* O co chodzi w Akademii Opowieści?
* Wyślij zgłoszenie konkursowe
Ale przedtem są ponure korytarze i sale, ogłupiali i bezwolni pacjenci, bezwzględny personel i bezduszne zasady szpitala psychiatrycznego, gdzie panuje ślepy, autorytarny System. I gdzie w sam środek tego uporządkowanego piekła, rządzonego twardą ręką siostry Ratched, wkracza McMurphy - gość z paskudną przeszłością, która uwiera i za którą można go prawdziwie nienawidzić. Ten sam McMurphy, który nonszalancko albo ostrożnie, po dobroci lub w gniewie staje naprzeciw Systemowi, łamie upokarzające zasady i pokazuje innym, że wolność jest na wyciągnięcie ręki, jeśli tylko pokonamy siedzący w nas strach.
McMurphy wciąż pytający "dlaczego?". McMurphy z innymi pacjentami na szalonej wyprawie łodzią i na hucznym przyjęciu urządzonym na oddziale. McMurphy w scenie dla mnie najważniejszej. Wtedy kiedy wraz z innymi pacjentami stoi w szpitalnej łaźni i usiłuje wyrwać ciężką, przymocowaną do podłogi armaturę. To się nie może udać i się nie udaje. Jeszcze nie teraz. Teraz zgromadzeni wokół niego pacjenci z niedowierzaniem obserwują jego zapasy z kamiennym ciężarem. Po kilku minutach McMurphy wie, że nie da rady, rezygnuje i odchodzi. Ale już w drzwiach wyjściowych rzuca przez ramię z gniewem: "Przynajmniej spróbowałem!", co wszyscy słyszą, a niektórzy zapamiętują.
McMurphy źle kończy, System go ubezwłasnowolnia i czyni zeń roślinę. Ale tuż po jego odejściu jeden z pacjentów, olbrzymi Indianin, "Wódz", wyrywa z posadzki betonowy blok. I McMurphy wygrywa.
Poznaję go, kiedy mam 17 lat. Wieki temu i wczoraj, bo "Lot nad kukułczym gniazdem" oglądałam trzydzieści kilka lat temu i słowa, aby "przynajmniej próbować" są mi zawsze bardzo bliskie. McMurphy'ego odnajduję w wielu ważnych dla mnie osobach, które wtedy, w środku szarego PRL-u, rozsadzały system, a które odnajduję i teraz, kiedy w tak kolorowej rzeczywistości widzę coraz więcej brunatnego koloru. McMurphy pokazał mi, że każdy głos za wolnością, choćby wydawał się najcichszy i mało znaczący, liczy się, że każdy z nas ma wpływ na to, co się dzieje, że wszędzie można "przynajmniej próbować". Że kiedy rzeczywistość pełna jest sióstr i braci Ratched - bezmyślnych wykonawców czyichś poleceń - potrzebujemy niezgody i odwagi McMurphy'ego.
Nikt nie powiedział, że ważna osoba w życiu musi być bez skazy. McMurphy nie jest i wiem, że jego skazy są niewybaczalne. Wybór właśnie jego jest dla mnie i naturalny, i wstydliwy. Bo też inaczej dzisiaj oglądam ten film niż kiedyś, widzę, jak przebija z niego nieznośna mizoginia, z którą nie sposób się pogodzić. Ale udawać, że jego bohater nie miał na mnie wpływu, byłoby zaprzeczeniem części siebie.
PS Opisać najważniejszą osobę w życiu to wykonać zadanie niewykonalne. Ale próbować trzeba. W moim przypadku najpierw zarzuciłam pomysł pisania o Bliskich, czyli wielopostaciowej najważniejszej osobie, której opis w 3000 znaków zmieścić się nie może. A potem, trzymając się pierwszych skojarzeń, znalazłam kogoś, kto był ważny inaczej niż oni. Na przykład McMurphy.
Autorom opowieści, które będą podobały się nam najbardziej - zaoferujemy pomoc dziennikarzy "Dużego Formatu" w przygotowaniu tekstów do druku. Najlepsze opublikujemy.
W nowym roku nasi mistrzowie Mariusz Szczygieł, Michał Nogaś i Włodzimierz Nowak zapraszają na warsztaty Akademii do 12 miast w Polsce. Będziemy uczyć, jak dobrze opisać Waszego bohatera.
Do Akademii będziemy powracać w "Dużym Formacie", a szczegóły znaleźć można w naszym serwisie Akademia Opowieści.
Termin nadsyłania prac: od 12 stycznia do 31 marca
Wszystkie komentarze