Nie da się nakreślić żadnego pozytywnego i zarazem realnego scenariusza zakończenia tego konfliktu. Rebelianci przejęli kontrolę nad fragmentami północnej i wschodniej części kraju, walki toczą się w miastach, ale reżim jest daleki od kapitulacji. Powstanie przekształciło się w wojnę pozycyjną na wyniszczenie.
I nie jest to wojna reżimu z narodem. Asad może liczyć na lojalność nie tylko 50 tys. żołnierzy, ale też na poparcie sporej części Syryjczyków, zwłaszcza mniejszości, do których zalicza się jedna trzecia ludności. Rewolucja, u zarania będąca protestem przeciw niesprawiedliwości, już pożarła swoje dzieci: ton walce zaczęli nadawać radykałowie islamscy, także przybyli spoza Syrii. Syryjczycy niebędący sunnickimi Arabami - alawici, chrześcijanie i część Kurdów - są przerażeni perspektywą przejęcia władzy przez islamistów.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze