Kaczmarskim – opowiadał.

Zaczęło się od „Konfesjonału”. Jacek Jaśkowiak jechał samochodem i usłyszał w radiu: „Za prawo me uznałem to, że żyję. / Za własną potem wziąłem to zasługę / I – co nie moje – miałem za niczyje, / Więc brałem, nigdy się nie licząc z długiem....”.

 

– To były lata 90., czas zachłyśnięcia się pieniędzmi. My z żoną byliśmy takimi nowobogackimi, którzy akurat trafili idealnie w ten moment zmian. Ja jakoś miałem rękę do pieniędzy i łatwo mi przychodziły, a żona została notariuszem. Ja jednocześnie pracując dla przedsiębiorców jako finansista, byłem dosyć bezwzględny w negocjacjach, traktowałem to jak bokser, który wychodzi na ring i bije się dla tego, kto go wynajął, nie przejmując się drugą stroną. Gdy tego utworu posłuchałem, pomyślałem: „Trochę jakby o mnie...”. Tym bardziej że kiedyś byłem bardzo wierzący. I ta formuła świeckiego „konfesjonału” przemówiła do mnie. A równocześnie Kaczmarski był ateistą, tak jak ja już wówczas – opowiadał. – I wtedy pomyślałem, że trzeba by coś z tym życiem zrobić. Nie chciałbym się dziś spowiadać, tym bardziej że przed dużą publicznością, ale tych grzechów trochę na sumieniu miałem wtedy. I tak mną potrząsnął ten utwór, że się dosyć mocno zmieniłem. Traktuję go jak symboliczny moment.

– Jak się pan zmienił? – dopytywał Włodzimierz Nowak.

– No choćby ten wers z „Konfesjonału”: „Więc nazywałem szczęściem nieodmiennie / To, co zadowoleniem było – z siebie”. Przestałem utożsamiać szczęście z samozadowoleniem. Albo to: „Uznałem, że mam prawo sądzić ludzi / Dlatego tylko, że mam tę możliwość. / Poznawszy sposób – jak sumienia budzić / Zbierałem obudzonych sumień żniwo”. Jacek to śpiewał o sobie, on wpływał na ludzi przez swoją twórczość. Ale ja z kolei w negocjacjach potrafiłem ludźmi manipulować. Zresztą do dzisiaj tak czasami robię, ale teraz staram się, żeby to było w szczytnym celu, w interesie Poznania – uśmiechał się. – Wtedy dociskałem drugą stronę i wyciskałem z niej tyle, ile się dało. I robiłem to, bo klient mnie wynajął. Czy mnie zatrudniał przedsiębiorca etyczny, czy taki, który nie do końca był rzetelny, to mi to nie przeszkadzało. A po „Konfesjonale” zacząłem to rozróżniać, przestałem pracować dla łotrów.

Akademia Opowieści: O najważniejszym człowieku, który okazał się psem i 5 rad od prowadzących

Czy gdyby nie on, byłby pan prezydentem?

Po „Konfesjonale” Jacek Jaśkowiak zaczął kupować wszystkie nagrania Kaczmarskiego, słuchał sam i wręczał je w prezencie zaprzyjaźnionym biznesmenom. Jeden z tych biznesmenów zrobił mu niespodziankę: zaprosił Kaczmarskiego na kameralny, domowy koncert. Tam Jaśkowiak poznał Kaczmarskiego. Zaczął najpierw pomagać artyście w sprawach finansowych, w negocjacjach z wydawcami płyt. Z czasem stał się mu bliski na tyle, że to właśnie Jaśkowiak odbierał Fryderyka dla Kaczmarskiego, gdy ten nie był już w stanie z powodu choroby zrobić tego sam.

– Czy gdyby Kaczmarskiego nie było, byłby pan dzisiaj prezydentem Poznania? – zapytał jeden z uczestników spotkania.

– Nie, nie byłbym prezydentem Poznania. Miałbym piąty dom, szóstą żonę i jeździł lamborghini. I miałbym taki życiorys, że nie nadawałbym się do żadnej polityki. Nawet teraz mam wątpliwości, czy się nadaję. Ale wtedy na pewno bym się nie nadawał – uśmiechał się. – Na pewno gdyby nie Kaczmarski, nie byłbym tym, kim jestem. Nie bałbym się nawet tego tak sformułować: Jacek Kaczmarski ocalił mnie jako człowieka – mówił.

Opowiadał jeszcze o tym, jak Kaczmarski prosił go, by po śmierci wykradł jego prochy, przewiózł je do Stanów i zrobił z nich pierścień za 100 tysięcy dolarów. I jak pilnował jego gitary i niemal przez to zginął...

Pełna relacja ze spotkania w piątkowym „Magazynie Poznańskim”.

AKADEMIA OPOWIEŚCI. KONKURS Z NAGRODAMI

Kim jest najważniejszy człowiek w twoim życiu
Stałeś się dzięki niemu lepszy, mądrzejszy, bardziej wartościowy. Kim on jest, co dla ciebie znaczy?

Opowiedz nam o nim, razem napiszmy jego historię. Może to właśnie twój bohater będzie tak interesujący, że pozna go cała Polska. Daj mu szansę, zasługuje na to.

Aby pomóc w pracy nad waszymi opowieściami, wyruszamy w Polskę, by uczyć pisania. Chcemy bohaterów pełnych życia, z krwi i kości. Takich, o jakich milczą podręczniki, a przecież dla was najważniejszych. Nasi dziennikarze Mariusz Szczygieł, Michał Nogaś i Włodzimierz Nowak zapraszają na warsztaty Akademii i poświęcą waszym opowieściom dużo więcej czasu niż akademicki kwadrans.

Serwis: Akademia Opowieści

Prace do 8 tys. znaków przyjmujemy do 31 marca 2017 r. I nagroda będzie miała wartość 5 tys. zł, II – 3 tys. zł, III – 2 tys. zł

Komentarze