O zabójstwo Ewy Tylman, która zaginęła blisko dwa lata temu, podległa Ziobrze prokuratura oskarżyła jej kolegę, ale sędziowie z Poznania już po trzeciej rozprawie wypuścili go na wolność. Uznali, że dowody są skąpe. Bo to tylko zeznania policjantów, którym chłopak ponoć przyznał się w nieprotokołowanej rozmowie do zabójstwa. Prokuratura postanowiła ratować akt oskarżenia za wszelką cenę, nawet kompromitacji. Wyciągnęła nowych świadków, w tym gangstera, któremu oskarżony ponoć powiedział na spacerniaku, że zabił. Prokuratura nie sprawdziła, że panowie siedzieli co prawda w tym samym areszcie, ale na spacerze nigdy się nie spotkali. Zrobił to dopiero sąd. I świadek prokuratury okazał się niewiarygodny.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Naprawdę jest aż tak źle z prokuraturą?
I nie chodzi nawet o jej, powiedzmy, niezawisłość, tylko o zwyczajną jakoś intelektualną..
Wiesz, kto jest prokuratorem krajowym, szefem prokuratury? No, to czemu się dziwisz... Nie wymagasz chyba, żeby pracownicy byli lepsi, pod jakimś względem, od szefa ;)
no, bez przesady - nie minęły nawet 2 lata, oni pracowali już wcześniej, również na tą sprawą, a efekty są porażające..
Aż się człowiek zastanawia, czy - jeśli oskarżony jest niewinny - to przypadkiem w ten sposób nie pomagają prawdziwemu zabójcy. Jeśli to było zabójstwo, bo zdaje mi się, że autopsja nie dostarczyła wiedzy na ten temat. Teraz się "nagle" okazuje, że osoba będąca w konflikcie z prawem "widziała kłócącą się parę", a potem się ukrywała. Zaraz się dowiemy, że policja i prokuratura nie sprawdziła, czy nie było w okolicy jeszcze innych osób, bo "już mieli winnego".
Uczepienie się jednej hipotezy jest niestety częste wśród śledczych. Jednak w tym wypadku to już kuriozum. Wątpię, by policja badała jakiekolwiek inne wątki poza sprawą oskarżonego. To straszne, bo może spotkać każdego z nas.
otóż to - oni nawet nie potrafili udowodnić czy w ogóle mamy do czynienia z zabójstwem..
Swoją drogą ciekawe jest to, jak prokuratura pozyskuje tylu świadków za kratami.
Prokuratura ma jeszcze możliwość wycofywania złożonego aktu oskarżenia i składania go ponownie do "lepszego" składu sądu.:- ))
mnie bardziej zastanawia skąd w ogóle biorą takich prokuratorów, bo tu nawet nie chodzi o brak kompetencji prawnych, tylko o kompletna pustkę intelektualną..
Wyborcy pis zainteresowania swoje ograniczają do zawartości miski.
O czym Pan pisze, przecież to zwykli karierowicze bez sumienia i zasad, dzisiaj w dobrej zmianie tylko tacy robią karierę. Oni nawet własna matkę posadzą byle skoczyć wyżej
Szczęście że nie jesteś "na miejscu pań" bo zapewne masz inne priorytety niż one
sądząc po tym z czym poszły do sądu - to zastanawiam się czy są w stanie zliczyć do trzech. Dziwie się, że sąd w ogóle się tą sprawa jeszcze zajmuje - powinien posłać prokuraturę do domu.
Minus za pedała.
Nie wiem, czy go próbują wrobić, czy nie. Wszystko wskazuje na to, że jest ostatnią osobą, która widziała swoją koleżankę żywą. Na filmie z monitoringu wygląda na mniej pijanego od niej. Mogło być i tak, że zachciało mu się seksu, a mocno pijana kobieta wydawała się dobrym "celem" (po kilku drinkach orientacja staje się mniej istotna od pożądania). Zeszli nad rzekę, zaczął się do niej dobierać, ale okazało się, że koleżanka jest mniej pijana, niż na to wyglądała, a w każdym głowa działała jej na tyle sprawnie, że nie miała ochoty na żadne karesy. Być może zaczęli się szamotac, ona go odpychała, straciła równowagę i wpadła do rzeki. Wtedy byłby wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Ale mogło być i tak, że wkurzony odmową kolega popchnął ją i też wpadła do wody, wtedy byłoby chyba nieumyślne spowodowanie śmierci? Tak czy inaczej, wydaje się, że jest winny co najmniej nieudzielenia pomocy. A może było zupełnie inaczej. Ale dopóki nie ma twardych dowodów można się opierać wyłącznie na domysłach.
otóż oni nie mają nawet dowodu na to, że w ogóle doszło do zabójstwa..
Póki co mamy do czynienia z domniemaniami i konfabulacja prokuratora.