PROGNOZA POGODY. Chiński minister spraw zagranicznych złożył wizytę w Ułan Bator, a Mongolia rozpoczęła przepędzanie przez granicę 30 tys. owiec, które wcześniej obiecała Pekinowi jako pomoc w walce z koronawirusem.

Nie jest jasne, co owce mają z wirusami wspólnego, ale wydaje się, że kryzys mongolsko-chiński, który wybuchł na początku miesiąca w związku z sytuacją w Mongolii Wewnętrznej, został zażegnany. W Kaszmirze natomiast znów doszło do wymiany ognia przez granicę i starć z terrorystami, a indyjską politykę na tym terytorium skrytykowała szefowa ONZ-owskiej Rady Praw Człowieka; tu na żadne zażegnanie się nie zanosi. Mongolię Wewnętrzną i Kaszmir dzielą bowiem nie tylko 3 tys. km, ale i podstawowe różnice polityczne - w Mongolii osadnicy już dawno wygrali, w Kaszmirze dopiero mają szanse.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Ciekawy artykul, przeczytalem z duzy,m zainteresowaniem.
    Ale autorowi chyba troche sie pomylilo: urdu i hindi to w zasadzie ten sam jezyk, tyle ze zapisywany innym pismem (urdu arabskim, a hindi uzywa devanagari).

    Moze chodzilo o wyrugowanie j. kaszmirskiego?
    @mirski23
    Nie, raczej chodzi właśnie o alfabet i nazwę języka. Ideologią Partii Ludowej jest stworzenie narodu indyjskiego, którego podstawą byłoby wyznanie (hinduistyczne) i język (hindi). Jesli prawie 80 % mieszkańców Indii to hinduisci, to językowo kraj jest jeszcze bardziej różnorodny. Presję na hindu odczuwają mówiący w innych językach, nie tylko muzułmanie.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @mirski23
    1. hindi i urdu jednak trochę się różnią, przede wszystkim leksyką (urdu więcej czerpie z perskiego, hindi z sanskrytu)
    2. urdu nie jest zapisywane alfabetem arabskim, tylko właśnie perskim
    3. większość Kaszmirczyków mówi (najchętniej) po kaszmirsku i możesz mieć rację z tą próbą wyrugowania kaszmirskiego właśnie. To wcale nie musi być walka urdu vs. hindi.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    @Franek.Dolas
    Masz czesciowo racje.

    Wg Wikipedii pismo perskie wywodzi sie z pisma arabskiego wiec dlatego pozwolilem sobie na taki skrot myslowy. To sprawa do dyskusji czy pismo perskie jest osobnym bytem od pisma arabskiego.
    Powinienem napisac "urdu uzywa pisma arabsko-perskiego", wtedy byloby poprawniej….
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    1. Mam znajomego Pakistanczyka z Pendzabu (zna i pendzabski i urdu) i spytalem go kiedys o roznice miedzy hindi a urdu.
    "Praktycznie nie ma zadnej, ogladam filmy z Bollywood w j.hindi i wszystko rozumiem, bez problemu" - odparl.

    2. ciekawe jakie sa roznice miedzy kaszmirskim a urdu/hindi? Czy cos a la polski kontra czeski, czy moze bardziej polski kontra bulgarski?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Pewien Rosjanin, nawet dość mi życzliwy, kiedy objaśniałem mu polskie zasady pisowni "sz", "cz" i "szcz", ze zdziwieniem pytał mnie, czemu nie piszemy w Polsce cyrylicą, przecież byłoby prościej. Z jednej strony, trudno nie zgodzić się z tym argumentem. Z drugiej jednak strony nie chciało mi się tłumaczyć kilkuset lat historii (której wyraźnie nie znał), powstań i wojen, toczonych między innymi po to, żebyśmy w Polsce NIE pisali cyrylicą. Pradziadka, który nauczał syberyjską ludność, że akcentuje się ZAWSZE na przedostatnią sylabę.
    Język, pisany i mówiony, to jedna z podstaw tożsamości, narodowej czy etnicznej. Można, a nawet należy znać języki obce. Trzeba jednak wiedzieć, który język nie jest obcy. Tym posługiwać się biegle w mowie i piśmie.
    @kamyk_wj
    Cyrylica jest dla języków słowiańskich bardziej efektywna niż alfabet łaciński, szczególnie w polskiej wersji i zgoda, że do tego dochodzi kwestia tożsamości i różnych nielingwistycznych, a z gruntu politycznych decyzji. Dobrym przykładem jest turecki, do którego lepiej pasuje alfabet arabski, którym był zapisywany do początku XX wieku, a potem dekretem Ata Türka zdecydowano odgórnie, że będzie się zapisywać alfabetem łacińskim.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Język mongolski i język chiński (mandaryński) to zupełnie inne niespokrewnione z sobą byty, a dyskryminacja mongolskiego jest po prostu barbarzyństwem lingwistycznym. Optymalna sytuacja jest taka, że różne grupy na danym terenie uczą się i posługują na co dzień więcej niż jednym językiem – czyli mniejszość językiem większości, a większość językiem mniejszości, chociaż czasem trudno jest doliczyć się, kto przeważa. Mongolia Wewnętrzna to klasyczny przykład stanu po najeździe i kolonizacji – język najeźdźcy o większym prestiżu wyparł język miejscowy, ale jeszcze nie do końca i teraz państwo chińskie swym autorytetem zamierza to przypieczętować i dlatego też porównanie z Wielkopolską w XIX w. jest dobre. Bardzo dobre przykłady nieskrępowanej koegzystencji i przenikania lingwistycznego można znaleźć w Afryce – mało kto wie, że tam mieszka najwięcej ludzi wielojęzycznych. Z kolei w Europie wzorami mogą być Litwa, gdzie ludzie znający litewski, rosyjski i polski nie są żadną rzadkością oraz Luksemburg, gdzie z kolei prawie każdy umie się porozumieć w języku miejscowym (luksemburskim), niemieckim i francuskim. Stan taki to coś najpiękniejszego dla mózgu, ale też społeczności lokalnych.
    Drugi biegun to tworzenie języków na siłę, jak było po rozpadzie Jugosławii – słoweński i macedoński można lingwistyczne zakwalifikować jako osobne języki, natomiast to, co dziś oficjalnie jest językiem serbskim, chorwackim, bośniackim i czarnogórskim to jest w zasadzie ten sam język z pewnymi różnicami dialektalnymi – kiedyś określany jako serbsko-chorwacki. W Kaszmirze dzieje się podobnie: Urdu i Hindi to ten sam język, który ma dwa alfabety i obsługuje różne religie – to paradoksalnie też jest ważne. W takich sytuacjach język się może obronić, bo jest podobny do narzucanego i można go pielęgnować po cichu – tak było we frankistowskiej Hiszpanii, gdzie też istniał zakaz używania innych języków niż kastylijski hiszpański – spokrewnione z nim języki romańskie: galicyjski i kataloński przetrwały, a odległy genetycznie baskijski ucierpiał tak bardzo, że ilość jego czynnych użytkowników stopniała do małej garstki.
    Ciekawy jest też casus Izraela – Palestyńczycy i inni Arabowie, którzy cieszą się pełnią praw obywatelskich, przyjmują edukację w języku arabskim, ale uczą się hebrajskiego i na co dzień go używają, głównie w przestrzeni publicznej i w pracy, natomiast Żydzi, chociaż mają taką możliwość, rzadko uczą się arabskiego, a jeśli już się to zdarza, to prawie zawsze w celach „wywiadowczych”. O tyle to smutne, że wzajemna znajomość języków, które jako semickie są do siebie podobne, mogłaby się przyczynić do przełamania wielu istniejących barier.
    @rudii
    Zgadzam sie. Moze tez chodzi o to ze arabski (nawet dla Izraelczykow) to bardzo trudny jezyk.

    I vice versa, ale moze chodzi o wzgledy utylitarne: Arab zamieszkaly w Izraelu, z izraelskim obyw. oraz znajomoscia hebrajskiego moze liczyc na o wiele lepsza prace niz z samym arabskim
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    @mirski23
    Język spokrewniony (nawet za bardzo) jak czeski ze słowackim jest zawsze o wiele łatwiejszy do nauczenia niż język bardziej odległy genetycznie i jest to dość powszechna prawidłowość, która też wyjaśnia dlaczego Szwedzi czy Duńczycy łatwiej się uczą angielskiego niż np Polacy i dlaczego np Polacy, nawet gdy nie chcieli, rosyjskiego się jakoś nauczyli, a Niemcy z NRD czy też Węgrzy, mieli z tym bardzo duży problem.
    Znajomość hebrajskiego ułatwia znacznie nauczenie się arabskiego i vice versa - pewnym problemem jest zapewne alfabet.
    Inna sprawa to motywacja i tu racja- Żydzi we współczesnych realiach potrzebują arabskiego rzadko i to głownie do szpiegowania, a Palestyńczycy czy inni Arabowie potrzebują hebrajskiego do codziennego funkcjonowania w izraelu.
    Bez względu na powyższy przykład społeczności, których członkowie posługują się wszystkimi używanymi przez nie językami, są lepiej rozwinięte i sprawniej działają niż te, którym narzuciło się jakiś język jako lepszy.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Przywolywanie strajku polskich dzieci z Wrzesni sprzed ponad 100 lat w kontekscie strajku mongolskich rodzicow, protestujacych przeciw wprowadzeniu w Mongolii Wewnetrznej jezyka mandarynskiego do szkol nie ma sensu. Glownie dlatego, ze Wrzesnia w tamtym czasie byla pod pruskim zaborem, a Mongolia Wewnetrzna to integralna czesc Chinskiej Republiki Ludowej, w ktorej mieszka 1.4 mln ludzi, a Chinczycy Han stanowia 92% populacji. W Mongoliii Wewnetrznej zas mongolska mniejszosc etniczna stanowi zaledwie 17% populacji. Dobrze wiec, ze Autor pisze, ze ' ... nawet demokratyczne Chiny nalegałyby na wyrównanie w Mongolii oświatowych szans' (w przeciwienstwie do dziennikarki GW M. Kruczkowskiej, ktora jak niepodleglosci broni wykluczenia cywilizacyjnego dzieci tybetanskich, ujguraskich czy mongolskich przylaczajac doe w swoich tekstach do strajku rodzicow w Mongolii Wewnatrznej).

