Życzę Panu prezydentowi, by za pięć lat mógł się Pan poszczycić poparciem wyższym niż pańscy poprzednicy i znacznie wyższym niż poparcie dla partii, z ramienia której Pan kandydował. Podejmuje Pan wyzwanie? - pisze w liście do Prezydenta RP Arkadiusz Szypicyn.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

W przededniu zaprzysiężenia, prezydent Andrzej Duda napisał list do czytelników "Wyborczej" (dzień wcześniej napisał inny list do czytelników "Gazety Polskiej" ).

 

Czytelnicy "Wyborczej" odpowiadają na list prezydenta Andrzeja Dudy.

Szanowny Panie Prezydencie,

nie głosowałem na Pana, ale w związku z pańskim wyborem na najwyższy urząd w państwie składam Panu najserdeczniejsze gratulacje i szczerze życzę sukcesów w Pana misji dalszej modernizacji Polski. Wierzę głęboko, że Pana sukces będzie sukcesem Polski. Zdaję sobie jednak sprawę z faktu, że inaczej rozumiemy sukces Polski.

Ja jestem dumny z osiągnięć Polski po 1989 roku. Pan uważa, że trzeba kraj podnieść z ruin.

Ja uważam, że największym wrogiem Polski są sami Polacy - ci, którzy szkalują Polskę, nazywając ją rosyjsko-niemieckim kondominium. Pan swą postawą wspiera ludzi tak myślących, co odbieram jako identyfikowanie się z tym stwierdzeniem.

Ja uważam, że wspólnotę buduje się w oparciu o wzajemny szacunek i poszanowanie wartości wyznawanych przez innych ludzi. Pan jest emanacją środowiska, które twierdzi, że jest tylko jeden słuszny system wartości na tym świecie i to Pan i prezes Pana partii ten system właśnie reprezentują.

Wielokrotnie powtarzał Pan, że jest potrzeba odbudowy wspólnoty w Polsce. Zgadzam się, choć to zadanie z natury trudne, gdyż wspólnotę buduje się w oparciu o wspólne wartości, a przynajmniej ich podstawowe minimum. Jak można jednak budować wspólnotę, twierdząc, że "nie ma systemu wartości" poza moim własnym?

Przypomnę, że głosowało na Pana 8,6 mln wyborców. Tylko 520 tys. więcej niż na kontrkandydata i tylko 28% całkowitej liczby osób uprawnionych do głosowania. Czy te nieco ponad ćwierć Polski to dla Pana cała Polska, w oparciu o którą ma Pan zamiar budować polską wspólnotę? Czy też jest Pan rzeczywiście gotów otworzyć się na pozostałe 72% Polaków, którzy albo w ogóle nie głosowali, albo wybrali Pana rywala w wyborach? Chciałbym, by sukces swej prezydentury mierzył Pan nie siłą poparcia własnego elektoratu, ale stopniem przekonania do siebie innych środowisk:

 

- tych, którzy zagłosowali na Pana, a nie są wyborcami PiS, np. wspierających Pawła Kukiza, którego liczne głosy przejął Pan w II turze

 

- tych, którzy głosowali na byłego już prezydenta Pana Bronisława Komorowskiego

 

- tych, którzy nie głosowali w ogóle.

Zaczyna Pan swą misję ze znacznie niższym poparciem niż Pana poprzednicy na tym urzędzie. Pańska wygrana jest według mnie znacznie większym wyzwaniem niż sukcesem. Życzę jednak Panu prezydentowi, by za pięć lat mógł się Pan poszczycić poparciem wyższym niż pańscy poprzednicy i znacznie wyższym niż poparcie dla partii, z ramienia której Pan kandydował.

 

Podejmuje Pan wyzwanie?

 

Drodzy Czytelnicy "Wyborczej"!

 

List prezydenta elekta Andrzeja Dudy adresowany jest - za naszym pośrednictwem - do Was. Jeśli chcecie się do niego odnieść, przysyłajcie swoje odpowiedzi drogą elektroniczną na adres listy@wyborcza.pl. Najciekawsze listy - ale tylko te podpisane z imienia i nazwiska, wraz z podanym miejscem zamieszkania - opublikujemy.

 

