Poznali się 66 lat temu, miesiąc temu obchodzili 61. rocznicę ślubu. Pani Pola nie ukrywa, kto jest najważniejszą osobą w jej życiu. Pan Bogdan nie mówi tego otwarcie, ale też nie pozostawia wątpliwości

* O co chodzi w Akademii Opowieści?

* Wyślij zgłoszenie konkursowe

* Zapoznaj się z regulaminem

Rozmawiamy w ich przytulnym mieszkaniu przy ul. Sokolej w Skarżysku-Kamiennej. Niedaleko stąd się poznali – w zbudowanej przed wojną sali Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. – Jak skończyłam szkołę podstawową, rodzice kupili pianino, ale mnie pociągał sport – zaczyna wspominać pani Pola. – Chodziłam do sali Sokoła, przez dziurkę od klucza przyglądałam się, jak Bogdan prowadzi zajęcia. Wstydziłam się jednak wejść i uciekałam – mówi.

Pewnego razu postanowiła, że musi się zdecydować; namówiła dwie koleżanki. Weszły razem. – Jasno oświetlona sala, w rzędzie stoliki do szachów. Przy jednym on siedział i grał, w ogóle nie zwracając na nas uwagi. Stałyśmy długo, w końcu zapytał: „Dziewczynki, co tu chcecie. A ty, mała, jak się nazywasz?”. Odpowiedziałam, że Pola Krzemińska, że jestem szybka, chodzę po drzewach, skaczę przez rowy i chcę uprawiać sport – opowiada.

Był opiekunem, pomagał w nauce

Działo się to w 1950 roku, mieszkali wtedy przy ul. Kolejowej, około 300 m od siebie, ale się nie znali. A właściwie on jej nie znał. Starszy o osiem lat Bogdan Winiarski był już czołowym w Polsce specjalistą rzutu dyskiem, jeździł na obozy kadry narodowej, a równocześnie trenował skarżyskich lekkoatletów. Grał też w drużynie siatkówki, a zimą w hokeja. Ale słynął nie tylko z dalekich rzutów czy dobrej gry. 184 cm wzrostu, 84 kg wagi, wysportowana sylwetka, na archiwalnych zdjęciach przypomina klasycznych atletów.

– Taki przystojny brunet. Kurtka czarna, kapelusz brązowy. Bardzo mi się podobał. Od samego początku zauważyłam, darzył mnie dużą sympatią. Przykładałam się do treningów – podkreśla pani Pola.

MICHAŁ WALCZAK

Sama też nie była mu obojętna. – Przychodzi ładna, zgrabna, utalentowana dziewczyna. Każdy mężczyzna by się nią zainteresował – uważa pan Bogdan, bardziej powściągliwy w słowach.

Pani Pola pamięta, że pierwszy raz pocałował ją dwa lata później, w policzek. Było to na zawodach w Radomiu, gdy gratulował zwycięstwa w biegu na 60 m. – Upływały lata, bardzo się przykładałam do treningów. Bogdan nie tylko nas uczył, jak szybko biegać czy daleko skakać. Wpajał w nas także pozytywne cechy charakteru, jak pracowitość, obowiązkowość, punktualność, uczciwość i zasady szlachetnej rywalizacji. Był dla mnie trenerem i opiekunem, pomagał w nauce – wspomina.

Na treningi chodzili na Rejów, 5 km w jedną stronę. Ale – jak mówią – czas się nie dłużył, bo chcieli być ze sobą. Uchodzili za najładniejszą parę w Skarżysku, ludzie przychodzili na zawody, żeby ich oglądać. – Bogdan bardzo się podobał dziewczynom – mówi pani Pola i nie ukrywa dumy, że ją wybrał. Pan Bogdan jest mniej wylewny, ale przyznaje, że przyszłą żoną również interesowało się wielu mężczyzn. – Ona decydowała, którego wybierze – mówi.

Mąż żony na treningu nie wyróżniał

Miłość i wierność małżeńską ślubowali sobie 26 grudnia 1955 roku. Zostali sportowym małżeństwem. – Byłam żoną i zawodniczką. Nie wyróżniał mnie, co mi się czasem nie podobało. Był dość rygorystyczny, ale delikatnie, żeby inni nie słyszeli – opowiada Winiarska. – Nic się nie zmieniło, dalej była sumienną zawodniczką. Wystarczyło, że jeden gest pokazałem, i wiedziała, o co chodzi – uzupełnia mąż.

