* O co chodzi w Akademii Opowieści?
* Wyślij zgłoszenie konkursowe
* Zapoznaj się z regulaminem
Adrian Beściak zapytany o najważniejszą osobę w jego życiu odpowiada: - Mama! Jest niezłomna, wspaniała. Jest tak twarda, jak potrafią być twarde tylko kobiety matki. Ona była ze mną w najtrudniejszych momentach mojego życia. Nigdy mnie nie zawiodła.
Mama jest silna. Gdy miałem siedem czy osiem lat, moi rodzice się rozwiedli. Mama została z dwójką dzieci i z długami, które pozostały po ojcu. Pamiętam, że wtedy było nam bardzo ciężko. Mama pracowała na dwie zmiany, a mimo to bywało, że mieliśmy problemy finansowe. Były miesiące, gdy mieliśmy problemy, żeby dotrwać do pierwszego. Mimo to miałem fajne dzieciństwo. Mama bardzo wspierała moje sportowe zainteresowania, zachęcała mnie, żebym trenował, i woziła na treningi. Trenowałem karate i kick boxing, myślę, że była dumna z moich sukcesów, jakie udało mi się osiągnąć w karate sportowym. Przez sześć lat byłem zawodnikiem Podkarpackiej Szkoły Praktycznej Samoobrony. Bardzo wiele zawdzięczam sportowi. Uprawianie sztuk walki dało mi opanowanie, hart ducha i chęć walki. To się przydało później, gdy zdarzył się wypadek.
Jechaliśmy z kolegą motorowerem. W pewnym momencie motorower przystawiło do krawężnika. Przeleciałem w powietrzu i spadłem tak nieszczęśliwie, że rdzeń w moim kręgosłupie został przerwany. Zanim straciłem przytomność, pomyślałem tylko jedno: "Boże, żeby się mama nie dowiedziała!". Dzień wcześniej zdjęto mi gips ze złamanej nogi... Gdy po kilku dniach odzyskałem przytomność, mama była przy mnie. Przez miesiąc była przy mnie dzień i noc. Gdy mój stan się trochę poprawił i zaczęła się rehabilitacja, przychodziła do szpitala kilka razy dziennie. Później mówiła, że po wypadku to ja byłem w lepszej kondycji psychicznej niż ona i że to ja ją wtedy pocieszałem. Przez jakiś czas myślałem, że będę chodził. Ale jak się okazało, że to niemożliwe, musiałem zaakceptować swój stan i wózek. Moja mama też musiała się z tym pogodzić.
Gdy po ponad trzech miesiącach pobytu w szpitalu wróciłem do domu, mama w tym czasie całkowicie przebudowała i rozbudowała dom. Zrobiła to, żeby dostosować go do moich potrzeb. Tam, gdzie była klatka schodowa, powstała łazienka, w salonie zrobiła mój pokój. Nawet wejście do domu znalazło się w nowym miejscu. Mieszkamy w rodzinnym domu mojej mamy, mieszkaliśmy razem z tatą mamy.
Gdy dorosłem, zrozumiałem, jak wiele obowiązków miała mama. Dopiero ostatnio zrobiliśmy remont i wymieniliśmy piec na gazowy. Mama nie musi go już rozpalać rano i pilnować, żeby nie zgasł.
Wypadek wydarzył się w czerwcu, kończyłem wtedy gimnazjum. Po wypadku rozpocząłem naukę w V LO. Przez rok miałem nauczanie indywidualne, ale potem wróciłem do szkoły. Gdyby nie mama, która dowoziła mnie do szkoły, byłoby jeszcze trudniej.
Mama bardzo dopingowała mnie do rehabilitacji, do tego, żebym znów zaczął uprawiać sport. Nie roztkliwiała się nade mną, tylko zmuszała, żebym funkcjonował normalnie. Jak się zdarzało, że nie chciało mi się ruszyć, wołałem: "Mamuś, zrób mi herbaty!", a wtedy słyszałem: "Rączki masz na urlopie?".
Rehabilitacja osoby niepełnosprawnej to nie tylko ćwiczenia na sali gimnastycznej. Rehabilitacja to również wykonywanie zwykłych domowych czynności. Dla człowieka na wózku przygotowanie jedzenia, sprzątanie to czynności, których się trzeba od nowa nauczyć. Mama się bała, jak sobie będę radził z wózkiem.
Trafiłem do Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. To fundacja, którą założyli Szwedzi, a działa w różnych krajach. Na zajęciach i obozach osoby niepełnosprawne uczą się samodzielności, dowiadują się o swoich prawach i jak odnaleźć się na rynku pracy. Uczą się także bezpiecznego poruszania się na wózkach. Ja najpierw trafiłem tam jako uczestnik, też uczyłem się jazdy na wózku, a teraz jestem instruktorem i sam uczę innych. Byłem najmłodszym instruktorem, zostałem nim, nie mając jeszcze 18 lat. Uczę, jak na wózku inwalidzkim bezpiecznie wjeżdżać na krawężniki, jak wjechać i zjechać z każdych schodów. Jeśli jest poręcz, to można wszędzie wjechać. To, co na początku było rehabilitacją, stało się moją pracą, którą bardzo lubię. Fundacja jest moją pasją.
Z mamą zawsze miałem dobre relacje, zawsze mogłem z nią pogadać o różnych sprawach. Na pewno nieraz przysporzyłem jej zmartwień, bo było mnie wszędzie pełno. Ze mną nie żyje się łatwo, bo jestem uparciuchem. Mama przestrzega, mówi, ale ja często robię po swojemu. Jeśli popełniam błędy, słyszę: "A nie mówiłam?".
Mama pozwala mi uczyć się na błędach. Gdy jej powiedziałem, że chcę na wózku przejechać pół Polski, żeby zdobyć pieniądze na rehabilitację małego Krystiana, uznała, że to szalony pomysł. Bała się, czy dam radę, ale nie mówiła: „Nie rób tego". Włączyła się w organizowanie pierwszego Best Trip. Była na starcie, a potem pierwszą osobą, którą widziałem na mecie. A w międzyczasie dzwoniła i zaniepokojona pytała, jak się czuję, czy jadłem, czy mnie ręce nie bolą. Śledziła prognozy pogody, martwiła się, czy nie zmokłem, czy nie choruję. W czasie ostatniego Best Trip, akurat w połowie trasy, w 27. dniu wyprawy dojechaliśmy do Kołobrzegu. Mama zrobiła mi niespodziankę i przyjechała do mnie. Następnego dnia mieliśmy dzień wolny i spędziliśmy go razem. Było śniadanko z kanapkami, jakie tylko mama potrafi robić. Ja nie jestem zbyt biegły w gotowaniu. Kiedyś robiłem sobie kanapki i... się poparzyłem.
Mama świetnie gotuje, potrafi zrobić coś z niczego. Uwielbiam pierogi ruskie, które robi mama. Takie świeżo ugotowane, prosto z garnka. Nie jem dużo, bo muszę pilnować diety, ale tych maminych pierogów potrafię zjeść naprawdę mnóstwo.
Nie wiem, jaki jest jej ulubiony kolor, nie wiem, jakie są jej ulubione perfumy. Nigdy nie kupowałem jej perfum na prezent. Jako dziecko dawałem jej zwykle coś zrobionego przez siebie. Ale teraz wiem, że mama chętnie dostałaby w prezencie weekend w spa.
Ja na osiemnastkę dostałem w prezencie wspólny wyjazd na Cypr. To był świetny wyjazd. Jakie ma słabostki moja mama? Lubi oglądać seriale. Takie jak „M jak miłość” czy „Pierwsza miłość”. Ogląda nawet powtórki, choć wie, jak się zakończy każdy odcinek. Remontujemy teraz dom i jest czynny tylko jeden telewizor. Był mecz w ręczną Polska – Argentyna, ale mecz przegrał z serialem. Rozumiem, że mama potrzebuje takiego relaksu. O czym marzy moja mama? O tym, żebym zdał maturę. Nie powiodło mi się. Ale w tym roku spróbuję jeszcze raz. Mama nie nalega, żebym poszedł na studia. Wie, że jedyne, jakie mnie interesują, to psychologia z programowaniem neurolingwistycznym. Może kiedyś je zrobię. Studia nie są mi potrzebne do pracy w fundacji. Ale mama chciałaby, żebym miał maturę, bo bez nie da się pójść dalej.
Patrzę na moją mamę i wiem, że jest naprawdę silna i twarda. Życie jej nie oszczędzało. Już po moim wypadku mój brat odebrał sobie życie. Mama musiała to przeżyć, jak czasem widzę u niej smutek, to wiem, że myśli o bracie...
A ja wiem, że bez wsparcia mamy, bez jej siły, bez mobilizowania mnie, ale również bez zgody na to, żebym wybrał własną drogę, nie osiągnąłbym tego, co osiągnąłem.
AKADEMIA OPOWIEŚCI. KONKURS Z NAGRODAMI
"Najważniejszy człowiek w moim życiu” to temat Akademii Opowieści, do której zapraszamy naszych czytelników. Szukamy opowieści, które nas uwiodą. Planujemy pomoc redaktorów i reporterów Dużego Formatu w przygotowaniu tekstów do druku na naszych łamach. Może to właśnie wasz bohater będzie tak interesujący, że pozna go cała Polska. I znajdzie swoje miejsce w historii.
Dajcie mu szansę, zasługuje na to. By pomóc w pracy nad waszymi opowieściami, wyruszamy w Polskę, by uczyć pisania. Chcemy bohaterów pełnych życia, z krwi i kości. Takich, o jakich milczą podręczniki, a przecież dla was najważniejszych. Nasi dziennikarze Mariusz Szczygieł, Michał Nogaś i Włodzimierz Nowak zapraszają na warsztaty Akademii i poświęcą waszym opowieściom dużo więcej czasu niż akademicki kwadrans.
Zapoznaj się z regulaminem i wyślij do nas zgłoszenie konkursowe!
Wasze prace zbieramy do 31 marca 2017 roku. Czekamy!
Wszystkie komentarze