Jestem kobietą. Według wielu przedsiębiorców piszących na forum pod listem "Mój mąż, przedsiębiorca, już nigdy, ale to nigdy, nie zatrudni młodej kobiety" , którzy poznaliby mnie osobiście, nie byłabym kobietą dobrze wykształconą, z obszerną wiedzą, ambicjami i gotową do ciężkiej pracy. Byłabym kobietą "w okresie rozrodczym".
Owszem, zrozumiałe jest, że małe przedsiębiorstwa ponoszą stosunkowo duże wydatki w przypadku zajścia pracownicy w ciąży. Taka jest jednak natura ludzka, taka jest polityka. Męczy mnie rozważanie, jak nie warto zatrudniać kobiet, bo to wiąże się z wydatkami, a państwo nie pomaga. "Biedni przedsiębiorcy", może czas więc, zakładając firmę, gromadzić odpowiednie rezerwy właśnie na takie koszty, tak aby później nie były odczuwalne? A może oczekujecie, że państwo powinno dopłacać wam jeszcze za podwyżki związane z opłatami za śmieci albo zwrócić wam pieniądze w przypadku kradzieży czy pożaru?
Zakładając firmę, warto może rozważyć, że każdy koszt jest dla firmy odczuwalny mniej, jeśli będzie przewidziany. Państwo, któremu daleko do ideału, prawdopodobnie wsparcia większego nie zaoferuje.
Ja natomiast w tym czasie poczekam, aż płakać będziecie na temat emerytur. Kto ma na nie pracować? Dzieci bezrobotnej kobiety "w okresie rozrodczym"? Nie, bo prawdopodobnie kobieta ta albo z nich w końcu zrezygnuje, albo ograniczy do jednego, a nie np. wymarzonej trójki.
Społeczna odpowiedzialność i rozsądne planowanie. Tego brakuje takim przedsiębiorcom jak Pani mąż, którzy wolą ponarzekać, jak ciężko się żyje w takim państwie, jak nasze. Znam kilku właścicieli małych firm, którzy dumnie mówią "w ciągu czterech lat urodziło nam się 10 dzieci".
Na zakończenie, dla wszystkich, którzy zakładają mały sklep i szukają pracownika do pracy za ladą lub księgowej, a nie chcą zatrudniać kobiet. Powodzenia życzę.
Czekamy na Wasze listy. Napisz: listydogazety@gazeta.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze