Andrzej Krajewski jest dziennikarzem, autorem książki "Ulicznicy 2015-2023", w której znajduje się m.in. wywiad ze Zbigniewem Komosą.
To Jarosław Kaczyński łamie prawo, nie ja! – wołał pod pomnikiem smoleńskim Zbigniew Komosa. – Mam na to wyroki sądów!
W chwilę później prezes PiS zaatakował aktywistę składającego tam wieniec, usiłując odebrać mu mikrofon, i dwukrotnie uderzył go pięścią w twarz. Działo się to 10 października 2024 r. Komosa wniósł oskarżenie do sądu o pobicie, policja – o zniszczenie jego wieńca.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
„Putinada” Kaczyńskiego z 2ieńcem ma głębszy sens, nie tylko według Freuda.
Były sędzia Łączewski, który skazał Kamińskiego i Wąsika, stwierdził : „Jeżeli opinia publiczna poznałaby treść rozmowy braci Kaczyńskich, której zapis znam z akt ściśle tajnych, to gwarantuję, że zupełnie inaczej oceni sytuację po 10 kwietnia 2010r”. Po czym dodał: „Uważam, że ten stenogram powinna poznać opinia publiczna, by wyrobiła sobie zdanie, do czego Jarosław Kaczyński jest zdolny”.
Żadne fakty nie przekonają wyznawców zamachu że go nie było. Przecież już wszystko jest wiadome od lat. Nie tylko można o tym przeczytać, co dla wielu jest problemem, ale również " na żywo", bez większego problemu, obejrzeć w TV i usłyszeć głosy mówiące o nadciągającej ( nieuchronnej ) katastrofie.
Prawda boli. Dlatego Jar.Kaczyński tak się wścieka,jak mu to mówią prosto w oczy. Kto ośmiela się tak mówić powinien być wyciszony,nawet pięścią. Tuż po katastrofie był wywiad w radiu,gdzie Kaczyński powiedział,że parę minut temu rozmawiał z bratem i ten mu powiedział,że wszystko w porządku. To o czym rozmawiali?O mamusi jak potem twierdził. Żeby powiedzieć,że wszystko w porządku to dzwoni się po wylądowaniu. Hołownia znów dał plamę. Krętaczy mamy dość.
Cóż, mogę to sobie tylko wyobrazić. Ale jestem przekonana że ta rozmowa nigdy nie zostanie podana do wiadomości publicznej. ten człowiek jest szkodliwy zarówno dla państwa polskiego jak i dla samego siebie. mając w zasięgu spore możliwości finansowe, żyje jakby był nędzarzem. Swoim skąpstwem, a jednocześnie pazernością i nieczułością na problemy z zwykłych ludzi przypomina mi Ebenezera Scrooge'a.
Wystarczy tylko sobie przypomnieć sytuację polityczną przed wypadkiem i wszystko będzie jasne. Nie ma konieczności ujawniania jego prywatnej rozmowy. Dla mnie jest moralnym sprawcą tej katastrofy. Tacy jak on i jemu podobni winni być na zawsze wykluczeni z działalności publicznej, politycznej i z zakazem piastowania kierowniczych stanowisk. Przypomnijcie sobie Państwo katastrofę w Mirosławcu. W obu tych przypadkach po ułańsku przywalili w drzewa.
SZCZERZE zapytam, czy nie macie już dość tej szopki??
Niech sobie te 2 strony bawią w swoich błotkach ale to MY musimy w końcu to OLAĆ ciepłym moczem.
To jest w aktach tajnych. Łączewski nie może zdradzać ich treści bez zgody sądu. A takiej nie ma.
W części tajnej tych akt, sędzia wyraźnie to powiedział.
To należy odtajnić.
Pewnie odtajnienie tych akt wiele by wyjaśniło.
Ale nie wiadomo jakie byłyby tego daleksiężne skutki.
Dlatego, jak pokazuje historia, wiele akt, chociażby z okresu II Wojny Światowej, czy okresu Zimnej Wojny - tego typu akta z reguły oddtajniane są po upływie 50 lat.
I to by było na tyle.
Absolutne minimum, to wymarcie pokolenia wszystkich uczestników tych wydarzeń.
To wiadome kazdemu ale można odtajnic
A ktoś przeżył katastrofę tupolewa?
A kaczyński to załgany mściwy lump, który wspiął się na tron po trupach ofiar katastrofy. Prawie 15 lat politycznego rozgrywania katastrofy, miesięcznice będące wiecami politycznymi, trzymanie się wbrew faktom fejkowej tezy o zamachu - to wszystko elementy cynicznej gry, w której chodziło o wzniecanie konfliktów społecznych, dzielenie i zatruwanie Polaków. Naiwni, którzy wierzą w dobre intencje tego antypolskiego gnoma - jemu chodzi wyłącznie o władzę.
Nie byłoby katastrofy, gdyby nie wojna polsko-polska rozpętana przez obu braci, a zwłaszcza przez bardziej bezwzględnego brata żyjącego. Łamanie procedur na pokładzie jest dowodem erozji państwa, do której doprowadził i którą kontynuował przez osiem lat rządów złajdaczonej prawicy.
lepiej ująć nie mozna
Następna rzecz, która jest pewna to ze jeszcze przed startem samolotu odebrano Protasiukowi dowodzenie tym lotem. A więc który z tej trójki J. Kaczyński pośrednio, L. Kaczyński G. Błasik bezpośrednio zadecydował o tym ze Protasiuk musi lądować nie ma w tej chwili większego znaczenia, bo dwójka bezpośrednich sprawców już nie żyje.
Logika, wskazuje na to ze cala trójka jest w to umoczona. I dlatego mamy ten cały cyrk z ,,zamachem"
Niewiele Panu trzeba
Ja jestem szczęśliwa, że nigdy na żywo nie widziałam Kaczyńskiego. :)
Szacunek i wdzięczność obywatelu Komosa.