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Drogi Autorze Pisze Pan: „Przypomnę, że głosowało na Pana 8,6 mln wyborców. Tylko 520 tys. więcej niż na kontrkandydata i tylko 28% całkowitej liczby osób uprawnionych do głosowania. Czy te nieco ponad ćwierć Polski to dla Pana cała Polska, w oparciu o którą ma Pan zamiar budować polską wspólnotę? Czy też jest Pan rzeczywiście gotów otworzyć się na pozostałe 72% Polaków, którzy albo w ogóle nie głosowali, albo wybrali Pana rywala w wyborach?” Może przypomnę Panu parę faktów. W 1990r. na Lecha Wałęsę w II turze wyborów prezydenckich głosowało 38,72% (10 622 696 głosów) wszystkich uprawnionych. Trudno chyba stwierdzić, aby pierwszego prezydenta RP wybrała większość Polaków. Jednak nie stało to na przeszkodzie by Prezydent mógł realizować swoją politykę. W roku 1995 na prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego zagłosowało 34,58% (9 704 439 głosów) wszystkich uprawnionych. 5 lat później, Aleksander Kwaśniewski wygrywając w I turze wyborów zgromadził już nieco mniej głosów - 32,57% (9 485 224 głosów). Mimo, że nie miał i on większości Polaków za sobą, podejmował on ważne decyzje dla kraju (wejście do NATO i UE uchwalenie nowej konstytucji). W 2005 roku prezydenta Lecha Kaczyńskiego poprało 27,29% (8 257 468 głosów) uprawnionych do głosowania. W przyśpieszonych wyborach w 2010r prezydent Bronisław Komorowski uzyskał 28,97% (8 933 887) głosów uprawnionych do głosowania. Jak do tej pory, żaden prezydent III RP nie osiągnął przychylności większości polskich wyborców. Przyjmując pański punkt rozważań oraz autorów listów do P. Prezydenta Andrzeja Dudy, należało by również zakwestionować prawo każdego przyszłego prezydenta III RP do realizacji obietnic wyborczych. Polski system prawny przyjmuje, że Prezydentem RP zostaje ten kandydat, który w I lub II turze głosów uzyska większość głosów osób które pofatygowały się do urny. Tak właśnie zostało to spisane i przyjęte przez Naród. Właśnie teraz głoszenie odstępstwa od tej zasady jest przejawem odrzucenia Polskiego prawa i 25 letniej tradycji politycznej. W polskim systemie nie ma przymusowego głosowania, oznacza to że każdy z nas ma prawo do podjęcia decyzji czy chce angażować się w życie publiczne kraju czy też nie (to mocno zresztą podkreślała PO podczas ostatniego referendum warszawskiego). Czytam opublikowane listy czytelników i jestem pod „wrażeniem”. Składane w listach życzenia przyjmują kuriozalny charakter – dla mnie wręcz niespotykany. Do czego się one sprowadzają? Ano do tego, by Pan Prezydent porzucił swoje obietnice wyborcze. Autorzy, życzą, aby Pan Prezydent odwrócił się od swoich wyborców i skierował się wyłącznie ku jakieś większości (tych którzy głosowali na innych kandydatów i tych którzy nie raczyli pofatygować się do urny). Czyż to co Państwo głoszą nie jest pogwałceniem systemu demokratycznych wyborów Rzeczypospolitej? Jeszcze nie znamy konkretnych rozwiązań, ale już wiemy że są one nie do przyjęcia? To wszystko stanowi dla mnie dość ciekawą koncepcję prowadzenia sporu. Pozdrawiam.
    @Darek Jaskiewicz 500 zł na dziecko do 18 roku życia, to CZYSTY populizm w kraju, w którym na wypłatę emerytur Rząd co miesiąc pożycza! Prośba! Nie pisz Pan w komentarzach elaboratów, a posługuj się zwięzłym językiem faktów i ocen(najlepiej jednozdaniowych)!!!
    już oceniałe(a)ś
    7
    2
    @vibhisana2 Prosi Pani/Pan język faktów? Proszę bardzo. W jednym zdaniu? Będzie trudno! W swoim komentarzu odniosłem się do jednego stwierdzenia Autora listu. Jakoby te 28% zdobytych głosów Polaków to za mało by twierdzić, żeby budować wspólnotę lub występować w imieniu wszystkich. Jak widać z podanych liczb, żaden prezydent III RP nie mógł tak twierdzić, a jednak podejmował większym lub mniejszym zakresie działania. Nie jestem w stanie jednoznacznie określić czy przedstawione pomysły są jednoznacznie do odrzucenia. Proponuje wstrzymać się nad tak kategorycznymi osądami do momentu ich ogłoszenia. Sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie. Jedna nie ulega wątpliwości sytuacja materialna wielu rodzin wymaga pomocy. Populizm? Może jest to populizm. Popatrzmy na dane GUS. W czerwcu GUS podał wyniki, z których wynika, że w Polsce poniżej minimum egzystencji żyje ok. 11% osób w małżeństwach z 3 dzieci oraz ok. 27 % osób w małżeństwach z 4 lub większą liczbą dzieci na utrzymaniu. Dodatkowo trudności na rynku pracy powoduje, że w gospodarstwach domowych, w których jest jedna osoba bezrobotna, stopa ubóstwa skrajnego wynosi prawie 15%. W gospodarstwach domowych, w których bezrobotne były przynajmniej dwie osoby stopa ubóstwa skrajnego wynosi ok. 33%. Ubóstwo jest najgorszym złem społecznym, a cywilizowane kraje podejmują wszelkie starania, aby je zminimalizować. Jednak nasz rząd jakoś nie kwapi się do działań w tym zakresie. Łatwiej jest Pani Premier wydać lekką ręką 50 mln zł z budżetu na podniesienie szlabanów na autostrach. Zorganizować sesję wyjazdową RM, ciągnąć za sobą wyposażenie, ochronę BOR i samolot. A efekt jest taki, że nie mogą wykonywać swoich ustawowych działań, bo nikt nie zapewnił warunków poufności obrad RM. Przepycha kolanem ustawę o ustaleniu płci. Rząd przez 3 lata planował wydać na in vitro z budżetu państwa 250 mln zł. Z finansowania darmowych przejazdów i programu In vitro można by wypłacić 600 000 zasiłków 500 złotowych. Przy danych UNICEF, która podaje że w Polsce w ubóstwie żyje 1 mln 300 tys. dzieci, to kropla morzu potrzeb. Myślę, że doskonale Pani/Pan zdaje sobie sprawę, że nie o wydawanie kolejnych pieniędzy tu tylko chodzi, ale o zmianę całego systemu – zmianę strukturalną funkcjonowania Polski.
    już oceniałe(a)ś
    1
    2