Już jako małżeństwo odnieśli swoje największe sportowe sukcesy. On w 1957 roku zdobył trzecie miejsce w mistrzostwach Polski, ona w 1963 roku została mistrzynią Polski w pięcioboju. – Moja wiedza nie była wtedy wielka. Z lepszym trenerem mogła uzyskać lepsze wyniki – uważa pan Bogdan. Żona nie bardzo zgadza się z tymi słowami. – Z pewnością moje osiągnięcia sportowe byłyby o wiele większe, gdyby nie przeszkodziła choroba – przekonuje.

Lekarze mówili, że z powodu tej choroby nie będzie mogła mieć dzieci. Stało się inaczej, w 16 lat po ślubie urodziła się córka Renata.

Pani Pola 32 lata pracowała jako ekonomistka w zakładach Mesko. Pan Bogdan do 1990 roku był trenerem. Córka wyszła za mąż za Włocha, mieszkają z synem pod Rzymem. – Ale nie jesteśmy sami w Skarżysku, często nas ktoś odwiedza. Prowadzimy dom otwarty, ludzie chętnie do nas przychodzą, nie mamy wrogów – mówią.

W pokoju, w którym rozmawiamy przy ciastkach i kawie, statuetki, medale i dyplomy nie tylko za osiągnięcia sportowe. Pola Winiarska w 2009 roku otrzymała statuetkę Powiatowe Dęby przyznaną za działalność społeczną. Była m.in. jedną z założycielek i przez 15 lat szefową Klubu Amazonek w Skarżysku. Bogdan Winiarski w 2014 roku został laureatem przyznawanej przez wojewodę nagrody Laur Świętokrzyski w kategorii fair play, a także honorowym obywatelem Skarżyska-Kamiennej.

Przez całe życie się nie kłócili

Sport był i pozostaje ich wspólnym zainteresowaniem. Oglądają razem transmisje z meczów i innych zawodów. Pan Bogdan do dziś gra w tenisa, jego pasją jest również wędkarstwo.

– Już ponad 66 lat się znamy, tak to szybko upłynęło. Prym wiedzie Bogdan, z różnicy wieku i doświadczenia to wynika. Żyjemy w spokoju, nie kłócimy się. Wzajemnie pomagamy w różnych sytuacjach życiowych. Ja jestem Waga, mąż Rak, te znaki korespondują ze sobą, świadczą o zgodności charakterów – podkreśla pani Pola.

– Nie było scysji, konfliktów, lecz tolerancja i wyrozumiałość. Przez całe życie ani razu żeśmy się nie kłócili. To jest ewenement, to procentuje długimi latami życia – uważa Winiarski.

MICHAŁ WALCZAK

Pani Pola nie może się nachwalić męża. – Sportowiec, charyzmatyczny szkoleniowiec i społecznik, osoba o dużej wiedzy i wielu zainteresowaniach. Skromny, umiejący iść przez życie w sposób nienaganny człowiek. To dobry mąż, ojciec, dziadek i przyjaciel, na którego zawsze można liczyć – wylicza. I dodaje jeszcze, że zasłużył na szacunek i uznanie także za spokój i rozwagę, które roztacza wokół siebie.

Pan Bogdan nie szafuje komplementami. Żona zdradza jednak, że jej ich nie szczędzi.

Akademia Opowieści. Konkurs z nagrodami

"Najważniejszy człowiek w moim życiu” to temat Akademii Opowieści, do której zapraszamy naszych czytelników. Szukamy opowieści, które nas uwiodą. Planujemy pomoc redaktorów i reporterów Dużego Formatu w przygotowaniu tekstów do druku na naszych łamach. Może to właśnie wasz bohater będzie tak interesujący, że pozna go cała Polska. I znajdzie swoje miejsce w historii. Dajcie mu szansę, zasługuje na to. By pomóc w pracy nad waszymi opowieściami, wyruszamy w Polskę, by uczyć pisania. Chcemy bohaterów pełnych życia, z krwi i kości. Takich, o jakich milczą podręczniki, a przecież dla was najważniejszych. Nasi dziennikarze Mariusz Szczygieł, Michał Nogaś i Włodzimierz Nowak zapraszają na warsztaty Akademii i poświęcą waszym opowieściom dużo więcej czasu niż akademicki kwadrans.
Wasze prace zbieramy do 31 marca 2017 roku. Czekamy!

Więcej informacji w serwisie: Akademia Opowieści

Komentarze