Nie jest jasne, co owce mają z wirusami wspólnego, ale wydaje się, że kryzys mongolsko-chiński, który wybuchł na początku miesiąca w związku z sytuacją w Mongolii Wewnętrznej, został zażegnany. W Kaszmirze natomiast znów doszło do wymiany ognia przez granicę i starć z terrorystami, a indyjską politykę na tym terytorium skrytykowała szefowa ONZ-owskiej Rady Praw Człowieka; tu na żadne zażegnanie się nie zanosi. Mongolię Wewnętrzną i Kaszmir dzielą bowiem nie tylko 3 tys. km, ale i podstawowe różnice polityczne - w Mongolii osadnicy już dawno wygrali, w Kaszmirze dopiero mają szanse.
Wszystkie komentarze
Ale autorowi chyba troche sie pomylilo: urdu i hindi to w zasadzie ten sam jezyk, tyle ze zapisywany innym pismem (urdu arabskim, a hindi uzywa devanagari).
Moze chodzilo o wyrugowanie j. kaszmirskiego?
Nie, raczej chodzi właśnie o alfabet i nazwę języka. Ideologią Partii Ludowej jest stworzenie narodu indyjskiego, którego podstawą byłoby wyznanie (hinduistyczne) i język (hindi). Jesli prawie 80 % mieszkańców Indii to hinduisci, to językowo kraj jest jeszcze bardziej różnorodny. Presję na hindu odczuwają mówiący w innych językach, nie tylko muzułmanie.
1. hindi i urdu jednak trochę się różnią, przede wszystkim leksyką (urdu więcej czerpie z perskiego, hindi z sanskrytu)
2. urdu nie jest zapisywane alfabetem arabskim, tylko właśnie perskim
3. większość Kaszmirczyków mówi (najchętniej) po kaszmirsku i możesz mieć rację z tą próbą wyrugowania kaszmirskiego właśnie. To wcale nie musi być walka urdu vs. hindi.
Masz czesciowo racje.
Wg Wikipedii pismo perskie wywodzi sie z pisma arabskiego wiec dlatego pozwolilem sobie na taki skrot myslowy. To sprawa do dyskusji czy pismo perskie jest osobnym bytem od pisma arabskiego.
Powinienem napisac "urdu uzywa pisma arabsko-perskiego", wtedy byloby poprawniej….
"Praktycznie nie ma zadnej, ogladam filmy z Bollywood w j.hindi i wszystko rozumiem, bez problemu" - odparl.
2. ciekawe jakie sa roznice miedzy kaszmirskim a urdu/hindi? Czy cos a la polski kontra czeski, czy moze bardziej polski kontra bulgarski?
Język, pisany i mówiony, to jedna z podstaw tożsamości, narodowej czy etnicznej. Można, a nawet należy znać języki obce. Trzeba jednak wiedzieć, który język nie jest obcy. Tym posługiwać się biegle w mowie i piśmie.
Cyrylica jest dla języków słowiańskich bardziej efektywna niż alfabet łaciński, szczególnie w polskiej wersji i zgoda, że do tego dochodzi kwestia tożsamości i różnych nielingwistycznych, a z gruntu politycznych decyzji. Dobrym przykładem jest turecki, do którego lepiej pasuje alfabet arabski, którym był zapisywany do początku XX wieku, a potem dekretem Ata Türka zdecydowano odgórnie, że będzie się zapisywać alfabetem łacińskim.
Drugi biegun to tworzenie języków na siłę, jak było po rozpadzie Jugosławii – słoweński i macedoński można lingwistyczne zakwalifikować jako osobne języki, natomiast to, co dziś oficjalnie jest językiem serbskim, chorwackim, bośniackim i czarnogórskim to jest w zasadzie ten sam język z pewnymi różnicami dialektalnymi – kiedyś określany jako serbsko-chorwacki. W Kaszmirze dzieje się podobnie: Urdu i Hindi to ten sam język, który ma dwa alfabety i obsługuje różne religie – to paradoksalnie też jest ważne. W takich sytuacjach język się może obronić, bo jest podobny do narzucanego i można go pielęgnować po cichu – tak było we frankistowskiej Hiszpanii, gdzie też istniał zakaz używania innych języków niż kastylijski hiszpański – spokrewnione z nim języki romańskie: galicyjski i kataloński przetrwały, a odległy genetycznie baskijski ucierpiał tak bardzo, że ilość jego czynnych użytkowników stopniała do małej garstki.
Ciekawy jest też casus Izraela – Palestyńczycy i inni Arabowie, którzy cieszą się pełnią praw obywatelskich, przyjmują edukację w języku arabskim, ale uczą się hebrajskiego i na co dzień go używają, głównie w przestrzeni publicznej i w pracy, natomiast Żydzi, chociaż mają taką możliwość, rzadko uczą się arabskiego, a jeśli już się to zdarza, to prawie zawsze w celach „wywiadowczych”. O tyle to smutne, że wzajemna znajomość języków, które jako semickie są do siebie podobne, mogłaby się przyczynić do przełamania wielu istniejących barier.
Zgadzam sie. Moze tez chodzi o to ze arabski (nawet dla Izraelczykow) to bardzo trudny jezyk.
