Aktorka, scenarzystka i producentka. Napisana przez nią sztuka zrewolucjonizowała brytyjską scenę. Spektakularny sukces spowodował, że teraz spodziewa się po niej bardzo wiele. Powinna poprawić wszystko, czego się dotknie: od telewizji po klasykę kina.
Phoebe Waller-Bridge urodziła się 14 lipca 1985 r. w zamożnej londyńskiej rodzinie z arystokratycznymi korzeniami. Edukację odebrała w katolickich szkołach, choć nie była religijna. – Wiedziałam, że aby robić to, co chcę, muszę udawać, że postępuję zgodnie z zasadami – opowiadała. To wpoiła jej liberalna matka.
Wszystkie komentarze
Fleaback jest znakomity
a Bond i Indiana to przebrzmiałe produkcyjniaki, których i tak się nie da oglądać...
no chyba, że ktoś nie potrafi rozstać się z bajkami z dzieciństwa....
Ona przecież przy nowym Indianie nic nie robiła, a do Bonda dopisała nieco żartów i poprawiła postaci kobiece, np. bohaterkę Any de Armas, która była najjaśniejszym punktem tego filmu. Widzę, że fiksacja na "woke culture" jest już silniejsza niż chęć trzymania się faktów ?( ?, ? )?
Czyli współtworzyła, ale właściwie to nie współtworzyła. No, może troszkę. Paliła, ale się nie zaciągała. Ale za to puszczała ładne kółka z dymu.
W Jonesie grała, nie pisała. W Bondzie poprawiała scenariusz (ma credit 'screenplay by', a nie 'story by') na prośbę samego Craiga, który był współproducentem (a już np. reżyser Fukunaga nie).
Fiksacja na szukanie woke culture wszędzie jest żenująca. Współczuję
O Jonesie nie pisałem, bo nie widziałem, skąd to odniesienie? Nieładnie, choć ostatnio modnie, przypisywać komuś coś, czego ten ktoś nie napisał ani nie powiedział.
sobie poczytaj, kto podrzucił głupie pomysły reżyserowi i się tym chwalił, ale fakt, reżyser i scenarzysta okazali się jeszcze bardziej głupsi, że te jej głupie pomysły wykorzystali
Fleabag to arcydzieło pod każdym niemal względem, ale prawda jest taka, że ona wcale nie jest dobrą aktorką. We Fleabag zagrała po prostu siebie samą.