Zespół przewlekłego zmęczenia często zaczyna się od infekcji wirusowej. Choroba przechodzi, ale pojawia się narastająca nietolerancja wysiłku fizycznego i organizm opanowuje coraz większe znużenie. Chorzy nie mają na nic siły, nie śpią, odpoczynek nie przynosi regeneracji.
Wśród kadry medycznej i w społeczeństwie brakuje wiedzy o tej chorobie, a nawet świadomości jej występowania. Przestałem już dyskutować z tą częścią środowiska medycznego, która kwestionuje, że coś takiego jak zespół przewlekłego zmęczenia istnieje. Psychiatrzy zwykle ograniczają problem stwierdzeniem, że pacjent cierpi na depresję lub dystymię. Ale to nie jest depresja. - mówi dr hab. Paweł Zalewski, fizjolog i fizjoterapeuta.
Zespół przewlekłego zmęczenia dotyczy około 3 proc. społeczeństwa, częściej kobiet w grupie 25-45 lat.
Pod koniec lat 80. zespół przewlekłego zmęczenia był określany w Stanach Zjednoczonych jako yuppie flu. Chroniczne zmęczenie było typowe dla pnących się po szczeblach kariery młodych maklerów, prawników i menedżerów, którzy całkowicie podporządkowali swoje życie aktywności zawodowej, zaniedbując zdrowie, sen czy właściwe odżywianie. To się kumulowało, często dochodziła do tego infekcja wirusowa i ich organizmy w końcu nie wytrzymywały. Załamanie przychodziło nagle. Czuli się wypaleni, skrajnie zmęczeni, niezdolni do wysiłku.Towarzyszyły temu objawy podobne do infekcji, stąd nazwa yuppie flu. To m.in.: gorączka, ból gardła, powiększone węzły chłonne, ból mięśni, głowy, stawów
W artykule "Zmęczenie, które nie mija" znajdziesz odpowiedzi m.in. na takie pytania jak:
O zespole przewlekłego zmęczenia czytaj w piątek 20 kwietnia w "Gazecie Wyborczej"
Wszystkie komentarze