Znów widzimy nastolatków, jak gdyby przeflancowanych z książek dla młodzieży. Może najbardziej z kart opowieści o Panu Samochodziku - wszak jest zamek i są tajemnice. Szybko się jednak orientujemy, że to zupełnie inny pomysł literacki, odbiegający od tego, do czego zdążył nas przyzwyczaić pisarz. A więc motywów fantastycznych w "Szczęśliwej ziemi" mamy niewiele, a tandety rodem z horroru, do której miał ongiś słabość, jeszcze mniej. Zaskakuje egzystencjalny smutek, jakim podszyta jest ta powieść.
Wszystkie komentarze