Serce zostało w Peru, kraju Inków, o odwiedzenu którego marzyłem jeszcze w czasach, gdy z wypiekami na twarzy oglądałem "Klub Sześciu Kontynentów"

To była sześciotygodniowa wyprawa z ogromnym plecakiem, ciężkimi buciorami, bez klimatyzowanych autokarów i lśniących czystością hoteli.

Niezapomniany dzień...

w Peru miał miejsce, kiedy zobaczyłem ruiny Choquequirao - kamiennego miasta w trudno dostępnych wysokich partiach Andów. Jego tajemnice wciąż czekają na odkrywców. Dotarcie tam i powrót zajęło nam kilka dni morderczego marszu. Choquequirao, pokryte jeszcze w większości selwą (las równikowy), emanuje niewiarygodną energią, którą - mam wrażenie - czuję do dziś. Takich nieskażonych masową turystyką miejsc jest już naprawdę niewiele.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze