Pytanie o ich życiorysy i powiązania nasuwało mi się już w kwietniu, gdy przyjechałem na wschód. Po wydarzeniach na Krymie trudno było uwierzyć w spontaniczność działań byłych wojskowych, ekskomandosów i niedawnych prorosyjskich dziennikarzy. Z drugiej strony było jasne, że nawet jeśli inspiratorów ich działań należy szukać na Kremlu, to Putin musiał się oprzeć, przynajmniej częściowo, na miejscowych kadrach. Na ludziach, którzy wiedzą, o co tu chodzi, i mają zapał.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze