Pekin od stuleci trwa, rozwija się i zachwyca

Wyglądam przez okno. Szare kable wiszą nad szarą ulicą, przy której stoją szare domy. Szary to kolor Pekinu, tylko gdzieniegdzie przełamany czerwienią drzwi, świątyni czy bramy. Jednak w tej szarości jest coś uspokajającego, a nie przygnębiającego. Na jej tle wszystko wydaje się wyraźniejsze, ciekawsze i ostrzejsze. Monumentalne place, monumentalne pałace, monumentalne autostrady, monumentalne hotele, wieżowce, bloki mieszkalne i monumentalny stadion. Na tle tej monumentalności żyją jednak zwykli ludzie. Trzy kolorowe przyrządy do ćwiczeń ustawione w kącie ulicy, narożne bary złożone z paleniska i czajnika, dzielnice fryzjerów z wirującymi psychodelicznymi wzorami przed wejściem, wspólne puszczanie latawców w kształcie smoków, żab, sów, feniksów, lwów i żółwi. To wszystko nadaje miastu człowieczy wymiar.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze