Grzegorz Lindenberg jest współautorem przewodnika turystycznego po Toskanii.
Malownicze wzgórza, gaje oliwne, zielone winnice, kamienne farmy wśród rozległych pól pszenicy... Tej pocztówkowej Toskanii nie byłoby, gdyby nie zasady dokładnie określające, gdzie i w jakim stopniu wolno ingerować w toskański krajobraz. Najkrócej mówiąc – wolno bardzo niewiele.
To, co odróżnia Toskanię od innych regionów Włoch, które niegdyś wyglądały równie pięknie, to bardzo restrykcyjne przepisy ochrony krajobrazu połączone ze skuteczną ich egzekucją. Na Sycylii, którą zachwycał się sto lat temu Jarosław Iwaszkiewicz, w wielu miejscach pejzaż został bezpowrotnie zniszczony przez dzikie budownictwo; podobnie działo się w Bazylikacie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Chce się wyć...
Polskie góry to ewenement na sklale światową - z mlodopolskiej ikonicznej architektury inspirowanej regionem do odpustowego kiczu, betonozy i pseudonowoczesnego badziewia ktorye
pasuje do okolicy jak kwiatek do korzucha. 100 lat i taki regres. Może trzeba teraz podjac sie ochrony tego grajdola bo to przecież już swiatowy unikat: Arabom i Żydom sie tam podoba - tak wiec kierunek( biznesowo) jest sluszny - skansen kiczu - ważne że dutki będą .
miejscowosci nadmorskie, gorskie - i creme de la creme krajobrazowego dziadostwa - ZAKOPANE
Zapominasz jeszcze o tych okrutnie szpetnych i modnych ostatnio "wieżach widokowych".
ostatnio Zakopane zostało przebite tym, co się wydarzyło w Bieszczadach, począwszy od Wetliny i Cisnej ...
Urbanistyczny totalny bałagan i brzydotę krajobrazów w naszym pięknym inaczej kraju zawdzięczamy od zawsze wyłącznie "Architektom" - o swoich wyczynach zawsze mających najlepsze zdanie. Przecież to ci "architekci" i "architekci-urbaniści" projektują te góralskie na równinach a te pod strzechą w miastach. To dziełem lokalnych "architektów" i miejscowych samorządów są plany zagospodarowania miast i wsi albo ich brak. To dziełem "architektów" jest zatwierdzanie najbardziej dziwacznych pomysłów inwestorów co do lokalizacji i funkcji i kształtu i kolorystyki budynków.
A naszą - społeczeństwa - winą jest powszechna zgoda i obojętność na to całe bezprawie i bezguście, betonozę i brzydotę..
W Polsce "wspólne" oznacza "moje".
Nie, niczyje. Stąd dewastacja "niczyjego".
nie moje tylko niczyje
Wspólne staje się niczyje, kiedy pozwalamy je zawłaszczać.
Rozważmy przypadek wspólnej przestrzeni, jaką jest otoczenie naszych domów i ulice między nimi. Jest wspólna do momentu, kiedy wjeżdża na nią gnój na motorze, traktując ją jako własną, i zawłaszcza wszystko dla swojej uciechy dokuczania innym.
Zgłaszamy to na policję, ta przyjeżdża, konfiskuje narzędzie do terroryzowania, a terrorysta wędruje do aresztu. Zawłaszczona tak przestrzeń znów jest wspólna.
Albo: zgłaszamy to na policję, ta to olewa, gnój nas terroryzuje, dopóki mu się nie znudzi. Zawłaszczona tak przestrzeń staje się niczyja.
I jeszcze: my tu teraz robimy swojego misia!
Coś przepięknego!
Tyle, że Toskania wymiera, można tam kupić dom za 1EUR. Nie ma na nie popytu, bo jest wiele innych atrakcyjnych miejsc we Włoszech. A Tatry są zadeptywane przez turystów, jedyne wysokie góry w Polsce, na upartego można mieszkać w ich pobliżu i pracować w drugim najwięjszym mieście w Polsce.
Zmiany w prawie to podstawa, np. szczegółowe wytyczne w planach zagospodarowania przestrzennego lub studium dla danego obszaru.
Chaos powodują WZetki i brak egzekucji realizacji inwestycji w terenie. Bo jak dla urzędnika papiery się zgadzają, to zatwierdza, a potem w przestrzeni pojawiają się gargamele, magazyny, architektura od czapy (np. chałupy góralskie na Pomorzu i Mazurach to jakieś nieporozumienie), bilbordy itd.
Wystarczy wyjechać na Zakopiankę z Krakowa. Do samego Zakopanego jest taka szpetota, że powinno się zabronić oczy otwierać, póki się nie wjedzie na Gubałówkę…
Są jeszcze dziewicze obszary, te mniej zaludnione i popularne jak północne Mazury, Beskid Niski i zachodnie Sudety. Tam jak najszybciej powinny wejść przepisy krajobrazowe dla inwestorów, a mieszkańcy edukowani.
no na Gubałówce tez lepiej oczu nie otwierać
Niestety już za późno. Nasze Mazury Garbate już wkrótce znikną pod panelami fotowoltaicznymi. Mieszkańcy i gminy są bezsilne!
I jeszcze co drugi domowy klocek pomalowany na żółto...
Za pozwolenia na budowę. A lokalsi sie cieszą bo miejsca pracy są.
A za co urbaniści i architekci: wojewódzcy, gminni, miejscy a nawet dzielnicowi? Za co konserwatorzy zabytków? “Pełno ich, a jakoby nikogo nie było”…