    W 2014 r. na konferencji poswieconej mniejszosciom etnicznym, ktorych jest w Chinach 56, prezydent Chin Xi Jinping powiedzial: "Jeśli szkoły, w których uczą się mniejszości etniczne, będą używać języka komunikacji kraju, przyniesie im to wielki pożytek na polu zatrudnienia, przyswajania nowoczesnej wiedzy naukowej i kulturowej, a także pozwoli im się to zintegrować ze społeczeństwem [Hanów]".

    Sadze, ze dokladnie to samo moglby powiedziec kazdy myslacy ojciec czy matka, ktorzy chca by ich dzieci odnosily sukcesy zawodowe i zyciowe. Bez znajomosci jezyka mandarynskiego w Chinach komunikujace sie w jezyku mongolskim dzieci nie maja zadnych szans na udane zycie tak jak dzieci polskich, chinskich czy rosyjskich imigrantow w Ameryce bez znajomosci jezyka angielskiego.

    Kaszmir, to problem innego rodzaju i innej wagi.
    @mr.off
    To moze po prostu wprowadzic nauczanie biligwalne? Polowa przedmiotow po mandarynsku, polowa po mongolsku, na przyklad.

    Dzieci z Wrzesni tez potrzebowaly niemieckiego do zrobienia kariery zawodowej w np. Berlinie, ale przymus nauczania religii po niemiecku przelal czare goryczy i frustracji.

    Wladze Litwy cwicza teraz podobny wariant wobec Polakow na Litwie - ograniczanie nauczania biligwalnego (i Lotwa wobec rosyjskojezycznych mieszkancow Lotwy) i slusznie sa za to krytykowane. To sa praktyki dyskryminacyjne. Moim zdaniem Warszawa jest zbyt ulegla w stosunku do Wilna, mozna wspierac Litwe w wielu sprawach, jednoczesnie protestujac przecwko ograniczaniu praw szkolno-kulturowych dla litewskich Polakow.

    Lepiej zachowuja sie wladze Wegier, protestujace wobec wladz Ukrainy, ktore daza do dyskryminacji oswiatowej Wegrow z Zakarpacia.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @mr.off
    "broni wykluczenia cywilizacyjnego dzieci tybetanskich, ujgurskich czy mongolskich"

    Jesteś niezłą krwą, muszę przyznać. Żeby wynaradawianie i niszczenie całych narodów nazwać walką z wykluczeniem cywilizacyjnym... No, no. Twój macierzysty wydział propagandy musi być z ciebie dumny.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @mirski23
    Starczy pomieszkac za granica 5 - 10 lat i czasem myslec by rozumiec, ze w Mongolii Mniejszej, Tybecie i prowincji Xinjiang racje ma Komunistyczna Partia Chin, a nie M. Kruczkowska pracowicie przepisujaca amerykanskie gazety i pracowicie nawijajaca na uszy czytelnikow GW amerykanski propagandowy makaron).

    Jezyk jest narzedziem komunikacji.

    Bez mandarynskiego w Chinach mozna tylko wegetowac w etnicznym getcie. Z zerowymi szansami na normalne zycie. Tak samo jak np. w Stanach bez angielskiego.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    @mr.off
    Troche znam te sprawy z autopsji, mieszkam przez wiekszosc mojego zycia za granica (Szwecja), mam dwoje dzieci (juz doroslych) tu urodzonych i cos wiem o dwujezycznosci w polski szwedzki/polski.

    Tyle ze ja tu nie jestem (ani moje dzieci) zadna mniejszoscia narodowa tylko calkowicie dobrowolnym, zwyklym, pospolitym imigrantem zarobkowym i moje perpsektywa jest inna od ucisnionej jezykowo-kulturowo mniejszosci nar. typu autochtonicznego Tybetanczycy/Ujgurzy/Monogolowie w autorytanych, komunistycznych Chinach.

    Polska mniejszosc na Litwie czy wegierska na Ukrainie to sa autochtoni i powinni miec zagwarantowane prawa. Wszystkie polskie rzady po 1989 r. byly zbyt ustapliwe w stosunku do Litwy i to mniwe wk-wia. Litwini na Suwalszczyznie maja znacznie lepsze warunki oswiatowo-kulturowe niz Polacy z Wilenszczyzny….
    już oceniałe(a)ś
    1
    0