I vice versa, ale moze chodzi o wzgledy utylitarne: Arab zamieszkaly w Izraelu, z izraelskim obyw. oraz znajomoscia hebrajskiego moze liczyc na o wiele lepsza prace niz z samym arabskim
Język spokrewniony (nawet za bardzo) jak czeski ze słowackim jest zawsze o wiele łatwiejszy do nauczenia niż język bardziej odległy genetycznie i jest to dość powszechna prawidłowość, która też wyjaśnia dlaczego Szwedzi czy Duńczycy łatwiej się uczą angielskiego niż np Polacy i dlaczego np Polacy, nawet gdy nie chcieli, rosyjskiego się jakoś nauczyli, a Niemcy z NRD czy też Węgrzy, mieli z tym bardzo duży problem.
Znajomość hebrajskiego ułatwia znacznie nauczenie się arabskiego i vice versa - pewnym problemem jest zapewne alfabet.
Inna sprawa to motywacja i tu racja- Żydzi we współczesnych realiach potrzebują arabskiego rzadko i to głownie do szpiegowania, a Palestyńczycy czy inni Arabowie potrzebują hebrajskiego do codziennego funkcjonowania w izraelu.
Bez względu na powyższy przykład społeczności, których członkowie posługują się wszystkimi używanymi przez nie językami, są lepiej rozwinięte i sprawniej działają niż te, którym narzuciło się jakiś język jako lepszy.
W 2014 r. na konferencji poswieconej mniejszosciom etnicznym, ktorych jest w Chinach 56, prezydent Chin Xi Jinping powiedzial: "Jeśli szkoły, w których uczą się mniejszości etniczne, będą używać języka komunikacji kraju, przyniesie im to wielki pożytek na polu zatrudnienia, przyswajania nowoczesnej wiedzy naukowej i kulturowej, a także pozwoli im się to zintegrować ze społeczeństwem [Hanów]".
Sadze, ze dokladnie to samo moglby powiedziec kazdy myslacy ojciec czy matka, ktorzy chca by ich dzieci odnosily sukcesy zawodowe i zyciowe. Bez znajomosci jezyka mandarynskiego w Chinach komunikujace sie w jezyku mongolskim dzieci nie maja zadnych szans na udane zycie tak jak dzieci polskich, chinskich czy rosyjskich imigrantow w Ameryce bez znajomosci jezyka angielskiego.
Kaszmir, to problem innego rodzaju i innej wagi.
To moze po prostu wprowadzic nauczanie biligwalne? Polowa przedmiotow po mandarynsku, polowa po mongolsku, na przyklad.
Dzieci z Wrzesni tez potrzebowaly niemieckiego do zrobienia kariery zawodowej w np. Berlinie, ale przymus nauczania religii po niemiecku przelal czare goryczy i frustracji.
Wladze Litwy cwicza teraz podobny wariant wobec Polakow na Litwie - ograniczanie nauczania biligwalnego (i Lotwa wobec rosyjskojezycznych mieszkancow Lotwy) i slusznie sa za to krytykowane. To sa praktyki dyskryminacyjne. Moim zdaniem Warszawa jest zbyt ulegla w stosunku do Wilna, mozna wspierac Litwe w wielu sprawach, jednoczesnie protestujac przecwko ograniczaniu praw szkolno-kulturowych dla litewskich Polakow.
Lepiej zachowuja sie wladze Wegier, protestujace wobec wladz Ukrainy, ktore daza do dyskryminacji oswiatowej Wegrow z Zakarpacia.
"broni wykluczenia cywilizacyjnego dzieci tybetanskich, ujgurskich czy mongolskich"
Jesteś niezłą krwą, muszę przyznać. Żeby wynaradawianie i niszczenie całych narodów nazwać walką z wykluczeniem cywilizacyjnym... No, no. Twój macierzysty wydział propagandy musi być z ciebie dumny.
Starczy pomieszkac za granica 5 - 10 lat i czasem myslec by rozumiec, ze w Mongolii Mniejszej, Tybecie i prowincji Xinjiang racje ma Komunistyczna Partia Chin, a nie M. Kruczkowska pracowicie przepisujaca amerykanskie gazety i pracowicie nawijajaca na uszy czytelnikow GW amerykanski propagandowy makaron).
Jezyk jest narzedziem komunikacji.
Bez mandarynskiego w Chinach mozna tylko wegetowac w etnicznym getcie. Z zerowymi szansami na normalne zycie. Tak samo jak np. w Stanach bez angielskiego.
Troche znam te sprawy z autopsji, mieszkam przez wiekszosc mojego zycia za granica (Szwecja), mam dwoje dzieci (juz doroslych) tu urodzonych i cos wiem o dwujezycznosci w polski szwedzki/polski.
Tyle ze ja tu nie jestem (ani moje dzieci) zadna mniejszoscia narodowa tylko calkowicie dobrowolnym, zwyklym, pospolitym imigrantem zarobkowym i moje perpsektywa jest inna od ucisnionej jezykowo-kulturowo mniejszosci nar. typu autochtonicznego Tybetanczycy/Ujgurzy/Monogolowie w autorytanych, komunistycznych Chinach.
Polska mniejszosc na Litwie czy wegierska na Ukrainie to sa autochtoni i powinni miec zagwarantowane prawa. Wszystkie polskie rzady po 1989 r. byly zbyt ustapliwe w stosunku do Litwy i to mniwe wk-wia. Litwini na Suwalszczyznie maja znacznie lepsze warunki oswiatowo-kulturowe niz Polacy z Wilenszczyzny….