* O co chodzi w Akademii Opowieści?
* Wyślij zgłoszenie konkursowe
Najważniejszy człowiek w życiu. Przez moment wahałem się. Mieczysław Rzeszewski, mój nauczyciel, mentor artysta i wieloletni prezes gorzowskiego oddziału ZPAP, któremu tak wiele zawdzięczam. I Władysław Hasior, wielki artysta, którego dane mi było poznać, i który miał tak duży wpływ na moje poczynania artystyczne, a później zawodowe z racji prowadzenia przez ponad ćwierć wieku Galerii BWA.
Dlaczego Hasior? W szkole średniej, w której uczyłem przez 15 lat, wołano za mną... Hasior! Tak często i tak wiele opowiadałem uczniom o artyście z Zakopanego.
Nie znałem jeszcze Mistrza ani jego twórczości, ale od zawsze interesowałem się sztuką, głównie rzeźbą. Moje pierwsze próby z rzeźbą to swoiste składanki - asamblaże. Wcześniej tworzyli takowe bezimienni artyści z afrykańskiego czy azteckiego buszu, potem dadaiści, kubiści z genialnym Picassem, jeszcze później futuryści, popartyści - Picabia, Rauschenberg, César, Duchamp. Czytałem o nich w nielicznych wtedy opracowaniach.
Jakże daleko im jednak do Hasiora, o którym dowiedziałem się w latach 60. po raz pierwszy z popularnego "Przekroju". Notatka była lakoniczna. Dołączono jednak do niej kilka fot ilustrujących poczynania młodego zakopiańskiego artysty. To jest to! - pomyślałem.
Potem pogłębiłem o nim wiedzę z książki Andrzeja Banacha "Hasior". Kupiłem ją na... przecenie. Wspaniała, świeża analiza niekonwencjonalnych Hasiorowych tworów, nietypowych metod nauczania (już wtedy był Hasior wykładowcą w szkole Kenara, którą sam wcześniej ukończył). I to w czasie, gdy powszechnie szerzył się socrealizm. Choć po słynnym Arsenale w 1955 r. coś już drgnęło. Nie na tyle jednak, by dokonała się radykalna zmiana w sztuce.
Hasior jako jeden z pierwszych zdecydowanie wyłamał się z obowiązujących konwencji, zwłaszcza w materii rzeźby. Te bulwersujące kompozycje, bazujące na przedmiotach codziennego użytku, znalezione lub kupione na targach staroci, ludowych kiermaszach przynosiły mu coraz większą popularność, ale i przysparzały wrogów. Zaczynają się propozycje wystaw. Pierwsza miała miejsce w foyer Teatru Żydowskiego w Warszawie (1961), potem BWA w Zakopanem, warszawska Zachęta, Muzeum Śląskie. Pierwsza poważna propozycja zagraniczna (Praga, Paryż, Bochum) i pierwsze nietypowe realizacje pomnikowe, rzeźby wydarte z ziemi, i podpalane, Św. Sebastian, słynne organy w Czorsztynie, słynne organy, projekt Pomnika Rozstrzelanym dla Nowego Sącza, i później Słoneczny rydwan dla szwedzkiego Södertälje
Nie sposób i nie miejsce, aby prezentować tu cały ogromny dorobek pracy twórczej Hasiora. Zresztą traktują o tym liczne opracowania czy filmy. Wszystkie wiadomości i obrazy o Hasiorze chłonąłem z fascynacją! I coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że moje skromne poczynania mają sens. Ale z drugiej strony, im bardziej zgłębiałem twórczość Hasiora, tym bardziej popadałem w kompleksy.
Osobiście poznałem Hasiora w czerwcu 1980 r w Koszalinie, gdzie realizował kolejne wielkie założenie pomnikowe. Od stycznia tego roku byłem już szefem nowopowstałego (dzięki Mieczysławowi Rzeszewskiemu i Edwardowi Korbanowi) Biura Wystaw Artystycznych. Natychmiast zaproponowałem Hasiorowi wystawę w Gorzowie. Stan wojenny, choroba artysty spowodowały, że pierwsza prezentacja w gorzowskiej galerii miała miejsce dopiero w końcu 1982 r. Następny duży pokaz odbył się w 1991 r., oczywiście z udziałem autora.
Już po pierwszej wystawie zakupiłem dla gorzowskich zbiorów pierwsze prace, a w kolejnych latach sukcesywnie powiększałem kolekcję. Kiedy liczyła już 15 eksponatów, postanowiłem zbiór udostępnić widzom. Powstała stała galeria prac Władysława Hasiora na górnej antresoli BWA. Był maj 1985 r.
Niemal w tym samym czasie otwarto zakopiańską Galerię Hasiora w dawnej leżakowni przy ul. Jagiellońskiej. Walczył o nią przez wiele lat. On, chluba sztuki polskiej, uznany w 1975 r. razem z T. Brzozowskim za najwybitniejszego powojennego twórcę. A w Gorzowie od lat 70. dzięki zabiegom wspomnianego już Rzeszewskiego, wszyscy nowo przybyli do miasta artyści otrzymywali pracownię z mieszkaniem. Tak. Oto paradoks.
Kiedy po 26 latach kończyłem pracę w BWA kolekcja liczyła już 33 pozycje. Większość, bo sztandary nie mieściły się w antresoli, jest do dziś eksponowana. Wciąż, niezmiennie raduje mnie ten zbiór, największy po kolekcji w Zakopanem. Zjeździłem z nim prawie całą Polskę i wiele znaczących miast w Europie.
Z Hasiorem spotykałem się ze względu na odległość niezbyt często, zwykle w Zakopanem lub na kolejnych wernisażach.
To były ciepłe spotkania. Mówiliśmy sobie na ty. Ale nie nadużywałem tego przywileju, wciąż jakby onieśmielony Jego wielkością. Brak kontaktów zastępowała korespondencja. Dziś czynię sobie wyrzuty, że kiedy Hasior już chorował, nie mogłem mu jakoś pomóc, czy choćby być bliżej. Zmarł 14 sierpnia 1999 r. w wieku 71 lat. O wiele za wcześnie. Nie pojechałem na pogrzeb. Świadomie. Nie widziałem się w tym tłumie. Ale w dzień śmierci napisałem dla Niego wiersz.
Dziś na pewno załkają/ czorsztyńskie organy/ bezwłose anioły/cekinowymi zapłaczą łzami/ szklany ogrodnik/zerwie czarne róże/ żar jeszcze boleśniej/oparzy Wawrzyńca/ z rozbitych luster wypełzną dramaty/ kolorowe sztandary/ w chmury wyobraźni uniesie fantazja/ a rydwan słoneczny/ wzniesie Cię nad Giewont/wszak zawsze chciałeś/ przebić rzeźbą niebo.
(Gąsior, tom "Z szuflady wyjęte", Gorzów 2001)
Grób na Pęksowym Brzyzku odwiedziłem dokładnie rok później. Była ze mną też grupa plastyczna młodzieży z Gorzowa.
Tych wierszy o Hasiorze, czy tez inspirowanych Jego pracami powstało znacznie więcej. Po odejściu Mistrza miałem już z większą odwagą tworzyć i.. wystawiać moje asamblaże. Zdecydowanie różniły się od tych Hasiorowych. Bardziej syntetyczne, monochromatyczne, siermiężne. Ale w przesłaniu, w odwadze pokazywania pewnych tematów bliskie przecież myśleniu Mistrza.
Hasior to piękna, wielka postać. Mądry, pracowity, znakomity pedagog, podróżnik. W młodości świetny sportowiec: narciarz i biegacz. Niewielu wie, że w latach 60. biegał przełaje w Gorzowie.
Żałuję tylko jednego, że z różnych powodów nie udało mi się zrealizować w Gorzowie jego rzeźby "Drzewa gorejącego", które miało stanąć na skarpie koło BWA. Wdzięczny jestem losowi, że dane mi było przyjaźnić się z tak wielkim Artystą. I sprawić, że sporą cząstkę siebie zostawił w gorzowskiej kolekcji.
*Jerzy Gąsiorek, "Gąsior" - artysta plastyk, pedagog, poeta, założyciel i wieloletni dyrektor gorzowskiego Biura Wystaw Artystycznych. Pomysłodawca ogólnopolskich Biennale Sztuki Sakralnej Sacrum. Od 2006 roku na emeryturze. Właściciel zabytkowej wieży w Santoku, w której można zobaczyć jego asamblaże.
Autorom opowieści, które będą podobały się nam najbardziej - zaoferujemy pomoc dziennikarzy "Dużego Formatu" w przygotowaniu tekstów do druku. Najlepsze opublikujemy.
W nowym roku nasi mistrzowie Mariusz Szczygieł, Michał Nogaś i Włodzimierz Nowak zapraszają na warsztaty Akademii do 12 miast w Polsce. Będziemy uczyć, jak dobrze opisać Waszego bohatera.
Do Akademii będziemy powracać w "Dużym Formacie", a szczegóły znaleźć można w naszym serwisie Akademia Opowieści.
Termin nadsyłania prac: od 12 stycznia do 31 marca 2017 r.
Wszystkie komentarze