Nawet najlepsze europejskie standardy nie uchronią nas przed nadużyciami, które mają oparcie w amerykańskim prawie

Niecałe trzy tygodnie po tym, gdy Obama deklarował, że tak jak Kennedy czuje się berlińczykiem, Europa chłodzi swoją retorykę i żąda wyjaśnień. Nie tylko od Amerykanów - na cenzurowanym znalazła się też Wielka Brytania z nie mniej ambitnym niż PRISM programem Tempora. "Bezpieczeństwo narodowe nie oznacza, że wszystko przechodzi" - powiedziała w Parlamencie Europejskim komisarz Viviane Reding. Poruszenie wokół amerykańskich i brytyjskich programów szpiegowskich to dobry moment, żeby uczciwie zapytać, co "przechodzi" w Unii Europejskiej i jej relacjach z USA i czy rzeczywiście chodzi o bezpieczeństwo.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze