Karuzela VAT-owska, piękni trzydziestoletni i nowy zawód wicedyrektora Muzeum Sztuki Nowoczesnej - magazyn reporterów "Duży Format" w poniedziałek 3 czerwca z "Gazetą Wyborczą"

Wicedyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zrezygnował ze stanowiska, by opiekować się rodzicami – w najnowszym wydaniu magazynu reporterów „Duży Format” z Marcelem Andino Velezem rozmawia Monika Redzisz.

W numerze również:

Jak ukraść 700 milionów
Jacek Hugo-Bader na tropie karuzeli VAT-owskiej

Nazywają to karuzelą. Paliwową, VAT-owską, fakturową, ale i do łańcucha można ją przyrównać – i dostać nawet tyle, co za zabójstwo – 25 lat więzienia. Obiegowo więc prawnicy nazywają to oszustwo „zbrodnią fakturową”, a w mojej historii ma ona ciężar 700 milionów złotych, a to o ponad 100 milionów więcej niż warszawskie Centrum Onkologii im. Marii Curie-Skłodowskiej co roku dostaje z budżetu państwa na leczenie Polek i Polaków, to grubo więcej niż roczny budżet warszawskiego Grochowa, mojej dzielnicy, to więcej nawet niż Polski Instytut Sztuki Filmowej wydaje na całe nasze kino przez trzy lata.

„Pomyłka in vitro” pięć lat później
Rozmowa Alicji Lehman z Moniką i Łukaszem Malinowskimi, rodzicami Hani

Monika: My wciąż nie wiemy też, co stało się z moimi komórkami jajowymi. Szpital tego nie wyjaśnił. Bartosz Arłukowicz, ówczesny minister zdrowia, zebrał zespół, który miał odpowiedzieć na wszystkie pytania. Zespół stwierdził, że to był błąd ludzki. I tyle. Nie dostaliśmy żadnych informacji o tym, jak wyglądała ta komisja i do jakich jeszcze doszli wniosków. Nie rozmawiali z nami ani nikt się z nami nie kontaktował. Szpital w ogóle nie zbadał sprawy, żeby wyjaśnić, jak mogło dojść do takiego błędu.
Łukasz: Mamy wrażenie, że to była próba zamiecenia całej historii pod dywan. Sprawa karna w prokuraturze została umorzona. Tak samo w izbie lekarskiej.

Piękni trzydziestoletni
Grzegorz Szymanik pyta urodzonych w 1989 roku, co im się w życiu udało, a na co ciągle czekają

Z czego najbardziej jestem dumna? Że zeszłam z utartej drogi. Zdekonstruowałam schemat do niedawna narzucany dziewczynkom: matura, studia, mąż, dzieci. Dwa razy podchodziłam do ukończenia polonistyki, byłam na historii sztuki, zakochałam się, zmieniałam kolejne prace, rozwiodłam się. Ludzie zbyt poważnie podchodzą do swoich pierwszych wyborów i nie dają sobie przestrzeni na błędy. Pracują w miejscu, którego nie lubią, albo są z partnerami, których nie kochają, ale skoro raz już wybrali, to boją się cokolwiek zmienić.

Magazyn reporterów "Duży Format" w poniedziałek 3 czerwca razem z "Gazetą Wyborczą" i tygodnikiem "Ale Historia".

Komentarze